Sevilla w opałach


Do 5. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Sevilla podchodzi osłabiona, mimo to musi wygrać z Wolfsburgiem

23 listopada 2021 Sevilla w opałach
https://sevillafc.es/

Sevilla po czterech kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów na swoim koncie nie ma ani jednego zwycięstwa. To sprawia, że do spotkania z VfL Wolfsburg podchodzą z nożem na gardle. O trzy punkty może być niesamowicie trudno, bo rywali z Niemiec podejmą bez kilku istotnych zawodników. Dlaczego Sevilli nie wychodzi w Lidze Mistrzów?


Udostępnij na Udostępnij na

Statystyki zakłamują rzeczywistość, wiemy to od dawna. Mówiąc o Sevilli, jest to jeszcze bardziej zauważalne. Drużyna Julena Lopeteguiego w tabeli La Liga zajmuje trzecią lokatę z dwupunktową stratą do lidera – Realu Madryt, z którym zmierzy się w niedzielę. Zdobycze punktowe przykrywają problemy, z jakimi boryka się Sevilla od początku sezonu.

Sevilla poczuła się zbyt mocna?

W poprzednim sezonie Julen Lopetegui doprowadził drużynę z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán do czwartego miejsca. Nie byłoby w tym nic wspaniałego, wszak Sevilla sezon wcześniej zakończyła kampanię lokatę wyżej, ale w sezonie 2020/2021 zdobyła rekordową liczbę 77 punktów. Klub od wielu lat pragnął dołączyć do ścisłego topu La Liga i być kandydatem do mistrzostwa.

Władze klubu wiedziały jednak, że nie uda się tego dokonać bez solidnych wzmocnień. Dlatego też w letnim okienku Monchi wydał prawie 40 milionów euro na sprowadzenie sześciu zawodników. Wśród nich znaleźli się chociażby wyróżniający się w barwach Hueski napastnik Rafa Mir czy dobry środkowy pomocnik Borussii Dortmund i reprezentacji Danii, Thomas Delaney. Jedynym ważnym piłkarzem, który opuścił klub, był Bryan Gil, który słoneczną Sewillę zamienił na deszczowy Londyn, podpisując kontrakt z Tottenhamem.

Od początku sezonu kibice mogą mieć spore zastrzeżenia do postawy poszczególnych zawodników. Słabo na starcie kampanii wyglądał lider środka pola, Ivan Rakitić. Problemy z kontuzjami ciągną się także za Youssefem En-Nesyrim, najlepszym strzelcem poprzedniego sezonu. Papu Gomez w dalszym ciągu nie potrafi nawiązać do poziomu, na jakim występował w barwach Atalanty Bergamo.

Sevilla popełnia sporo błędów w defensywie, w trwającym sezonie zawodnicy Julena Lopeteguiego sprokurowali już sześć rzutów karnych. Połowa z nich była właśnie w Lidze Mistrzów, w której nie bronią ich wyniki. Jest źle, bardzo źle.

Oczywiście Sevilla zna lepiej drużyny w La Liga niż Salzburg, Lille czy Wolfsburg. W Lidze Mistrzów trudniej jest zaryzykować, to tylko sześć spotkań, kiedy w La Liga tych meczów jest 38. Mimo to Sevilla nie ma już miejsca na pomyłkę. Albo wygra oba spotkania, albo odpada. Fran Maldonado

W Lidze Mistrzów gra się inaczej

Trener Julen Lopetegui preferuje formację 4-3-3 ze schodzącymi do środka skrzydłowymi. Ustawienie to pozwala na śmielsze podłączanie się do akcji bocznych obrońców, którymi z reguły są Jesus Navas oraz Marcos Acuna. Defensywny pomocnik Fernando cofa się głęboko, będąc niemalże trzecim środkowym obrońcą, gdy dwaj pozostali pomocnicy uczestniczą w kreacji gry Sevilli.

W rozgrywkach Ligi Mistrzów szkoleniowiec ustawia drużynę „sztywniej”. Zwykle jest to formacja 4-2-3-1, która sprawia, że mniej zaangażowani w ofensywę są boczni obrońcy. Ponadto w tej formacji Julen Lopetegui znajduje miejsce tylko dla jednego ofensywnego pomocnika, kiedy dwóch zabezpiecza środek pola.

Sevilla ma również sporo pecha, w żadnym z dotychczas rozegranych spotkań w Lidze Mistrzów nie była drużyną gorszą. Tylko w spotkaniu z Salzburgiem Hiszpanie oddali pole gry, ale było to następstwem czerwonej kartki dla En-Nesyriego.

Uważam, że w drużynie pojawiło się zbyt dużo pewności siebie. No i pecha. Dzisiaj w Europie każdy może wygrać z każdym, nazwiskami meczu się nie wygrywa. Fran Maldonado

Sevilla wygląda, jakby momentami o tym zapominała. W ich grze brakuje tego ognia, zaangażowania, którego dostarczali kibicom chociażby w poprzednim sezonie. Być może jest to zbyt daleko idąca teza, ale w klubie brakuje po prostu lidera. Osoby, która gdy nie idzie, weźmie piłkę i zrobi coś niesamowitego. Takim piłkarzem miał być Papu Gomez, który miał być nowym Everem Banegą i jest… tylko że takim z AliExpress.

Sevilla w drodze po kolejny triumf w Lidze Europy?

To bardzo naciągana teza, ale w każdym kłamstwie jest ziarnko prawdy. Tegoroczny finał rozgrywek Ligi Europy odbędzie się na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, czyli stadionie właśnie Sevilli. W ostatnich 15 latach Sevilla zdominowała europejskie rozgrywki drugiej kategorii. Potrafiła wygrać je aż sześć razy, najwięcej w historii. Dwa Puchary UEFA oraz cztery triumfy w Lidze Europy.

Oczywiście Sevilla gra o miliony euro w meczach z Wolfsburgiem oraz Salzburgiem. Liga Mistrzów dostarcza znacznie większych przychodów. Każde wygrane spotkanie w Lidze Mistrzów to prawie 3 miliony euro, nie wspominając nawet o wpływach z praw do transmisji. W Lidze Europy kwota ta jest czterokrotnie niższa… ale triumfować w swoich ulubionych rozgrywkach przed własną publicznością? Interesujące.

Gra w Lidze Europy to mniejsze zło. Jeśli Sevilla zajmie 3. miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów, będą grać w „swoich” rozgrywkach. Będą piekielnie zmotywowani, by je wygrać. W końcu finał będzie na ich stadionie. Fran Maldonado

Ostatnia deska ratunku

Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej Sevilla zajmuje ostatnie miejsce z dwoma punktami straty zarówno do drugiego, jak i trzeciego zespołu. Jeśli Julen Lopetegui i reszta myślą o kontynuowaniu gry w Lidze Mistrzów, muszą oba spotkania wygrać. Pierwszym rywalem będzie VfL Wolfsburg, który podejmą już dzisiaj.

W drużynie z Niemiec po efekcie „nowej miotły” wiele już nie pozostało. Zatrudnienie nowego szkoleniowca pod koniec października sprawiło, że „Wilki” wygrały trzy spotkania z rzędu, w tym jedno Ligi Mistrzów – z Salzburgiem. Wszystko wraca jednak do normy, Wolfsburg przegrał sparing z drugoligowcem, a w sobotę szczęśliwie wywalczył punkt w starciu z Arminią Bielefeld.

Sevilla natomiast do tego meczu podchodzi z nożem na gardle po słabym spotkaniu z Deportivo Alaves. Z Wolfsburgiem nie zagrają Jesus Navas, Erik Lamela, Youssef En-Nesyri oraz Suso, który opuścił mecz ligowy z urazem. Będzie trudno, ale Sevilla jest w stanie zatrzymać trzy punkty na swoim stadionie. W końcu nazwiska nie grają.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze