Bogactwo w ataku Chelsea. Na kogo powinien stawiać Frank Lampard?


Trener Chelsea ma do dyspozycji klasowych napastników, jednak nie dla wszystkich znajdzie się miejsce w podstawowym składzie

29 listopada 2020 Bogactwo w ataku Chelsea. Na kogo powinien stawiać Frank Lampard?

Frank Lampard na napastników narzekać nie może. Trener Chelsea przy ustalaniu składu ma z pewnością ból głowy, ale taki ból chcieliby mieć wszyscy szkoleniowcy w każdym klubie. Bogactwo w ataku wiąże się jednak z tym, że ktoś musi przegrać walkę o pierwszą jedenastkę i usiąść na ławce rezerwowych. Każdy z napastników ma argumenty, aby być podstawowym atakującym drużyny ze Stamford Bridge. Na kogo więc powinien stawiać Frank Lampard?


Udostępnij na Udostępnij na

Najlepszy napastnik reprezentacji Niemiec, jeden z najlepszych młodych atakujących reprezentacji Anglii i napastnik obecnego mistrza świata, czyli Francji. Chelsea w swoim składzie ma naprawdę wielkie, wyrobione i uznane nazwiska. Trzeba jednak wybrać podstawowego snajpera, a biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję ofensywnych piłkarzy „The Blues”, wcale nie jest to łatwe.

Werner w końcu się odblokował

Najnowszy nabytek w Chelsea, pozyskany za 53 miliony euro z RB Lipsk, gra w tym sezonie najwięcej ze wszystkich napastników. Już od pierwszego meczu widać było, że reprezentant Niemiec od razu wpasował się do drużyny Franka Lamparda. Często był pod grą, angażował się w akcje ofensywne. Brakowało jedynie jednej rzeczy, ale jakże ważnej – zdobywania bramek.

Po pierwszych czterech meczach tego sezonu dorobek Niemca wynosił okrągłe zero. Choć sama gra Timo Wernera mogła się podobać, to kibice Chelsea mogli się powoli obawiać. Dobra gra dobrą grą, ale gdzie są bramki? Ten napastnik kosztował przecież wielkie pieniądze.

Długo jednak nie trzeba było czekać. Ostatnie mecze to poezja w wykonaniu 24-latka. W ostatnich pięciu starciach Premier League Niemiec strzelił cztery gole i zanotował dwie asysty. Timo Werner może odetchnąć z ulgą, bo w końcu się odblokował i widać, że gra mu się lżej.

Timo Werner po prostu haruje na boisku. Stwarza sytuacje nie tylko dla siebie, ale też dla kolegów. Często wymienia się pozycjami z innymi zawodnikami Chelsea, gdyż bardzo lubi schodzić na skrzydło i stamtąd posyłać piłki w pole karne.

Ciekawą statystyką są oddawane strzały na mecz przez byłego napastnika RB Lipsk. W ubiegłym sezonie Bundesligi 24-latek miał ich 3.78 na spotkanie. W obecnych rozgrywkach jest to 2.31 posłanych piłek w kierunku bramki na jeden mecz. Więcej strzałów od Niemca oddają między innymi Hakim Zyiech, Christian Pulisić czy rywal w walce o pierwszy skład, Tammy Abraham.

Pozostali napastnicy domagają się gry

Jednym z tych, którzy domagają się jak najwięcej minut, jest wspomniany przed chwilą Tammy Abraham. I nie ma co się młodemu Anglikowi dziwić. Liczby stoją za 23-latkiem, tym bardziej jeśli pod uwagę weźmiemy ciekawą statystykę.

Abraham w Premier League wchodził z ławki rezerwowych trzy razy. W żadnym z tych spotkań nie strzelił ani jednego gola. Nie dołożył też żadnej asysty. Sprawa ma się inaczej, kiedy Anglik gra od pierwszej minuty. W pięciu występach, kiedy 23-latek grał od początku, strzelił trzy gole i dołożył dwie asysty.

Statystyki przemawiają zatem za Tammym Abrahamem, dlatego powinien on dostawać jeszcze więcej minut niż dotychczas. W Lidze Mistrzów Anglik w czterech występach dołożył jedną bramkę. Był to mecz z Rennes, w którym, a jakże, wystąpił od pierwszej minuty.

O ile młody Anglik na liczbę minut specjalnie narzekać nie może, o tyle Olivier Giroud już tak. W obecnym sezonie Premier League Francuz zagrał jedynie 36 minut. Nic więc dziwnego, że mistrz świata z 2018 roku domaga się większych szans na grę.

Trudno się z Francuzem nie zgodzić. W dotychczasowych ośmiu meczach tego sezonu były napastnik Arsenalu zdobył dwie bramki. Przez osiem spotkań na koncie reprezentanta Francji uzbierało się jedynie 178 minut gry. Daje to średnio jednego gola co 89 minut, a to wynik naprawdę godny pochwały.

Poza tym Olivier Giroud to piłkarz od zadań specjalnych, który zawsze wykorzysta swoją szansę. W ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Rennes drużyna Franka Lamparda strasznie się męczyła. Na ostatnie 20 minut gry wszedł 34-latek i swoim golem zapewnił wygraną Chelsea.

Dla niektórych może to wydawać się absurdalne, ale Olivier Giroud jest lepszy od Erica Cantony, Zinedine’a Zidane’a czy Michela Platiniego. Lepszy, jeśli chodzi o strzelone bramki dla reprezentacji. Napastnik Chelsea ma ich aż 44, co czyni go drugim najlepszym strzelcem w historii. Jak można nie dawać takiemu zawodnikowi regularnej szansy na grę?

Chelsea musi to wszystko ze sobą połączyć

Trzech napastników na boisku to raczej zbyt dużo, ale na dwóch miejsce się znajdzie, co udowodnili ostatnio Tammy Abraham i Timo Werner. Napastnicy Chelsea w ostatnich meczach stworzyli zgrany duet, który funkcjonuje po prostu wyśmienicie.

Wiąże się to przede wszystkich z wszechstronnością Niemca, który regularnie schodzi na skrzydło, ściąga obrońców i robi miejsce dla Abrahama. W ostatnim ligowym meczu przeciwko Newcastle mieliśmy okazję zobaczyć koncertową akcję w wykonaniu tych dwóch zawodników.

Timo Werner niesamowitym rajdem minął kilku zawodników Newcastle i podał do dobrze ustawionego, czekającego na piłkę Tammy’ego Abrahama. Anglik pewnym strzałem pokonał bramkarza. Takich akcji możemy spodziewać się częściej. Duet ten z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Kiedy ci dwaj zawodnicy grają razem od początku spotkania, statystyki całej drużyny Chelsea są po prostu wyśmienite.

Timo Werner może grać zatem bez problemu na skrzydle, oddając pozycję napastnika Tammy’emu Abrahamowi. I takie obrazki oglądamy coraz częściej. Pojawia się zatem problem. Co w takim razie z Olivierem Giroudem?

Moja sytuacja trochę mnie martwi. Cały czas czuję, że mam do odegrania w Chelsea pewną rolę, ale mój czas na boisku został znacznie ograniczony. Końcówka poprzedniego sezonu była dla mnie bardzo udana i miałem swój wkład w wywalczenie awansu do Ligi Mistrzów. Albo sytuacja się zmieni, albo będę musiał podjąć decyzję – odpowiedział Olivier Giroud na pytanie o swoją przyszłość.

Francuz jest bardzo często pomijany, a kto wie, jak sprawdziłby się w duecie z Timo Wernerem, w którym zastąpiłby Abrahama? Reprezentacja Francji ma świetnych napastników – Wissam Ben Yedder czy Anthony Martial to jedni z wielu świetnych snajperów. Podstawowy skład ma jednak nie kto inny jak Olivier Giroud. Jak to więc możliwe, że piłkarz jest wystarczająco dobry dla mistrzów świata, a za słaby dla Chelsea?

***

Do mistrzostw Europy zostało już niewiele, dlatego nie dziwi fakt, że piłkarze chcą grać jak najwięcej, aby wywalczyć sobie miejsce w reprezentacji. Do zimowego okienka transferowego pozostało mało czasu, dlatego nie można niczego wykluczać. Miejmy nadzieję, że Francuz otrzyma szansę, na jaką niewątpliwie zasługuje. Jeśli sytuacja się jednak nie zmieni, to Olivier Giroud najprawdopodobniej opuści Stamford Bridge.

A to niestety jest wielce prawdopodobne. Timo Werner to pewniak w drużynie Franka Lamparda, a Tammy Abraham zalicza ostatnio coraz więcej minut na boisku. Być może Chelsea znalazła już rozwiązanie, kto powinien grać w ataku na stałe, a kto na więcej szans po prostu liczyć nie może.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze