Śląsk zaczyna walczyć o wszystko. Pytanie tylko, czy jest kim?


WKS walczy o utrzymanie. Mecz z Radomiakiem szansą na przełamanie

29 kwietnia 2023 Śląsk zaczyna walczyć o wszystko. Pytanie tylko, czy jest kim?
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Śląsk Wrocław stoi przed nie lada wyzwaniem. Wrocławianie zajmują obecnie 16. miejsce w ligowej tabeli i są poważnie zagrożeni spadkiem. W sumie nie może być inaczej, gdy ostatnie ligowe zwycięstwo odnosi się w lutym. W tej kolejce do stolicy Dolnego Śląska przyjeżdża Radomiak Radom, więc żeby podtrzymać nadzieje o utrzymaniu w ekstraklasie w następnym sezonie, gospodarze muszą ten mecz wygrać. Na pierwszy plan wysuwa się jednak pytanie... czy drużynę kompletnie bezzębną, w której gra John Yeboah plus dziesięciu losowo zebranych zawodników stać na to, by zostać w elicie?


Udostępnij na Udostępnij na

Stało się to, czego nikt nie mógł przewidzieć. Jacek Magiera nie odmienił charakteru i gry drużyny, która przygotowywała się do meczu z Górnikiem Zabrze. Przy zmianach trenera często mówi się o mitycznym czasie, którego potrzebuje ów szkoleniowiec do wprowadzenia swojej filozofii gry. No i nowy – stary trener Śląska takowy dostał. Miał aż dwa dni! Pech w tym, że coś nie do końca zadziałało.

Gdzie leży problem?

Śmiało można powiedzieć, że wszędzie. Śląsk i tak od dłuższego czasu wygląda jak dziecko we mgle. Jak dziesięciu losowych ludzi kopiących piłkę. Dziesięciu, bo jednak nie będziemy deprecjonować umiejętności Johna Yeboaha. I tu można wysunąć pewną tezę: bez wiary we własne umiejętności i odpowiedniej mentalności trudno jest walczyć o postawione przed sobą cele. A z pewnością jednym z nich jest utrzymanie.

– Ostatnie mecze przede wszystkim uwypukliły brak liderów, o czym wprost mówi trener Jacek Magiera. W drużynie nie ma zawodnika, który brałby grę na siebie w trudnym momencie, a gol tracony na 0:1 to w zasadzie pewna porażka Śląska – mówi nam Karol Bugajski z Przeglądu Sportowego.

I tu WKS może zderzyć się ze ścianą. W najbliższej kolejce na własnym stadionie podejmą Radomiaka, który w debiucie trenera Constantina Galcy zremisował 1:1 z Lechem Poznań. I trzeba przyznać, że w tamtym spotkaniu gospodarze nieźle wyglądali na tle zespołu, który kilka dni wcześniej postawił się Fiorentinie. Do 84. minuty prowadzili, kiedy to Artur Sobiech zdobył wyrównującego gola i ustalił wynik spotkania.

– Ważna w walce o utrzymanie będzie sferą mentalna. Zawodnicy muszą uwierzyć, że są w stanie utrzymać ekstraklasę dla Wrocławia. Druga strona medalu to przygotowanie fizyczne – widać było, że zawodnicy Śląska w drugiej połowie meczu z Górnikiem opadli z sił – dodaje Filip Macuda z Wrocławskich Faktów.

Śląsk i „wielcy” nieobecni

W niedzielne południe Jacek Magiera będzie miał do dyspozycji bardzo wąską kadrę. Do składu w dalszym ciągu nie wrócili chory na ospę Patrick Olsen i kontuzjowany Erik Exposito, który treningi wznowi w poniedziałek.

Nic się nie zmieniło od początku tygodnia. Mamy czternastu piłkarzy z pola do przygotowania do meczu z Radomiakiem. Olsen jest cały czas chory na ospę, Expósito ma złamane dwa palce i to się nie zmieni. Jacek Magiera na przedmeczowej konferencji  

 

Hiszpan, mimo że kontuzjowany, wciąż musi zmagać się z wytycznymi, które postawił mu obecny szkoleniowiec Śląska. Brak tego zawodnika poważnie osłabia i tak mierną ofensywę wrocławian. Pojawiły się doniesienia, że odsunięcie Erika od składu to pstryczek w nos dla Ivana Djurdjevicia, który miał zaniedbać przygotowania fizyczne. Tak sytuację komentuje Filip Macuda.

– Przede wszystkim to pstryczek w nos dla samego Expósito. Magiera zna jego możliwości – w formie to piłkarz przerastający ligę. Bez niego zdecydowanie większą odpowiedzialność za zdobywanie goli musi wziąć John Yeboah, kolejną szansę dostanie Patryk Szwedzik. Brak Expósito to duże osłabienie Śląska.

– Brak Olsena, wykartkowanie Schwarza – nawet będącego bez formy, brak Expósito, czy nieobecność – od dłuższego czasu – Janasika, nie pomaga w walce o utrzymanie. Wiara w Magierę to jedno, ale przede wszystkim najważniejsza będzie determinacja. Zawodnicy Śląska muszą być świadomi, że grają nie tylko o utrzymanie klubu, ale także o swoją przyszłość – w Śląsku lub poza nim – dodaje.

Pospolite ruszenie

Ze wszystkich stron płyną motywujące słowa, które zawodnikom gospodarzy są niewątpliwie potrzebne. Byli zawodnicy tacy jak Sebastian Mila i Dino Stiglec. Były trener Vitezslav Lavicka. Wszyscy Ci zachęcają fanów WKS- u do wspierania swojego klubu w tych ciężkich chwilach.

W końcu czym jest piłka nożna bez kibiców? Ale z jednym trzeba się zgodzić. Na trybunach może być nawet komplet, ale na boisko wybiegają zawodnicy. I to oni będą mieli przed sobą najtrudniejsze zadanie. 26. lutego na trybunach Śląska można było zauważyć baner: „To nie nasza wojna”. Teraz WKS walczy o to, żeby nie wywiesić baneru: „To nie nasza liga”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze