Scottish Premier League


W dwudziestej dziewiątej kolejce swoje mecze wygrali wszyscy faworyci. Dzięki temu walka o czołowe miejsca w lidze zapowiada się wciąż fascynująco. Wprawdzie Celtiku chyba już nikt nie dogoni, ale o drugą lokatę walczą drużyny Rangers i Aberdeen, a o miejsca kolejne Hearts, Hibernian i Kilmarnock. Na przeciwnym biegunie tabeli solidarnie przegrały drużyny Dunfermline, Saint Mirren i Dundee United.


Udostępnij na Udostępnij na

Inverness – Dundee United

Przynajmniej do następnej kolejki bohaterem Inverness pozostanie Barry Wilson, który w doliczonym czasie gry strzelił jedyną bramkę w meczu, i miejscowy zespół pokonał na Tulloch Caledonian Stadium Dundee United. Dość nieoczekiwanie przez większość meczu zaznaczała się przewaga gości, którzy długimi momentami rozgrywali piłkę przy bezradnie stojących piłkarzach Inverness. Na szczęście dla miejscowych kibiców, o ile stworzenie United sytuacji bramkowych było dość łatwe, to już samo wykonanie pozostawiało wiele do życzenia i na tablicy wyników wciąż brzmiał rezultat bezbramkowy. Końcówka spotkania była piorunująca, zwłaszcza jeśli chodzi o zawodników Inverness. Najpierw w dziewięćdziesiątej minucie ukarany czerwoną kartką został Grant Munro, a niespełna sto dwadzieścia sekund później najlepszy piłkarz tego meczu, Wilson, zdobył zwycięską bramkę (pierwszy jego strzał obronił wprawdzie bramkarz gości, ale do piłki dopadł Paatelainen i podał ponownie do Robsona, który tym razem nie miał już problemów z umieszczeniem piłki w siatce). Zwycięstwo Inverness przedłuża jego szanse na awans do pierwszej trójki (do Kilmarnock traci jednak aż sześć oczek). Dla Dundee porażka nie niesie żadnych konsekwencji, bowiem zgodnie przegrały również pozostałe dwie drużyny z końca tabeli – St Mirren i Dunfermline.

Falkirk – Aberdeen

Fascynująco zapowiada się walka o wicemistrzostwo Szkocji pomiędzy Aberdeen i Glasgow Rangers. „The Dons” w minionej kolejce mieli łatwiejsze zadanie, bowiem grali na wyjeździe z Falkirk. Gospodarze raczej już w tym sezonie nie mają o co walczyć – ósme miejsce w pełni odzwierciedla ich umiejętności, a spadek również raczej nie wchodzi w grę, bowiem zdecydowanie słabsze są zespoły Dunfermline czy Saint Mirren. Lepsze wrażenie w meczu sprawiali miejscowi, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, groźnie strzelali, nie potrafili jednak w pierwszej części gry pokonać świetnie dysponowanego Langfielda. W szesnastej minucie wynik meczu otwarł Gary Dempsey, trafiając z dystansu. W drugiej części „The Dons” oddali drugi celny strzał w tym spotkaniu i prowadzili już 2:0 – tym razem gola zdobył Richard Foster. Gospodarze wprawdzie szybko odpowiedzieli bramką kontaktową (autorstwa Deana Holdena), ale na nic więcej tego dnia nie było ich stać. Ostatecznie więc Aberdeen zdobyło trzy punkty i utrzymało dystans do drugiego Glasgow Rangers.

Hibernian – Glasgow Rangers

Stołeczny zespół w meczu kolejki pokonał w Edynburgu Hibernian 2:0. Po raz kolejny zabrakło w składzie Zbigniewa Małkowskiego, polski bramkarz oglądał mecz z trybun (do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić). Na Easter Road Stadium bohaterem został Charlie Adam – pomocnik „The Gers” już w czwartej minucie wyprowadził swój zespół na jednobramkowe prowadzenie. Szybko stracona bramka podłamała gospodarzy, którzy długimi minutami wydawali się bezradni i grali bez pomysłu. Trener Hibs John Collins zareagował w przerwie, wprowadzając na drugą część spotkania Benjellouna, a kwadrans później Zemmama, ale nie przyniosło do spodziewanych rezultatów. Zdecydowanie najlepsze okazje zmarnowali Steven Fletcher (nie trafił z kilku metrów w światło bramki) oraz David Murphy (którego strzał obronił Allan McGregor). Więcej okazji do strzelenia gola wypracowali sobie Rangersi i jedna z nich przyniosła drugą bramkę – w roli egzekutora ponownie wystąpił Charlie Adam (22-letni piłkarz był tego dnia nie do zatrzymania dla bloku defensywnego gospodarzy). Spotkanie zakończył się pewnym zwycięstwem Glasgow Rangers, Walter Smith (który zastąpił na stanowisku trenera Paula Le Guena) jest wciąż niepokonany w lidze. Najbliższa okazja do zmiany tej statystyki to zbliżający się mecz derby Old Firm, który może ostatecznie rozstrzygnąć, czy Rangers będą jeszcze w stanie gonić prowadzący Celtic.

St Mirren – Kilmarnock

Piłkarze Kilmarnock wygrali na wyjeździe z Saint Mirren i zrównali się punktami z piątym Hibernianem. Oba zespoły mają na swoim koncie po czterdzieści punktów, co sprawia, że walka o miejsca 4-6 również zapowiada się fascynująco. Na stadionie przy Love Street kibice nie zobaczyli wielkiego widowiska, obie drużyny bardziej „chciały” niż „mogły”, co odbiło się na jakości widowiska. Obie bramki zdobył w drugich czterdziestu pięciu minutach Colin Nish, dla którego były to trafienie numer dziewięć i dziesięć w tym sezonie ligowym.

Celtic – Dunfermline

Celtic wygrał na własnym stadionie z Dunfermline 2:1, chociaż gdyby tylko popisał się lepszą skutecznością, to wynik mógłby być trzykrotnie wyższy. Goście przyjechali do stolicy z nadzieję, że „The Bhoys” będą mieli na uwadze nadchodzący mecz Ligi Mistrzów z Milanem i wystąpią w szeroko okrojonym składzie lub zagrają mniej ambitnie. Z tych założeń nic jednak nie wyszło, bowiem Gordon Strachan postanowił nie odpuszczać i wystawił praktycznie najmocniejszy skład. Już w czwartej minucie na tablicy wyników pojawiła się jedynka po stronie miejscowych. Świetną akcję przeprowadził Aiden McGeady, wypatrzył w polu karnym Kenny’ego Millera, a szkocki napastnik otworzył wynik meczu. W pierwszej części meczu dogodne sytuacje mieli jeszcze Beattie, Miller i McGeady, ale nie udało im się pokonać De Vriesa. Druga połowa wyglądała podobnie – Celtic grał piłką (osiągając ostatecznie bardzo wysoki procent posiadania piłki – 68), dużo strzelał (McGeady, Naylor, Millera – nie trafił do pustej bramki!), ale już tylko raz udało się pokonać De Vriesa (ładnym strzałem głową popisał się Jan Vennegoor of Hesselink). Kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu Athletic zdobyło honorowego gola po błędzie Artura Boruca. Polski bramkarz w całym spotkanie nie miał zbyt wielu możliwości do pokazania się, a jego notę bardzo obniża stracona bramka. W meczowym składzie zabrakło Macieja Żurawskiego, który po długotrwałej kontuzji dopiero wraca do formy. Wynik 2:1 nie odzwierciedla wielkiej przewagi Celtiku, który jest coraz bliżej tytułu mistrzowskiego. Jeśli w Old Firm Derby zespołowi Gordona Strachana uda się zdobyć trzy punkty, to kwestia tytułu mistrzowskiego będzie już właściwie rozstrzygnięta.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze