Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Warta Poznań – runda prawdy


Jak Warta Poznań poradzi sobie na wiosnę?

1 lutego 2022 Skarb kibica PKO Ekstraklasy: Warta Poznań – runda prawdy

Trudny jest to sezon dla Warty. Nikt nie twierdził, że będzie łatwy i przyjemny, a utrzymanie przyjdzie samo. Mimo wszystko nikt nie spodziewał się, że runda jesienna tak wstrząśnie klubem z Drogi Dębińskiej. Dopiero impuls, czyli zwolnienie Piotra Tworka, przyniósł jakieś pozytywy i nadzieje na utrzymanie. Warta Poznań wciąż jest jednak w trudnej sytuacji, a my tak naprawdę nie wiemy, czego można się spodziewać po zespole Dawida Szulczka.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli przed sezonem mielibyśmy wymienić trenerów, którzy absolutnie nie mają prawa bać się o swoją posadę, to z pewnością wspomnielibyśmy o Piotrze Tworku. Co by nie mówić, architekt sukcesu Warty. W pewnym momencie jego pomysły jakby przestały działać. Po czasie można chyba uznać, że zwolnienie – choć na pewno nie było łatwe – przyniosło poprawę. Pies pogrzebany w tym, że „Zieloni” muszą regularnie punktować całą rundę, tak jak ostatnie trzy mecze.

Przygotowania do rundy

Warta Poznań przed rundą wiosenną rozegrała pięć sparingów. Co ciekawe, „Duma Wildy” po raz pierwszy wyleciała zimą do Turcji. Rok temu jako jedyna przygotowywała się w kraju. Tym samym tej zimy wszystkie kluby PKO Ekstraklasy wyleciały do „ciepłych” krajów. Jeszcze przed zgrupowaniem w tureckim Side „Zieloni” rozegrali dwa sparingi z krajowymi rywalami – przegrany ze Śląskiem Wrocław i wygrany z Arką Gdynia. Jedyną bramkę w tych sparingach strzelił Adam Zrelak.

Warta, pomimo że spotkań na obozie przygotowawczym na Riwierze Tureckiej nie wygrywała, to dostarczała dużo emocji i bramek – jeśli można powiedzieć, że sparing dostarczył emocji. 2:4 ze Slovanem Bratysława, nawet pomimo prowadzenia 2:1, i przegrana 1:3 z liderem macedońskiej ekstraklasy. Wniosek z tych meczów był jeden, Warta Poznań nie bała się odkryć, ale za każdym razem kończyło się to dla niej źle, a w ekstraklasie będzie potrzebne wyrachowanie, aby się utrzymać. Na koniec przygotowań „Zieloni” zremisowali z ukraińskim Metalistem Charków. Podsumowując, warciarze nie zdobywali pokaźnej liczby bramek, a raczej potwierdziły się ich problemy z ligi, a także wyniki nie napawają optymizmem.

Warta Poznań – transfery

Warta Poznań poczyniła pewne kroki w zimowym okienku transferowym. Czy wyjdzie to na plus, okaże się po sezonie. Z drużyny odeszli ważni gracze, bo za takich należy uznać Aleksa Ławniczaka i Szymona Czyża. Razem rozegrali 27 spotkań w tym sezonie. Ten drugi zazwyczaj odgrywał rolę młodzieżowca, za to Ławniczak to wychowanek Warty, który strzelił pierwszą bramkę dla „Dumy Wildy” na poziomie ekstraklasy od 25 lat. Ich brak może zaboleć na wiosnę.

„Zieloni” mają świadomość, że tu od początku będzie trzeba wejść z wysokiego „c”. Dlatego przychodzący zawodnicy praktycznie od razu muszą wkomponować się do zespołu. Być może trudno będzie o nowego Makane Baku, ale wzmocnienia zimowe wyglądają dość sensownie. Zamiast Damiana Czyża przychodzi Damian Szelągowski i zapewne będzie głównym młodzieżowcem oraz wzmocni słabe skrzydła Warty. Za tego bezpośrednio w buty Czyża ma wejść Miłosz Szczepański. Warta Poznań dużo ryzykuje tymi ruchami, ale nic więcej już jej nie pozostało.

Oprócz wzmocnień – zastępstw – do „Dumy Wildy” dołączył Niilo Maenpa. Środkowy pomocnik z Finlandii ma wspomóc Mateusza Kupczaka i Łukasza Trałkę w środku pola. Do końca okienka Warta chciałby sprzedać jeszcze Milana Corryna oraz Mario Rodrigueza, a jak wypowiada się dyrektor sportowy Radosław Mozyrko, ściągnąć jeszcze dwóch, trzech zawodników.

Czy uda się utrzymać?

Warta stawia wszystko na jedną kartę. Jest świadoma, że trzeba się poprawić i lepiej punktować na wiosnę. Nie mówimy nawet o takiej rundzie jak ta sprzed roku, w której „Zieloni” sprawiali sensację za sensacją i otarli się o puchary, a w tabeli rundy wiosennej zajęli 3. miejsce. Wówczas punktowali z rewelacyjną średnią blisko dwóch punktów na mecz.

To się raczej nie powtórzy. Piszemy raczej, bo wówczas Warta Poznań także była w niezbyt ciekawym położeniu z czterema punktami przewagi nad strefą spadkową. Jak się skończyło, to już wspomnieliśmy. Tym razem jednak w szeregach „Zielonych” nie ma Makany Baku. A jego następcy, czyli Milan Corryn i Jayson Papeau, są już na wylocie albo co najwyżej mogą czyścić buty Niemcowi. Warta nie ma co oczekiwać, że znów pojawi się zbawiciel, który załatwi sprawę. Tu trzeba być realistami i liczyć, że wszyscy zawodnicy wejdą na swój najlepszy poziom, jaki pokazywali za najlepszych czasów Piotra Tworka.

Nie zmienia to faktu, że będzie to bardzo trudna runda dla Dawida Szulczka i „Dumy Wildy”. Większość ekspertów spisuje Wartę na spadek. Trudno się z nimi nie zgodzić. Sytuacja Warty nie jest najlepsza, ponadto „Zieloni” kadrowo też wyglądają dosyć średnio, ale to głównie dlatego, że zespół z Drogi Dębińskiej wciąż jest jednym z najbiedniejszych. Choć w tym miejscu podkreślamy, że i tak jest bardzo dobrze prowadzony. Trzeba mierzyć siły na zamiary, a nie sprowadzać autobusy Słowaków w akcie desperacji. Poczyniono pewne kroki, ale wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że mają pewne ograniczenia.

Warta wie też, że rywale nie śpią. Zapewne Legia w końcu się obudzi i raczej nie ma co patrzeć w jej kierunku. Będzie trzeba ścigać się z Górnikiem Łęczna, Termalicą, Zagłębiem Lubin czy Wisłą Kraków. I o ile jak beniaminki są raczej w zasięgu „Zielonych”, o tyle Zagłębie i Wisła mają po prostu większe możliwości, a przecież w tym sezonie spadają już trzy kluby. Utrzymanie Warty byłoby więc niespodzianką, ale jest to do zrobienia. Zespół z Wildy już nieraz przekraczał kolejne granice.

To nie „swojska banda”, lecz Warta Poznań

Zwolnienie Piotra Tworka to koniec pewnej ery w historii Warty. Finisz pewnej pięknej historii. Awans, genialny sezon w ekstraklasie to sceny, które pozostaną z kibicami do końca życia, a i pewnie przeciętny kibic polskiej ligi zapamięta niespotykaną historię „Zielonych”. „Swojska banda” odcisnęła swoje piętno, ale wszystko kiedyś się kończy. Tak zdarzyło się i w tym przypadku. Atmosfera wokół Warty nie była już taka swojska w rundzie jesiennej, ale należy pamiętać, że „Duma Wildy” to zespół, który potrzebuje dwóch, trzech dobrych spotkań, aby złapać wiatr w żagle.

W poprzednich rozgrywkach złapała taki wiatr jak Ryoyu Kobyashi w Pucharze Świata. I tak jak Japończyk leciała, leciała i leciała. Kluczem do utrzymania może okazać się dobre wejście w rundę. A terminarz wcale nie jest taki zły. Górnik Łęczna u siebie, wyjazd do Warszawy i Radomiak w Grodzisku. Da się z tego wyciągnąć sześć punktów i napędzić drużynę. Według nas jeśli Dawid Szulczek myśli o utrzymaniu, musi liczyć na jakąś serię dobrych spotkań. Punktując nieregularnie, trudno będzie uniknąć spadku.

Ofensywa do poprawki

Dawid Szulczek zdaje sobie sprawę, że jeśli Warta Poznań ma w ogóle wejść w grę o utrzymanie, musi zacząć zdobywać bramki. Wynik 14 trafień w ciągu całej rundy woła o pomstę do nieba. Serie sześciu czy siedmiu spotkań bez gola nie mogą się powtórzyć. Z takim wynikiem nie da się utrzymać. Optymizmem nie napawają sparingi i zaledwie cztery bramki w pięciu meczach.

Zespołowi przydałby się prawdziwy killer. Takiego ma choćby konkurent w walce na dole tabeli, czyli Górnik Łęczna. Warta Poznań może co najwyżej straszyć Adamem Zrelakiem. I choć gra Słowaka wygląda coraz lepiej, to nie jesteśmy pewni, czy zapewni on wystarczającą liczbę bramek. Jeśli gdzieś Dawid Szulczek ma pole do popisu, aby wznieść na wyższy poziom swój zespół, to właśnie ofensywa, choć nie ma co ukrywać, że rzeźbić za bardzo nie ma z czego w tym przypadku. Michał Jakubowski, Jayson Papeau, Daniel Szelągowski, Mateusz Kuzimski to nie zawodnicy, którzy sieją postrach.

Przewidywana jedenastka

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze