Czy SPAL okaże się włoskim Leicester?


Oceniamy bardzo pozytywny start sezonu ekipy z Ferrary

11 września 2017 Czy SPAL okaże się włoskim Leicester?

Drużyna SPAL Ferrara była na starcie sezonu 2017/2018 w Serie A typowana na drugiego najsilniejszego z beniaminków. Swoje zrobiła spora nieobecność tej ekipy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Całe 49 lat oczekiwania na awans do włoskiej elity sprawiły jednak, że w SPAL rozbudziły się apetyty. Z góry wiadomo, że jego nadrzędnym celem jest przede wszystkim utrzymanie, a z czasem większe sukcesy. Wypisz, wymaluj sensacyjny mistrz Anglii z sezonu 2015/2016, czyli Leicester. Trudno jednak porównywać klub, który wrócił do elity niemal po półwieczu, do Leicester, grającego przed pamiętnym mistrzostwem jeden sezon. 


Udostępnij na Udostępnij na

Krótka historia SPAL

Klub, który aktualnie nosi nazwę SPAL Ferrara, powstał w 1907 roku. Popularna nazwa SPAL to jedynie skrót od pełnej formy, która brzmi: Società Polisportiva Ars et Labor. Prawda, że pięknie? Rzeczywiście, ale historia SPAL niestety nie zawsze taka była. Ale od początku – nie są to żółtodzioby na poziomie Serie A. W latach 50. i 60. regularnie brali udział w rozgrywkach o scudetto. Ta sielanka zespołu z Ferrary niestety nie trwała długo, ponieważ po 16 sezonach definitywnie spadł on z Serie A.

Banicja miała trwać niedługo, bo w latach 60. SPAL było mocną drużyną, o czym świadczy choćby gra w finale Coppa Italia. Kibice wierzyli, że ich ulubieńcy szybko wrócą do elity. Nic bardziej mylnego. Jak się z czasem okazało, piłkarze z Ferrary przedłużyli pobyt na zapleczu Serie A do 49 lat. Jakby tego było mało, na tegorocznego beniaminka spadło jeszcze jedno fatum. Chodzi tu oczywiście o bankructwo klubu, które przypadło na rok 2005. Na szczęście sympatycy futbolu w Ferrarze szybko doszli do wniosku, że bez ich ukochanej drużyny życie będzie bardzo smętne i nudne.

13 maja – dla wielu ludzi ta data przynosi różne skojarzenia. Dla katolików to wspomnienie Matki Boskiej Fatimskiej i zamachu na św. Jana Pawła II, natomiast dla kibiców SPAL miało miejsce wydarzenie historyczne. Był nim oczywiście powrót do ich ukochanej elity, do upragnionej Serie A, której brakowało im przez te 49 lat. Czy to nie jest piękna historia drużyny, która nie poddała się po upadku?

Powrót do elity

Zespół prowadzony przez trenera Leonardo Sempliciego swoją nową historię w Serie A rozpoczął od starcia z piątą drużyną sezonu 2016/2017, Lazio Rzym. Opromieniony zwycięstwem w SuperCoppaItalia nad Juventusem zespół ze Stadio Olimpico w starciu z beniaminkiem był raczej pewny zwycięstwa, jednak SPAL postanowiło zepsuć nieco humory Simone Inazghiemu i jego podopiecznym. Udało mu się to, ponieważ remis 0:0 wywieziony z bardzo trudnego, rzymskiego terenu można śmiało uznać za sukces. Nie był to oczywiście start sezonu na miarę mistrzowskiego Leicester z 2016 roku, ale nie było również tragedii. Tym bardziej że najlepsze na początku przygody SPAL w Serie A miało dopiero nadejść.

Pierwszy mecz na własnym stadionie, obecność głodnych futbolu na najwyższym poziomie kibiców i mecz z niezwykle doświadczonym na arenie Serie A zespołem Udinese. Czy można sobie wymarzyć piękniejszy start sezonu u siebie? Wydaje się, że nie, ale najwyraźniej nie znamy jeszcze na tyle zespołu z Ferrary. Postanowił sobie, że postawi się znacznie bardziej doświadczonej ekipie ze Stadio Friuli. Nikt jednak nie spodziewał się, że Leonardo Semplici już w drugim meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech po 49 latach nieobecności poprowadzi SPAL do pierwszego zwycięstwa.

Do 25. minuty spotkania na wiekowym już Stadio Paolo Mazza nic nie wskazywało na to, by miało się wydarzyć cokolwiek sensacyjnego. Spokojne 0:0 utrzymywało się i nie wadziło nikomu, aż nagle przypomniał wszystkim o sobie Marco Borriello. Nieco odrzucony przez większe kluby napastnik postanowił, że pójdzie sobie do mniejszego klubu, jak SPAL, i tam będzie grał pierwsze skrzypce. Rzeczywiście, tak się właśnie dzieje, ponieważ były napastnik między innymi Milanu dobrze wszedł w zespół, wyprowadzając klub z Ferrary na prowadzenie. Najciekawsze jednak miało dopiero nadejść.

SPAL prowadziło w pewnym momencie już 2:0, jednak wtedy do głosu doszli goście i doprowadzili do remisu. Nikt jednak nie spodziewał się, że to beniaminek zada ostatni cios. Wiele mieliśmy w historii przypadków, że jedna drużyna w 94. minucie meczu potrafiła nagle zdobyć się na ostatki sił i zdobyć zwycięskiego gola. Taki piękny zbieg okoliczności przytrafił się zespołowi z Ferrary. Zaszczytu strzelenia gola, który dał to historyczne, pierwsze zwycięstwo w Serie A po 49 latach, dostąpił Luca Rizzo.

Czy SPAL ma w ogóle szanse stać się włoskim Leicester?

Start sezonu jest jak najbardziej pozytywny i jak najbardziej może dawać podstawy do takich tez. Mimo wszystko jednak nic dwa razy się nie zdarza. Historia Leicester jest jedna i niepowtarzalna. SPAL jednak jak najbardziej ma podstawy, by po dobrym początku śmiało marzyć nie tylko o utrzymaniu, ale i o wejściu do grona solidnych średniaków. Solidne transfery i poukładana kadra naprawdę pokazują, że może to być dobry sezon dla beniaminka ze Stadio Paolo Mazza.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze