Ronaldinho jak z reklamy


Koniec telenoweli pod tytułem „Czy Ronaldinho opuści Barcelonę?”. W sobotę, po długich negocjacjach dyrektora sportowego Barcy, Tixi Begiristana i wiceprezesa ds. ekonomicznych, Ferrany Soriano z bratem i jednocześnie agentem Ronaldinho, Robertem de Assisem, prezydent Blaugrany, Joan Laporta oficjalnie ogłosił, że Brazylijczyk, mimo kuszącej oferty AC Milanu, pozostanie przynajmniej do 2010 r. na Camp Nou.


Udostępnij na Udostępnij na

Najlepiej zarabiający piłkarz świata wg „Forbesa”, a także najlepszy gracz Primera Divison wg „Marki” wreszcie mógł się w pełni skupić na grze, a nie na dementowaniu spekulacji na temat przejścia do ekipy Rossonerich. I w sobotę, w meczu z Deportivo La Coruna, Brazylijczyk rozegrał genialne spotkanie, asystując przy golach Leo Messiego i Samuel`a Eto`o. Przy trafieniu Argentyńczyka, Ronaldinho pięknym zwodem oszukał Fabrizio Colocciniego, zaś przy bramce Eto`o popisał się wspaniałym dośrodkowaniem w pole karne. W końcówce jednak wysiłki Roonie`go mogły pójść na marne. Najpierw w 69. minucie kontaktową bramkę zdobył Adrian, a w samej końcówce meczu fatalny błąd popełnił Edmilson. Kiksu Brazylijczyka nie wykorzystał jednak Adrian, którego strzał w wielkim stylu obronił Victor Valdes. Nic dziwnego więc, że golkiper Barcy otrzymał od katalońskiego „Sportu” jedną z najwyższych not (7 w 10-stopniowej skali ocen). Podobne noty otrzymali również Carles Puyol, Messi (5 bramek w ostatnich trzech meczach!) oraz Eto`o. Najwyższa ocena przypadła oczywiście Ronaldinho, który jak napisał „Sport”: „grał jakby kręcił kolejną reklamówkę, a nie występował w meczu ligowym. Tak dużą bowiem liczbą sztuczek technicznych zachwycał kibiców”.

Dzięki tej wygrana Barcelona została samodzielnym liderem La Liga. Mająca tyle samo punktów co Katalończycy, Sevilla, tylko zremisowała bowiem z Osasuną Pampeluna. – Jeżeli chcemy myśleć o mistrzostwie Hiszpanii, musimy do końca sezonu zwyciężać- mówił przed meczem szkoleniowiec Andaluzyjczyków, Juande Ramos. Jego piłkarze nie wzięli sobie jednak tych słów zbyt mocno do serca, bo w potyczce z zespołem Juana Angela Zigandy oddali tylko dwa celne strzały na bramkę Ricardo. Sevilla myślami chyba była już przy czwartkowym spotkaniu ¼ finału Pucharu UEFA z Tottenhamem, ale wpadka w Pampelunie sprawiła, że do lidera z Barcelony gracze Ramosa tracą dwa punkty.

Passę pięciu meczów bez zwycięstwa przerwała wreszcie CF Valencia, która pokonując 3:2 Espanyol Barcelona zachowała szansę na mistrzostwo Hiszpanii. Zwycięstwo Nietoperzom nie przyszło jednak łatwo, bowiem Los Pericos od pierwszej do ostatniej minuty ani myślało odpuścić piłkarzom Quiqe Floresa. Najlepszy w szeregach gości z Barcelony był lewy pomocnik Riera. Gospodarze mieli jednak w swoim składzie znacznie więcej niż tylko jednego gracza w formie, stąd zasłużenie wygrali. Pierwszego gola od 28 lutego zdobył David Villa, który tuż po meczu przyznał, że ani myśli latem przechodzić do Chelsea Londyn. Świetnie na bokach pomocy spisywali się Joaquin i Vicente. Ten pierwszy, chyba już na dobre zaaklimatyzował się na Estadio Mestalla, drugi wraca do formy po kontuzji. Kibiców El Che mogło jednak zaniepokoić to, że w końcówce spotkania na noszach boisko opuścił Roberto Ayala, co znacznie osłabiłoby i tak już zdziesiątkowaną przez kontuzję drużynę przed meczem ¼ finału Ligi Mistrzów z Chelsea (wcześniej z powodu kontuzji z gry wypadli Ruben Baraja i Fernando Morientes, zaś Carlos Marchena i David Navarro są zawieszni przez UEFA za bójkę po meczu 1/8 finału LM z Interem Mediolan). Na szczęście dla fanów CVF Ayala nie ucierpiał zbytnio po starciu z Luisem Garcią.

Broni nie składa również Real Madryt, który po dramatycznym meczu, pokonał Celtę Vigo 2:1. Znów bohaterem spotkania okazał się Robinho, który wciąż na boisko wchodzi z ławki rezerwowych i wciąż ratuje skórę szkoleniowcowi Realu, Fabio Capello. Włoch chyba już w najbliższym spotkaniu nie będzie miał innego wyjścia jak postawić na Brazylijczyka, bowiem w samej końcówce czerwoną kartkę otrzymał Guti i czeka go przynajmniej jednomeczowa absencja. Królewscy prowadzenie objęli w 27. minucie, kiedy po faulu Pinto na Ruudzie van Nisterlooy sędzia podyktował rzut karny, który Holender zamienił na 15. gola w sezonie. Jednak tuż przed przerwą wyrównał Angel i zrobiło się dla Los Galacticos bardzo nerwowo. Ci jednak, dzięki niezawodnemu w ostatnim czasie Robinho wygrali i dalej liczą, że tego sezonu nie skończą jak poprzednich- z pustymi rękami. Do Barcelony Królewscy tracą pięć punktów, do Sewilli cztery. Muszą jednak również uważnie oglądać się za siebie, bo nad Valencią mają tylko punkt przewagi.

Nieciekawie wygląda za to sytuacja rywali Królewskich- Celty Vigo, która jest tuż nad strefą spadkową i nad 18. w tabeli Athletic Bilbao ma tylko punkt przewagi. Piłkarze Fernando Vasqueza mogą jednak dziękować opatrzności, że mimo przegranej wciąż nie są w strefie spadkowej, bowiem gdyby Baskowie zdobyli choć punkt w meczu z Rancingiem Santader, z pewnością teraz byliby wyżej w tabeli. A tak, mimo faktu, że podopieczni Jose Manuela Esnala, najpierw prowadzili, a później remisowali, to jednak nie potrafili urwać punktów Santanderowi, z którym ostatecznie przegrali 4:5!. Bohaterem tego szalonego meczu był Nikola Zigić- autor hat- tricku, którym tym samym zrekompensował sobie mecz eliminacji EURO 2008 z Kazachstanem, który jego reprezentacja sensacyjnie przegrała, a on, choć zdobył honorowego gola, to jednak otrzymał również czerwoną kartkę. Dwa ostatnie zespoły Primera Division w 28. kolejce punktowały, zaprzeczając temu, jakoby już pogodziły się z degradacją do Segunda Division. Real Sociedad pokonał Levante, zaś Gimnastic Tarragona zremisował z Recreativo Huelva.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze