RB Lipsk ma problem. Brakuje następcy Timo Wernera


RB Lipsk na razie nie jest w stanie wypromować nowego napastnika światowej klasy

2 grudnia 2020 RB Lipsk ma problem. Brakuje następcy Timo Wernera
bestingo.in

Odejście Timo Wernera nie zaskoczyło nikogo – już sporo czasu przed przejściem do Chelsea mówiło się o potencjalnym transferze niemieckiego napastnika. RB Lipsk miał dużo czasu, żeby zaplanować, kto będzie nowym filarem w ataku.


Udostępnij na Udostępnij na

Najgłośniejszym transferem było pozyskanie Alexandra Sorlotha z Crystal Palace. Swoją specyfiką gry bardziej przypomina Yussufa Poulsena, jednak w przeciwieństwie do Duńczyka miał gwarantować worek bramek. Rozejrzano się również po innych klubach spod szyldu Red Bulla. Pozyskano m.in. Hwanga Hee-Chana z Salzburga. Koreańczyk ma bardzo podobny styl do Wernera, a ponadto posiadał całkiem przyzwoity dorobek strzelecki.

Brutalna rzeczywistość Poulsena

Okienko transferowe w wykonaniu drużyny z Lipska wydawało się całkiem udane. Julian Nagelsmann dysponował łącznie trójką niezłych graczy zdolnych do gry na tzw. „dziewiątce”. Wydawało się, że niemiecki menedżer bez problemu coś sklei z tego składu osobowego. Jednak rzeczywistość nie okazała się tak kolorowa.

Na samym początku sezonu „Czerwone Byki” grały z Poulsenem na szpicy. Czysto teoretycznie jego początek był zupełnie niezły. Rosły napastnik zdobył bramkę z Mainz i mimo zaledwie 27 minut na boisku zanotował asystę z mocnym w tym sezonie Bayerem Leverkusen. Wcześniej dobrze zagrał w Pucharze Niemiec przeciwko Nürnberg (w tamtym meczu przyzwoity występ zaliczył też Hwang). Wydawało się, że Duńczyk ma wreszcie szansę wyjść z cienia Wernera i pokazać swój ogromny wkład w grę drużyny. Jednak nadeszła trzecia kolejka Bundesligi i mecz z Schalke 04. Poulsen nie powąchał wtedy murawy. Można to uznać za symboliczny początek jego tegorocznych kłopotów.

W następnym meczu – z Augsburgiem – wszedł na murawę w drugiej połowie i ponownie zdobył gola. Jednak to nie wystarczyło do zdobycia pewnego miejsca w pierwszym zespole. Wieloletni zawodnik Lipska czasami grał, a czasami oglądał mecze z boku boiska. W wyniku tych wszystkich nachodzących na siebie czynników maszynka lekko się zacięła. Po niezłym początku Duńczyk zaczął zdobywać o wiele mniej bramek. Chluby nie przynosi mu też brak gola w Lidze Mistrzów. A to tam Nagelsmann najczęściej daje mu pełne 90 minut do wykazania się. I to na tle renomowanych rywali.

Lipsk i jego efektowna wtopa transferowa

Niemcy wiązali wielkie nadzieje z przyjściem Alexandra Sorlotha. Norweg miał za sobą kapitalny sezon w Trabzonsporze, 20 milionów euro wydane na niego podczas letniego okna transferowego wydawało się promocją. Ale tak jak nie zrobił wcześniej furory w Premier League, tak samo Bundesliga wydaje się na razie być dla niego zbyt wysoką poprzeczką.

O ile w Turcji za Sorlothem przemawiały cyferki, tak teraz nie przemawia za nim nic. Wystąpił już łącznie w dziesięciu meczach RB Lipsk. Czasem wchodził z ławki, ale miał też okazję pokazać się od pierwszej minuty. Jego rywale nie zawsze byli mocni – w jednym z kilku spotkań, kiedy zagrał w pełnym wymiarze czasowym, przeciwnikiem była słaba Arminia Bielefeld. Do tego zawodnik ze Skandynawii grał w najróżniejszych kombinacjach – jako typowa „dziewiątka”, ze wsparciem najróżniejszych piłkarzy, a nawet w ustawieniu „rombie” ze wsparciem Yussufa Poulsena.

Niestety żaden z zabiegów nie przyniósł pozytywnego efektu. Norweg na razie nie strzelił żadnej bramki i nie zaliczył ani jednej asysty, co jest hańbą dla napastnika czołowego niemieckiego klubu. Jednak ciągle może liczyć na wsparcie Nagelsmanna.

– Po spotkaniu z Bielefeld dałem Alexowi czas dla siebie. On nie jest głupi, może sobie bardzo dobrze poradzić z taką sytuacją jak ta. To nie jest pierwszy raz, kiedy ma trudny okres w swojej karierze.(..) Jestem pewny, że wróci do swojej najlepszej dyspozycji – trochę to potrwa, ale musimy dać mu ten czaskomentował dyspozycję Norwega niemiecki szkoleniowiec przed meczem z tureckim Basaksehirem.

Niestandardowe opcje

Poza wyżej wspomnianą dwójką brakuje innych alternatyw. Jest oczywiście Koreańczyk Hwang, który mógłby dopasować się do taktyki Nagelsmanna, ale z jakiegoś powodu nie zdołał jeszcze wkupić się w łaski sztabu szkoleniowego. Do tego azjatyckiemu zawodnikowi w rywalizacji o pierwszy skład przeszkadzają zmagania z koronawirusem. Wcześniej głównie wchodził w końcówkach, ale mecz pucharowy z Nürnberg i wcześniejsze poczynania w podobnie grającym Salzburgu wskazują na to, że przy odrobinie zaufania może odpłacić się naprawdę niezłą grą.

Alternatywą jest też gra bez typowego napastnika. Wyniki z Dani Olmo lub Emilem Forsbergiem na szpicy wydają się dosyć przyzwoite. Są to między innymi zwycięstwo 4:0 z Schalke oraz wygrana z PSG 2:1. Biorąc pod uwagę, że wszystko odbywa się w ulubionym przez Nagelsmanna ustawieniu z trójką obrońców, być może takie rozwiązanie zagości w przyszłości na dłużej.

Lipsk bez Wernera nie jest słabym Lipskiem

O ile Poulsen i Sorloth nie wyglądają na osoby, które kiedykolwiek dorównają umiejętnościami Timo Wernerowi, to nadal nie można powiedzieć, że RB Lipsk jest słaby lub nieefektywny. Wyniki najmłodszego klubu Bundesligi nadal są wyśmienite – drugie miejsce w tabeli i spore nadzieje na wyjście z „grupy śmierci” Ligi Mistrzów mówią same za siebie. A to, że brakuje im „dziewiątki”, która robiłaby różnicę na boisku, to już inna sprawa.

Oceniając postawę napastników Lipska, należy wziąć pod uwagę fakt, że Julian Nagelsmann potrafi świetnie rozwijać piłkarzy. Swego czasu udało mu się zrobić porządnego zawodnika z wyszydzanego Czecha Patrika Schicka. W związku z tym nie powinno być jakiegokolwiek zdziwienia, jeśli Sorloth po kilku miesiącach wreszcie odpali i stanie się jeszcze mocniejszy niż podczas epizodu w Trabzonsporze.

Nie powinno być też żadnego zaskoczenia, jeśli „Czerwone Byki” będą dalej kontynuować swój marsz ku wymarzonemu zwycięstwu w Bundeslidze oraz kolejnym sukcesom w europejskich pucharach. Jest to drużyna, która ładnie się uzupełnia. Brak formy u jednego zawodnika nie oznacza kłopotów dla całego zespołu. Jeśli Sorloth nie trafił z formą, to zawsze mogą go wyręczyć Dani Olmo, Emil Forsberg lub Christopher Nkunku. I to właśnie dlatego w Lipsku nikt nie tęskni za Timo Wernerem tak jak kibice Realu Madryt za Cristiano Ronaldo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze