Real przełamuje klątwę!


Real Madryt pokonał na Di Stefano Atalantę 3:1 i awansował do 1/4 finału Ligi Mistrzów

16 marca 2021 Real przełamuje klątwę!
https://futaa.com

Co tu dużo mówić. Pierwszy mecz nie należał do tych, które pamiętamy latami. Wręcz przeciwnie, chcielibyśmy wymazać go z pamięci. W rewanżu jednak sytuacja się trochę zmieniła. Atalanta nie miała wyjścia, musiała atakować. To mogło oznaczać tylko same dobre rzeczy dla widowiska. To już musiało być prawdziwe ME-CZY-CHO.


Udostępnij na Udostępnij na

Sytuacja zmieniła się nie tylko pod względem samego wyniku startowego. Choć Real zaczynał z przewagą jednej bramki, to każdy gol dla gości powodowałby dużą nerwowość w szeregach „Los Blancos”. U gospodarzy było kilka bardzo ważnych czynników, które zmieniły się przez trzy tygodnie. Po pierwsze, do gry wrócił Sergio Ramos. Nie chodzi nawet o poziom sportowy, para Nacho – Varane spisała się w Bergamo znakomicie. Ważniejsza jest mentalność lidera, jeśli Real będzie mieć kłopoty, kapitan pociągnie swój zespół za uszy.

Nie mniej istotny był powrót najlepszego strzelca zespołu – Karima Benzemy. Bez niego gra „Królewskich” wyglądała fatalnie. Zidane w tym meczu, patrząc na ławkę, nie musiałczuć przerażenia. Najgorsza dla gospodarzy była wymuszona absencja Casemiro, którego zastąpił Fede Valverde. Atalanta podchodziła do meczu właściwie w takim samym składzie personalnym. W porównaniu z pierwszym meczem zagrać nie mógł jedynie Freuler, który zobaczył czerwoną kartkę. Pozostało „zapiąć pasy” i czekać na emocjonujące widowisko.

Optyczna dominacja Atalanty

Zidane zaskoczył już przed pierwszym gwizdkiem sędziego Makkelie. Real wyszedł w ustawieniu 3-5-2, czego żadna z hiszpańskich gazet raczej nie przewidywała. Zdecydowanie lepiej mecz rozpoczęła Atalanta. Robin Gosens miał swoją okazję już w 4. minucie, ale jego rachityczny strzał obronił z łatwością Courtois. Pressing gości jednak nie ustawał, Real w pierwszych pięciu minutach właściwie nie istniał.

Starał się Vinicius, był najaktywniejszym z zawodników gospodarzy. Jego rajd lewym skrzydłem spokojnie mógł zakończyć się asystą Brazylijczyka. Ten sam „Vini” powinien mieć gola, a przynajmniej celny strzał. Kolejny szybki atak lewym skrzydłem, znakomita dwójkowa akcja z Benzemą i strzał młodego skrzydłowego zatrzymał się na plecach jednego z zawodników Atalanty.

Real konkretny

Real w końcu przebudził się na dobre. Właściwie na to przebudzenie pozwolił Marco Sportiello i pressing zawodników Zidane’a. Gdyby nie próba przejęcia wysoko piłki przez gospodarzy, bramkarz Atalanty nie podałby futbolówki do atakującego na 25. metrze przed bramką Modricia. Luka dalej miał do wykonania bardzo prostą pracę. Wystarczyło celnie podać do Karima Benzemy. Francuski napastnik musiał tylko trafić do praktycznie pustej bramki. Tym samym Benzema zdobył swojego kolejnego gola w Lidze Mistrzów i rozpoczął pogoń za Raulem w historycznej klasyfikacji strzelców.

Vinicius show

Vinicius w tym meczu był po prostu sobą. Kibice Realu na pewno nie mogą doczekać się dnia, w którym magicznie coś „przeskoczy” w jego głowie. Jeśli kiedyś do tego dojdzie, to naprawdę będzie można rozpatrywać go w kontekście walki o najważniejsze indywidualne trofea. „Vini” ciągnął dziś za uszy gospodarzy, raz po raz mijając rywali dzięki swojej znakomitej szybkości i zwinności.

Miał nawet akcję sam na sam ze Sportiello, ale uderzył tuż obok słupka. Chyba zbyt spokojnie chciał to wykończyć skrzydłowy Realu. Co mu się nie udało w 53. minucie, po części zrobił pięć minut później. Kolejny raz znakomicie minął rywala, tym razem dał się sfaulować już w polu karnym. Holenderski arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Sergio Ramos i bardzo pewnym uderzeniem zdobył bramkę na 2:0.

Końcówka na remis

Swoją szansę miała także Atalanta, dokładniej Duvan Zapata. Znakomicie Malinovski podał do wprowadzonego w przerwie kolumbijskiego napastnika. Snajper Atalanty strzelił prosto w dobrze ustawionego Courtoisa. Chwilę później do głosu ponownie doszedł Real Madryt, konkretniej Benzema. Francuski snajper miał dwie okazje do zdobycia bramki w trakcie jednej akcji. Najpierw jego strzał głową obronił Sportiello, a dobitka wylądowała na słupku. Po tej akcji z boiska zszedł Vinicius, czyli zdecydowanie najefektowniejszy aktor tego spektaklu.

Swoje zrobił też wspomniany wcześniej Courtois, który kolejny raz zatrzymał Zapatę, tym razem ze zdecydowanie większym kunsztem. Belg nie dał za to rady powstrzymać Muriela z rzutu wolnego. Znakomicie uderzył snajper gości i jednocześnie zdobył zdobył gola kontaktowego, na którego bardzo szybko odpowiedział Real Madryt. Marco Asensio w swoim pierwszym kontakcie z piłką pokonał Sportiello strzałem bliżej krótkiego słupka bramki Włocha. Tląca się nadzieja gości bardzo szybko zgasła.

***

Nie był to mecz tak porywający, jak można się było tego spodziewać. Choć trzeba przyznać, że Atalanta starała się, żeby taki był, ale jedynie do bramki Benzemy. Potem zapał zdecydowanie zgasł. Nic dziwnego, trudno dziś było zranić Real Madryt. Jeśli już udało się przejść defensywę „Królewskich”, na posterunku był Thibaut Courtois, który uratował Real w kilku przypadkach. Ekipa Zidane’a nie potrzebowała dziś niezwykle wysokiego zwycięstwa. Ba, nie potrzebowała zwycięstwa w ogóle. Jednak trzeba przyznać, że gospodarze zagrali bardzo wyrachowane spotkanie. Wykorzystywali swoje okazje, o ile nie dochodził do nich Vinicus.

To jemu trzeba poświęcić osobny akapit. Brazylijczyk dziś mógł przypomnieć kibicom Realu o początkach Cristiano Ronaldo na Bernabeu. Nie w sensie zdobywanych bramek, ale samej gry i widowiskowości. Skrzydłowy Realu z łatwością mijał obrońców Atalanty, raz po raz nękając ich swoją niewątpliwą jakością. W całym meczu „Vini” błyszczał najbardziej ze wszystkich zawodników. Widać, że dojrzewa i powoli kroczy w stronę bycia „titular”. Real spokojnie z tego korzystał i bez większych nerwów awansował do 1/4 finału Ligi Mistrzów, przełamując „klątwę” dwóch ostatnich sezonów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze