12. kolejkę ekstraklasy zamknął mecz dwóch drużyn, które ostatnio mocno dołują. Korona Kielce podejmowała u siebie Śląsk Wrocław. Obie drużyny kalkulowały, że kiedy jak nie teraz, z kim jak nie z nimi można się przełamać. Sztuka ta udała się piłkarzom z Wrocławia, którzy wygrali 2:1 i było to pierwsze zwycięstwo ligowe od… końca sierpnia i konfrontacji z Wisłą Kraków.
Kielecka wiktoria oznacza, że najprawdopodobniej swoją posadę uratował Mariusz Rumak. O szkoleniowcu wrocławskiego Śląska, który notabene debiutował w tej roli wiosną w… Kielcach, w ostatnich tygodniach pisało się sporo w kontekście odejścia z klubu. Działacze postanowili jednak zachować cierpliwość i okazało się, że jak na razie była to decyzja dobra.
Przegrana dla Korony oznacza natomiast, że ten zespół, po bardzo przyzwoitym początku sezonu, złapał już nie zadyszkę, a sporego kalibru kryzys. Poniedziałkowa porażka była już czwartą z rzędu. Kibiców „Złocisto–krwistych” może niepokoić zwłaszcza gra w obronie, ponieważ zespół z Kielc przyjął ostatnio kilka bolesnych wyników, na czele z najwyższą porażką w historii występów w ekstraklasie (0:6 dwa tygodnie temu z Cracovią).
Kibiców Korony może niepokoić zwłaszcza gra w obronie, ponieważ zespół z Kielc przyjął ostatnio kilka bolesnych wyników, na czele z najwyższą porażką w historii występów w ekstraklasie (0:6 dwa tygodnie temu z Cracovią).
Problemy z defensywą ujawniły się w tym meczu, choć przez jego długi fragment wydawało się, że będzie to spotkanie w tym aspekcie przełomowe. Wrocławianie nie stwarzali sobie wielu okazji, ale najpierw niezbyt rozsądny faul Pyłypczuka spowodował, że podopieczni Mariusza Rumaka mieli rzut wolny, który kapitalnie wykonał Dankowski, a pod koniec spotkania kolejne pomyłki z tyłu wykorzystał Adam Kokoszka.
Co można jeszcze powiedzieć o tym spotkaniu i czy można je odnieść do aktualnej sytuacji w tabeli obu ekip? Jak najbardziej, ponieważ nawet mniej zorientowani w ligowej sytuacji kibice mogli się domyślić, że oglądają starcie klubów, które o ostatnim okresie wolałyby zapomnieć. Były być może walka i zaangażowanie (łącznie 31 fauli), ale było też sporo niedokładności, dużo gry w środku pola, a czystych sytuacji bramkowych i wysokiej jakości gry w piłkę trudno było doświadczyć.
Życie składa się z przypadków. Gdyby pierwszym meczem obejrzanym przeze mnie w życiu był mecz Śląska, nie zostałbym dziennikarzem sportowym.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) October 17, 2016
Co w najbliższych tygodniach czeka oba kluby? Śląsk zmierzy się u siebie z Cracovią, Górnikiem Łęczna, a za trzy tygodnie w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. Korona z kolei za tydzień znowu zagra w poniedziałek, a za dwa kibiców kieleckich czeka nie lada gratka – spotkanie z Legią Warszawa.