Remis Korony z Zagłębiem


23 lutego 2014 Remis Korony z Zagłębiem

W pięknych okolicznościach przyrody oglądaliśmy typowy mecz ekstraklasowych średniaków, w którym dwa bardzo przeciętne piłkarsko zespoły grały, szczególnie w pierwszej połowie, na połowę swoich możliwości. Druga część gry przyniosła trochę emocji, a remis 1:1 bardziej powinien ucieszyć gospodarzy, którzy prezentowali się słabiej.


Udostępnij na Udostępnij na

David Abwo ma ostatnio szczęście do błędów swoich rywali
David Abwo ma ostatnio szczęście do błędów swoich rywali (fot. Mikołaj Olszewski / iGol.pl)

Początek spotkania zwiastował mizerne widowisko, bez fajerwerków i wodotrysków. Jednak pierwsza bramka padła już w 7. minucie, gdy byliśmy świadkami kuriozalnej akcji. Na skraju pola karnego Kamil Sylwestrzak mógł spokojnie oddać piłkę do Małkowskiego, jednak zza jego pleców  wyskoczył Abwo i sprytnym strzałem z ostrego kąta przelobował bramkarza Korony. 1:0 dla gości, a obrońca gospodarzy powinien zapaść się pod ziemię, bo jego bierność była godna ligi okręgowej.

Kamil Sylwestrzak nie wszedł dobrze w spotkanie
Kamil Sylwestrzak nie wszedł dobrze w spotkanie (fot. Mateusz Pierasiewicz / iGol.pl)

„Scyzoryki” próbowały szybko odpowiedzieć, jednak strzał Pilipczuka po rykoszecie minął bramkę Rodicia. Dalsza część spotkania to próby ataku pozycyjnego ze strony gospodarzy, z którymi dość dobrze radzili sobie „Miedziowi”. Korona grała bez pazura, grzecznie, co nie mogło przynieść szans na zmianę rezultatu, mimo wielu dośrodkowań. Zagłębie nie próbowało atakować, ograniczając się do wrzutek z rzutów wolnych czy rożnych. Mecz toczył się w sennym tempie, można było odnieść wrażenie, że ogląda się spotkanie towarzyskie i to w dodatku pomiędzy zespołami drugiej ligi. Godna odnotowania była akcja z 41. minuty, gdy Kwiek po dośrodkowaniu Abwo oddał niecelny strzał z powietrza oraz strzał Pilipczuka z doliczonego czasu gry, który w świetnym stylu wybronił Rodić. Był to pierwszy celny strzał Korony w tym meczu, a drugi w całym spotkaniu, co podsumowuje, jakiego widowiska byliśmy świadkami.

Bartosz Rymaniak grał dziś ofiarnie w defensywie
Bartosz Rymaniak grał dziś ofiarnie w defensywie (fot. Agnieszka Skórowska/iGol.pl)

Nie wiadomo, co powiedzieli swoim piłkarzom trenerzy, jednak po przerwie oglądaliśmy lepszy mecz. Sam początek drugiej połowy przyniósł więcej emocji niż cała pierwsza. Najpierw bardzo groźnie uderzał Piech, gdzie świetną interwencją popisał się Małkowski, a w 53. minucie swój setny występ w ekstraklasie uświetnił Jacek Kiełb. Były pomocnik Lecha Poznań uderzył zza pola karnego, piłka po nodze obrońcy przelobowała Rodicia i było 1:1!

Bramka pobudziła gospodarzy. Zagłębie cofnęło się do defensywy, a „Scyzoryki” chciały pójść za ciosem. Groźnie było w 60. minucie, gdy Korzym oszukał Rodicia, jednak obrońcy zdołali interweniować i uchronić zespół KGHM od utraty drugiej bramki. Gra zrobiła się bardziej siłowa i szybsza, jednak obie drużyny przez cały mecz miały problem z konstruowaniem składnych akcji. Bolesny był szczególnie fakt, że o niepowodzeniu ataków pozycyjnych decydowały głównie proste błędy techniczne w przyjęciu piłki lub niedokładnie podania. Inna sprawa, że Tomasz Musiał w całym meczu pokazał aż siedem żółtych kartek. W 71. minucie Jacek Kiełb mógł strzelić bramkę bliźniaczo podobną do pierwszej, jednak będąc przed polem karnym, przestrzelił.

Końcówka meczu należała do gości, którzy chcieli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 79. minucie Bartosz Rymaniak zagrał z rzutu wolnego w pole karne kielczan, piłkę sprytnie trącił piętką Cotra, jednak ta minimalnie przeszła obok słupka bramki Małkowskiego. To mogła być przepiękna bramka „Miedziowych”! Pięć minut później kontrę dwóch na dwóch strzałem wykończył Kwiek, jednak Małkowski był na posterunku. Groźnie było i chwilę potem, gdy Janoszka minimalnie przestrzelił z główki po rzucie rożnym. Lubinianie atakowali, fajną akcję zablokowanym strzałem zakończył Piątek. Arbiter mógł się tu pokusić o odgwizdanie rzutu karnego, bowiem obrońca uchylając się od piłki, dał się trafić w rękę. „Jedenastki” jednak nie było, a Zagłębie wciąż atakowało. Strzał Abwo wybronił Małkowski, kolejny atak za mocnym dośrodkowaniem zepsuł Rymaniak. Doliczony czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia i ten, fatalny w pierwszej a dość ciekawy w drugiej połowie, mecz zakończył się podziałem punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze