Reprezentacja Polski może być znana z pasywnej gry linii pomocy w środku pola


W kolejnym spotkaniu kadry trudno doszukiwać się rozegrania akcji środkiem boiska

26 marca 2023 Reprezentacja Polski może być znana z pasywnej gry linii pomocy w środku pola
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Reprezentacja Polski ma za sobą zawstydzającą porażkę 1:3 w Pradze na otwarcie eliminacji do mistrzostw Europy. Dramatyczną grę naszej kadry tłumaczy między innymi bezsilność w rozgrywaniu akcji środkową strefą boiska. Wielu pomocników w drużynie Fernando Santosa zagrało pasywnie i bezproduktywnie. Jednak tym razem zdecydowanie nie zawinił sam Piotr Zieliński.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwszy mecz „Biało-czerwonych” z Czechami w eliminacjach do Euro 2024 przyniósł więcej rozczarowań niż powodów do choćby najmniejszego zadowolenia. Reprezentacja Polski miała większe posiadanie piłki i oddała więcej strzałów, ale statystyki w ogóle nie odzwierciedlają przebiegu meczu.

Nasza kadra odnotowała najszybszą stratę gola w historii spotkań reprezentacji, popełniając błąd za błędem w pierwszych trzech minutach. W późniejszym etapie rywalizacji pod żadnym względem nie było widać poprawy, a znaczna większość wypracowanych przez Polskę sytuacji bramkowych miała niewielkie szanse powodzenia. Krótko mówiąc, podopieczni Fernando Santosa robili to, na co pozwalali im gospodarze, czyli operowali piłką głównie na własnej połowie.

Ponadto spora część akcji wyprowadzanych przez Polaków polegała na wybiciu piłki z linii obrony w stronę pola karnego Czechów. Wyglądało to tak, jakby środek pola miał być świadomie dezaktywowany w ofensywie. Karol Linetty i Krystian Bielik mieli wyjątkowo mało kontaktów z piłką, szczególnie w pierwszej połowie. Natomiast Sebastian Szymański oraz Przemysław Frankowski wnieśli do gry więcej szkody niż pożytku.

W formacji pomocy wyjątek stanowił Piotr Zieliński, który oczywiście nie rozegrał wybitnego spotkania, ale na pewno pozytywnie wyróżniał się na tle pozostałych zawodników. Tym samym Fernando Santos ma powody do niepokoju, jeśli chodzi o postawę pomocników w kontekście meczu z Albanią.

Reprezentacja Polski ma problemy z konstruowaniem akcji środkiem boiska

Na przestrzeni całego spotkania z Czechami reprezentacja Polski wypracowała 11 strzałów, o trzy więcej niż gospodarze. Niestety oprócz niewielu sytuacji, jak uderzenie Frankowskiego z pierwszej połowy czy bramka Szymańskiego z 87. minuty, gra „Biało-czerwonych” nie wyglądała na przemyślaną.

Na początku drugiej połowy wydawali się dłużej panować nad piłką. Jednak nadmierne przeprowadzanie ataków prawą flanką nie mogło zagrozić zawodnikom Jaroslava Silhavy’ego. Z kolei w pierwszych 45 minutach polscy defensorzy szybko transportowali piłkę na skrzydło lub w stronę Roberta Lewandowskiego. W ten sposób pozwalali przeciwnikom na skuteczną organizację krycia naszego kapitana, a jakakolwiek próba ofensywy była duszona w zarodku.

Jednocześnie obrońcy drużyny Santosa często panikowali przy odbiorze piłki i wybijali ją w głąb pola, generując straty. Co więcej, nawet jeśli futbolówka docierała do pomocników, ci podejmowali złe decyzje. Sebastian Szymański przeważnie wykonywał niedokładne podania albo z łatwością przegrywał bezpośrednie pojedynki z czeskimi wahadłowymi. Sprokurował przy tym aż 13 strat, przodując w tej statystyce wraz z Frankowskim.

Nieco lepiej spisał się grający na lewej stronie Przemysław Frankowski, choć również nie stronił od błędów. Jego umiejętność utrzymania się przy piłce została podana w wątpliwość w 62. minucie, kiedy nabiegający gracz rywali pozbawił go piłki, co mogło skończyć się trafieniem z kontry.

Niemoc cofniętych pomocników

Niewiele dobrego można też powiedzieć o cofniętych pomocnikach, Krystianie Bieliku i Karolu Linettym. Bielik nie zachowywał się na boisku tak irracjonalnie jak na mundialu w Katarze. Niemniej zaliczył dość mało kontaktów z piłką, a jedynym pozytywem w jego grze były powroty do obrony. Mimo wszystko nawet w tym aspekcie gry nie był zbyt pożyteczny, ponieważ nie reagował podczas wrzutu z autu przy pierwszej bramce.

Jeśli chodzi o zawodnika Birmingham, głównym mankamentem są ciągłe problemy zdrowotne oraz idący za tym brak formy i rytmu meczowego. Jednak nie może być to wieczne usprawiedliwienie dla słabszych występów w kadrze.

Z drugiej strony, w starciu z Czechami reprezentacja Polski nie mogła liczyć na wsparcie piłkarza, który gra regularnie, a ostatnio nawet nieźle radzi sobie w barwach Torino. W pierwszym spotkaniu w wyjściowym składzie pod wodzą nowego selekcjonera Linetty rzadko kiedy uczestniczył w ofensywie. Dodatkowo nie zajmował odpowiednich pozycji i nie wychodził do podań.

W rezultacie można było odnieść wrażenie, że nasi reprezentanci unikają akcji w środkowej strefie boiska. Zamiast tego decydowali się na długie, najczęściej nieudane podania. Oprócz tego nasi pomocnicy wielokrotnie tracili piłki od razu po przyjęciu z powodu wysokiego i agresywnego pressingu gospodarzy. Jednocześnie sami nie potrafili ograniczać większości ataków przeciwnika w środku pola.

Osamotniony Piotr Zieliński

Po meczu Robert Lewandowski wywnioskował, że drużyna nie radziła sobie z prostą grą Czechów, przegrywała bezpośrednie pojedynki oraz nie zbierała długich piłek. Wspomniane przez niego długie podania, a także forsowane dwójkowe akcje na skrzydłach zdefiniowały plan na ofensywę. Niestety alternatywa w postaci ataków pozycyjnych środkową strefą nie miała prawa funkcjonować, ponieważ jedynym wystarczająco kompetentnym rozgrywającym był Piotr Zieliński.

28-latek osiąga rewelacyjne liczby w Napoli, zarówno na szczeblu Serie A, jak i w Lidze Mistrzów. Jednak z reguły spotyka się z ogromem krytyki po występach w narodowych barwach. Część środowiska dziennikarskiego zarzuca mu brak zaangażowania w rozgrywanie akcji ofensywnych oraz mizerną dyspozycję, niewspółmierną do gry w klubie. Na przekór tym stwierdzeniom Zieliński po raz kolejny obalił mit na swój temat w starciu z Czechami.

Można było odnieść wrażenie, że jako jedyny potrafił efektywnie wejść w drybling z rywalami i w jakimkolwiek stopniu rozpędzić atak zespołu. Niejednokrotnie cała reprezentacja Polski musiała polegać wyłącznie na jego rajdach z piłką na połowę przeciwnika. Wygrane przez niego bezpośrednie pojedynki nie przekładały się jednak na sytuacje bramkowe, ponieważ wsparcie kolegów było znikome. W większości przypadków Zieliński po prostu nie miał do kogo podać, będąc osamotniony w środku pola.

Porównywalną do gracza Napoli determinację w przeprowadzaniu akcji wykazali dopiero zmiennicy. Po wejściu na plac gry Michał Skóraś oraz Nicola Zalewski wzięli udział w kilku obiecujących atakach „Biało-czerwonych”. Wywalczyli również rzut rożny, po którym padła jedyna bramka dla Polski. Zdobył ją inny aktywny w okolicach pola karnego rezerwowy, Damian Szymański, właśnie dzięki podaniu Skórasia.

Po druzgocącej porażce 1:3 Piotr Zieliński zaznaczał, że drużyna powinna uświadomić sobie, że potrafi utrzymywać się przy piłce oraz kontrolować mecz. Reprezentacja Polski prowadzona przez Fernando Santosa zmaga się z podstawowym problemem. Mianowicie jak na razie większość piłkarzy nie jest w stanie uwierzyć w to, że może narzucić przeciwnikowi swój styl gry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze