Borna Sosa jeszcze w ubiegłym roku zakładał koszulkę młodzieżowej reprezentacji Chorwacji. Teraz obrońca VfB Stuttgart zamierza jednak przyjąć niemieckie obywatelstwo i grać dla kadry tego kraju. Chorwat nawet nie ukrywa, że jego wybór związany jest z kwestiami biznesowymi, co wywołało burzę w jego ojczyźnie.
Sosa nie jest pierwszym piłkarzem chorwackiego pochodzenia, który zdecydował się reprezentować Niemcy. Dotychczas najbardziej znanym przypadkiem tego typu był Fredi Bobić, urodzony w Mariborze syn Słoweńca i Chorwatki. Dużo częściej potomkowie chorwackich gastarbeiterów decydowali się jednak grać dla kraju swojego pochodzenia. Reprezentantami Chorwacji byli więc urodzeni w Niemczech bracia Robert i Niko Kovacowie, a także Ivan Klasnić.
Przeszkadzały kontuzje
Przypadek Sosy jest jednak nieco inny. Defensor urodził się w 1998 roku w Zagrzebie, już w wieku ośmiu lat zaczął treningi w osławionej akademii miejscowego Dinama. Przed sześcioma laty zadebiutował w chorwackiej pierwszej lidze, rozgrywając w niej łącznie trzy sezony. W lipcu 2018 roku za blisko sześć milionów euro przeniósł się zaś do Stuttgartu.
Początki w Niemczech nie były łatwe. Już w swoim pierwszym sezonie Sosa musiał przełknąć gorycz spadku do 2. Bundesligi, choć sam wystąpił jedynie w 12 meczach 1. Bundesligi. Tyle samo spotkań rozegrał już w drugiej klasie rozgrywkowej. Wychowanka Dinama przez pierwsze dwa lata prześladowały jednak liczne kontuzje. W kończącym się właśnie sezonie niemieckiej ekstraklasy był już jednak podstawowym graczem Stuttgartu.
https://youtu.be/RMWCIXhZgnE
Zdaniem niektórych jest wręcz jednym z objawień całych rozgrywek. Jako lewy wahadłowy w dotychczasowych 24 spotkaniach Bundesligi zaliczył 10 asyst. Co prawda w ostatnim czasie znowu dać o sobie dała kontuzja, tym niemniej jego statystyki robią wrażenie. Pod względem liczby asyst Sosa nie ma sobie równych wśród wszystkich obrońców grających w całej Bundeslidze.
Czysty biznes
Nic więc dziwnego, że jego osoba zaczęła wzbudzać spore zainteresowanie. Chwalił go chociażby Philipp Lahm, który umieścił go nawet w swojej jedenastce sezonu. Przede wszystkim na 23-letniego Chorwata zwrócił uwagę niemiecki selekcjoner Joachim Loew. Sosa miałby być rozwiązaniem problemów z obsadą defensywy. Tylko w ostatnich miesiącach na lewej obronie Loew próbował Marcela Halstenberga, Philippa Maxa, Robina Gosensa, a nawet Emre Cana.
Reakcja niemieckiej federacji na zainteresowanie ze strony Loewa było błyskawiczne. Sprawą przyznania niemieckiego obywatelstwa Sosie zajął się Oliver Bierhoff, obecnie menadżer piłkarskiej reprezentacji. Chorwat otrzymał je w trybie pilnym, a ułatwieniem był fakt, że jego matka urodziła się w Berlinie. Sam defensor jeszcze przed wyjazdem do Stuttgartu znał więc język niemiecki.
Z pewnością pewnym szokiem może być uzasadnienie wyboru Sosy. Zdecydował się on grać dla kadry Niemiec w ramach „decyzji biznesowej”, o której miał poinformować zresztą Chorwacki Związek Piłki Nożnej (HNS). Poza tym obrońca Stuttgartu stwierdził, że nie mógł doczekać się powołania od swojej rodzimej kadry, stąd odpowiedział pozytywnie na zainteresowanie ze strony Niemiec.
„Herr Sosa”
Deklaracja Sosy wywołała oczywiście burzę w jego ojczyźnie. Sosa co prawda nie zadebiutował bowiem w pierwszej reprezentacji, ale grał dotychczas dla zespołów młodzieżowych. W marcu nie pojechał zresztą na zgrupowanie kadry U-21 jedynie z powodu kontuzji. Łącznie na wszystkich szczeblach juniorskich dokładnie 47 razy przywdziewał koszulkę w charakterystyczną biało-czerwoną szachownicę.
Z pewnością nowa nadzieja niemieckiej kadry nie będzie mogła liczyć już nigdy na ciepłe przywitanie w ojczyźnie. Oficjalny klub kibica reprezentacji Chorwacji w swoim oświadczeniu określił go mianem „Herr Sosa”, zarzucając mu wręcz zdradę. Fani „Vatrenich” dodali w komunikacie, że od teraz jego domem są Stuttgart i Berlin, natomiast do Chorwacji będzie mógł przyjechać jedynie jako turysta.
Selekcjoner Chorwacji Zlatko Dalić przedstawia z kolei inną wersję wydarzeń. Według niej z Sosą kontaktował się jego ówczesny asystent Ivica Olić. Piłkarz znalazł się więc na liście zawodników powołanych w marcu i miał zadebiutować w pierwszej reprezentacji. Trener kadry do lat 21 Igor Biscan potrzebował go jednak w swoim zespole, na którego zgrupowaniu defensor ostatecznie nie pojawił się z powodu kontuzji.
Sytuacja z Borną Sosą wcale nie tak oczywista. Przepisy FIFA mówią, że zmiana federacji jest możliwa, jeśli piłkarz, podczas ostatniego meczu dla "starej" federacji nie miał ukończonych 21 lat. Tymczasem Sosa, podczas swojego ostatniego meczu dla chorwackiej U21, miał już 22 lata
— Tomasz Urban (@tom_ur) May 9, 2021
Z pewnością sprawa Sosy jeszcze nieraz wywoła kontrowersje. W ciągu paru dni 23-letni piłkarz stał się wrogiem numer jeden w Chorwacji. Nie jest jednak do końca jasne, czy będzie w ogóle mógł zagrać dla swojej nowej reprezentacji. Magazyn „Kicker” twierdzi, że Sosa złamał przepisy FIFA dotyczące możliwości zmiany kadry, bo mając już 22 lata, wystąpił w meczu Chorwacji U-21.