Instynkt strzelecki Artura Sobiecha już nieraz dawał o sobie znać. Aż trudno pomyśleć, że w trampkarzach młody napastnik był jeszcze bardziej skuteczny...
Kiedy – grając jeszcze w młodzieżowych ligach – bronił barw Grunwaldu Ruda Śląska zaliczył rekord w postaci strzelenia 227 bramek w 122 meczach. Ten imponujący wynik wzbudził zainteresowanie czołowych klubów Ekstraklasy.
– Kiedyś były prezes Górnika Zabrze Zygfryd Wawrzynek zadzwonił i zapytał, czy w leksykonie piłkarzy Grunwaldu nie ma błędu. Był przekonany, że to niemożliwe, aby 15-letni Sobiech zdobył w trampkarzach 227 bramek. Myślał, że chodzi o 27. Powiedziałem mu: Zygfryd, tam może są inne błędy, ale w tym akurat się nie pomyliłem – wspomniał prezes Grunwaldu Ruda Śląska, Teodor Wawoczny.
Dalsza kariera Sobiecha potoczyła się błyskawicznie. Dobrze rokujący napastnik przeszedł do Ruchu Chorzów, z którego później przeniósł się do Polonii Warszawa. W stołecznym klubie skuteczność snajpera również dała o sobie znać.
– To jak młody, strzelisz bramkę na Górniku? – spytał przed ligowym debiutem w Polonii prezes „Czarnych Koszul”, Józef Wojciechowski. – Strzelę – powiedział Sobiech i już w 17. minucie meczu w Zabrzu wpisał się na listę strzelców. Obietnice składał również w dwóch innych przypadkach – przed meczami z Cracovią i Ruchem Chorzów. Jak zapowiedział, tak też uczynił.
Sobiecha wspominają również jego rywale z lig młodzieżowych.
– Nie zdążyliśmy zrobić trzech podań, a on już był z piłką przy bramce. Pamiętam, jak mnie obiegł przy pierwszym golu. Był na czterdziestym metrze, dostał piłkę, ograł wszystkich i strzelił – mówił Adam Pluszczyk, ówczesny gracz Gońca Chorzów.