Rewolucja transferowa w Płocku


Wisła Płock bardzo aktywnie działa w oknie transferowym. Na co się to zda?

22 lutego 2023 Rewolucja transferowa w Płocku
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.

Zimowe okno transferowe zwykle nie jest tak obfite w transfery jak to letnie. Kluby w tym okresie zazwyczaj nie przeprowadzają rewolucji transferowych, chyba że znajdują się w trudnej sytuacji. Zaprzeczeniem tego stwierdzenia jest Wisła Płock. "Nafciarze" mają za sobą udaną rundę jesienną i nowy rok witali, znajdując się na szóstym miejscu w tabeli z jednopunktową stratą do podium. Mimo tego zimą pozbyli się aż trzech kluczowych zawodników, a istotnych wzmocnień wciąż nie widać.


Udostępnij na Udostępnij na

Transfery Pawła Chrupałły, Jakuba Szymańskiego czy Bartosza Śpiączki nie robią wrażenia na tle odejść takich zawodników jak Damian Rasak, Anton Kryvotsiuk, a zwłaszcza Davo. Warto cofnąć się jeszcze do początku sezonu i wspomnieć o odejściu Damiana Michalskiego, którego summa summarum nikt nie zastąpił. To właśnie tamten transfer był jednym z czynników, który zapoczątkował znaczną obniżkę formy Wisły. Widać było, że drużyna bez niego znacznie gorzej wyglądała w grze obronnej.

Teraz zimą z klubu odszedł najlepszy strzelec, bardzo ważny pomocnik oraz istotny w rotacji obrońca. Czy kibiców czeka powtórka z rozrywki i każda z formacji będzie spisywała się znacznie gorzej, niż miało to miejsce jesienią?

Wisła Płock – co ich czeka?

Początek rundy tylko potwierdził obawy kibiców. Na start słaby mecz z Lechią, przegrany 0:1. W Gdańsku blisko było wywiezienia jednego punktu, ale chybiony rzut karny Dominika Furmana przesądził o porażce. Następnie dość dobry mecz u siebie z Lechem Poznań, który Wisła także przegrała 0:1. Czarę goryczy przelało natomiast spotkanie z Miedzią Legnica, która przez cały sezon okupuje strefę spadkową. Porażka 1:2, klasyczny mecz dwóch połówek. W pierwszej Wisła wyglądała dość dobrze, ale mało co wykorzystała, w drugiej natomiast nie istniała.

Jakie z tego wnioski? Przede wszystkim już po pierwszych meczach widać, że brak Davo znacznie wpłynął na skuteczność drużyny. Zawodnik, który rundę jesienną kończył z dziewięcioma bramkami na koncie (najlepszy wynik ligi, razem z Hamulicem), z początkiem lutego zamienił Wisłę na belgijski KAS Eupen. O ile odejście Hiszpana nie wpłynęło istotnie na kreację gry, bo z tym problemu w Płocku nie ma, o tyle liczba zdobywanych przez drużynę bramek znacznie zmalała. A przecież właśnie z tego słynęła Wisła jesienią.

Na podstawie meczu z Miedzią widać natomiast, że jakość zmienników pozostawia wiele do życzenia. W drugiej połowie, by odmienić wynik spotkania, trener Stano dokonał aż pięciu zmian. Żaden z wprowadzonych zawodników nie pokazał się jednak z dobrej strony, a cała druga połowa Wisły była po prostu fatalna. I to na tle ostatniej drużyny w tabeli. Odejście Rasaka i Kryvotsiuka jeszcze bardziej zmniejszy rotacyjność i konkurencyjność w zespole.

Należy pamiętać także, że drużynę zimą opuścił Michał Mokrzycki. Wobec tego cały czas tak chwalony środek pola Wisły w osobach Furman – Szwoch – Wolski ma na zmianę tylko jednego środkowego pomocnika, który może także zagrać nieco niżej. I jest to Filip Lesniak. Problemem w Płocku są też spotkania wyjazdowe. Ostatni raz, gdy „Nafciarze” wygrali na terenie rywala, to lipiec i starcie z Lechem Poznań (3. kolejka). Mecz z Miedzią wydawał się idealny na przełamanie passy, ale cóż. Będzie trzeba spróbować swoich sił 4 marca w Kielcach.

Transfery przychodzące nie zachwycają

Straty w Płocku poniesiono duże, a przybyli zawodnicy nie wydają się ich rekompensować. Pomijając transfery do drużyn juniorskich, do Płocka przyjechało trzech zawodników, którzy mają realne szanse na występy w pierwszej drużynie. Sporym plusem jest, że wszyscy to Polacy i aż dwóch to młodzieżowcy. Pierwszym z nich jest Paweł Chrupałła, który miał już okazję zaprezentować się nowym kibicom. 19-latek jest dość uniwersalnym bocznym pomocnikiem/skrzydłowym, którego największym atutem jest lewa noga. Jest to ciekawa alternatywa na lewą stronę boiska, ale trudno postrzegać go jako zawodnika do pierwszego składu.

Podobnie jak Jakuba Szymańskiego, który w dotychczasowym sezonie ekstraklasy rozegrał jedynie trzy spotkania. 20-letni środkowy obrońca miał problem z grą w Górniku Zabrze, który w obronie i tak wygląda fatalnie. Nie świadczy to o nim zbyt dobrze. Najciekawszym transferem wydaje się Bartosz Śpiączka, który jest zdecydowanie najbardziej doświadczonym piłkarzem z tej trójki. 31-latek jest pewnego rodzaju gwarantem bramek, których Wiśle w ostatnich meczach bardzo brakowało. Wobec kontuzji Sekulskiego oraz słabej dyspozycji Kolara z Warchołem to on może się stać podstawowym napastnikiem „Nafciarzy”.

Do końca okienka pozostaje jeszcze kilka dni, ale na tę chwilę kwestia transferów przychodzących nie wygląda najlepiej. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że Wisła nie podzieli losu Stali Mielec, która rok wcześniej znajdowała się w podobnej sytuacji. Dobra runda jesienna, odejście zimą ważnych zawodników, a w efekcie dziewięć punktów przez całą wiosnę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze