RAPORT: Jak radzą sobie przedstawiciele poszczególnych państw w BPL?


1 marca 2016 RAPORT: Jak radzą sobie przedstawiciele poszczególnych państw w BPL?

Payet najlepszym transferem, Hazard najbardziej zawodzi, Wasilewski nie gra. Premier League jest niezwykle bogata w obcokrajowców. Przedstawiciele których państw radzą sobie w Anglii najlepiej? Które kraje najbardziej zawodzą? Kogo w Premier League jest więcej, Francuzów czy Hiszpanów? Odpowiedź na te oraz wiele innych pytań w raporcie o stanie zagranicznego zaciągu w angielskiej ekstraklasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Francja

Na plus: Dimitri Payet to człowiek orkiestra i wielu kibiców zastanawia się, czy przylatując do Londynu, nie pomylił przypadkiem stadionów. Kościelny natomiast jest niekwestionowanym szefem obrony Arsenalu, który w dalszym ciągu ma realne szanse na mistrzostwo. Tottenham z Llorisem między słupkami stracił zaledwie 20 goli w 26 meczach, a sam golkiper dziewięciokrotnie nie dał pokonać się rywalom. N’Golo Kante to czarny koń zestawienia – defensywny pomocnik nie ma sobie równych na swojej pozycji i obok Vardy’ego i Mahreza to on jest największym bohaterem lidera. Na wyróżnienie zasługują również Coquelin, Giroud, Martial oraz, niestety po koszmarnej kontuzji, Zouma.

Na minus: jak słabym trzeba być, żeby nie łapać się do meczowych osiemnastek zespołów ze strefy spadkowej? Warto zapytać Charlesa N’Zogbii oraz Yoana Gouffrana, którzy – odpowiednio w Aston Villi oraz w Newcastle – są jedynie obciążeniem klubowej kasy. W tym sezonie BPL zagrali łącznie zaledwie dziewięciokrotnie i patrząc na poziom, jaki prezentowali, nie ma się czemu dziwić. Zawodzą również Mangala i Gomis. Stoper Manchesteru City gra znacznie poniżej oczekiwań i nieodpowiednio do skali talentu, Gomis natomiast po świetnym początku sezonu spadł z formą na łeb, na szyję, podobnie zresztą jak cała Swansea.

Hiszpania

Na plus: Hiszpanie w zdecydowanej większości grają dobrze i są ważnymi częściami swoich zespołów, toteż trudno wybrać specjalnie wyróżnionych. Docenić trzeba najlepsze w tym sezonie boki obrony z jednego klubu, a więc parę Monreal – Bellerin. Jak zwykle na światowym poziomie gra De Gea. Nie sposób nie wspomnieć również o Bojanie, który zaczyna dorastać do swojej roli w Stoke, o Deulofeu, który czyni cuda niewidy do spółki z Lukaku i Barkleyem, oraz o Ayoze Perezie, który mimo sporej presji jest jednym z niewielu jasnych punktów w tunelu rozpaczy pod nazwą Newcastle.

Na minus: przede wszystkim frakcja z Chelsea. Pedro, Costa, Fabregas i Azpilicueta nie grają nawet na 30% swojego optymalnego poziomu i, jeśli dołożyć do nich pewnego Belga, to oni są głównymi winowajcami tułaczki mistrza kraju w drugiej połowie tabeli. Trzej ostatni byli prawdziwymi liderami zakończonej tryumfem kampanii 2014/2015, dziś natomiast nie są w stanie zbliżyć się do prezentowanego rok temu poziomu. Najmniej pretensji trzeba mieć do Azpilicuety. Pedro okazał się zaś transferem, który nie dał praktycznie nic prócz sprzedaży koszulek.

Ayoze Perez
Ayoze Perez (fot. O-posts.com)

Holandia

Na plus: Geogrinio Wijnaldum pozostawia rodaków (między innymi aż czterech z Newcastle) o kilka długości za sobą. Obok Payeta i Kante, jeden z najlepszych transferów do Premier League tego sezonu. Jeżeli „Sroki” nie utrzymają się w stawce, to szanse na pozostanie Holendra są równie duże jak na to, że ligę wygra Aston Villa. Na wielkie słowa pochwały zasługuje także stoper Southampton, Virgil van Dijk.

Na minus: kompani Wijnalduma z Newcastle (Janmaat, Anita, de Jong), Memphis Depay oraz… wszyscy inni. Zostawię już w spokoju nieszczęsne Newcastle (może czas przyczepić się do Aston Villi?), ale o Depayu wspomnieć muszę. Dopiero luty przyniósł jakąkolwiek zmianę w grze sprowadzonego z PSV skrzydłowego. Wcześniej na boisku statystował do tego stopnia, że ze składu z łatwością wygryzł go Lingard. Co na to sam zainteresowany? Wrzucał jeszcze więcej zdjęć na portale społecznościowe. Nie tędy droga, panie Depay!

Irlandia

Na plus: Brady i Hoolahan (Norwich), Delaney (Crystal Palace), Long (Southampton) i Whelan (Stoke)Spory zespół wyróżnionych Irlandczyków to pokłosie faktu, iż wszyscy oni odgrywają absolutnie kluczowe role w swoich zespołach. Stoke i zwłaszcza Southampton są wysoko w tabeli w dużej mierze dzięki dowodzeniu Whelana i golom Longa. Norwich i Crystal Palace byłyby zaś jeszcze niżej w tabeli, gdyby nie „Chłopcy w zieleni”.

Na minus: prawie każdego, kto ma w tym sezonie jakikolwiek związek z defensywą Evertonu, trzeba ganić. Śmiało można zakładać, że gdyby „The Toffees” pożyczyli obronę od chociażby Manchesteru United, liczyliby się w walce nie tylko o puchary. Prócz Colemana i McCarthy’ego, którzy są cieniami samych siebie z poprzednich lat, trzeba wspomnieć o Robie Elliocie. Bramkarz Newcastle… na tym zakończę.

Shane Long
Shane Long jest najlepszym strzelcem „Świętych” w lidze (fot. Herald.ie)

Belgia

Na plus: Alderweireld i Vertonghen to najlepsza para defensorów w lidze i w olbrzymiej mierze dzięki niej Tottenham bije się o mistrzostwo. W pomocy brylują – jeśli są zdrowi – Chadli i De Bruyne. Zwłaszcza ten drugi to wartość dodana Premier League i śmiało można powiedzieć, że Manchester nie powinien żałować żadnego wydanego na Belga pensa. Lukaku zaś jest prawdziwą maszyną do strzelania i walczy o koronę króla strzelców. Ten chłopak ma dopiero 22 lata, będzie tylko lepszy.

Na minus: czy ktoś widział Edena Hazarda? MVP poprzedniego sezonu zniknął z piłkarskiej orbity na długie miesiące i nic nie zapowiada jego powrotu. Czy można stracić umiejętności piłkarskie? Tego nie wiemy, ale jeśli Hazard na poważnie myśli o wielkim futbolu, musi wziąć się w garść. Mniejsze szanse mają na to Benteke i Fellaini, którzy w swoich klubach wydają się niepotrzebnymi kłodami. Finał Pucharu Myszki Miki Ligi, a Klopp na ostatnie minuty wprowadza Origiego. Koniec tematu.

http://i68.tinypic.com/fo426a.png

Argentyna

Na plus: warto wymienić przede wszystkim dwa nazwiska: Funes Mori i Lanzini. Pierwszy to w zasadzie jedyny obrońca Evertonu, do którego nie można mieć zastrzeżeń. Kiedy grał, grał dobrze, a gole na ogół nie powinny obciążać jego konta. Wypożyczony z Al-Jaziry Manuel Lanzini radzi sobie w West Hamie niespodziewanie dobrze mimo stosunkowo niewielkiej liczby gier i walczy o transfer definitywny. Aguero jak zwykle walczy z kontuzjami, ale jak gra, to strzela. Czy supernapastnik kiedyś będzie miał dobre zdrowie? Wtedy trzeba się bać. Czwartym do brydża jest Federico Fernandez, jeden z nielicznych w Swansea, który nie ma sobie nic do zarzucenia.

Na minus: argentyńscy defensorzy w Anglii nie walczą ze zgubnym wpływem czasu. Demichelis i Coloccini lata świetności mają już dawno za sobą, a dzisiaj odcinają już tylko kupony do piłkarskiej emerytury. O ile w kapitan Newcastle nie odstaje poziomem od reszty zespołu, o tyle dziwić może fakt, że jego kompanowi w parze negatywnie wyróżnionych obrońców ktoś pozwala jeszcze na grę na Etihad Stadium.

Brazylia

Na plus: nieźle radzą sobie magicy z kraju kawy w tym sezonie Premier League. Firmino nieoczekiwanie przeskoczył w hierarchii Coutinho i dziś to on stoi na wyższym poziomie, jednak były zawodnik Interu nie zwalnia tempa i za rok może być ważnym elementem autorskiej układanki Kloppa. Yaya Toure musi uznać wyższość Fernandinho, Willian to jeden z niewielu niepopsutych trybów w Chelsea.

Na minus: Fernando ma już 28 lat – jeżeli teraz nie zacznie grać, to kiedy? Nie łapać się do jedenastki w klubie, w którym kontuzja goni kontuzję, to nie lada wyzwanie. Oscar natomiast gra, ale niech nikogo nie zmylą statystyki, pomocnik Chelsea nie wykorzystuje w pełni powierzanych mu szans. Ciekawie wygląda sprawa Andreasa Pereiry: w klubie z Old Trafford coraz częściej grywają kompletni debiutanci z Marcusem Rashfordem na czele, a Brazylijczyk na popisy kolegów patrzy z wysokości ławki rezerwowych. Czy gdyby był w dobrej dyspozycji, nie dostałby szansy?

Roberto Firmino (fot. Liverpoolecho.co.uk)
Roberto Firmino pod wodzą Kloppa wchodzi na właściwe tory (fot. Liverpoolecho.co.uk)

Wybrzeże Kości Słoniowej

Na plus: świat oszalał, jeżeli z braci Toure to starszy z nich jest chwalony za grę. Kolo Toure nie gra dużo, ale kiedy już to robi, ciężko jest się do czegoś przyczepić, co w poprzednich sezonach było przecież prostsze niż odgadnięcie, w jakim klubie w kolejnej kampanii zagra Gabriel Agbonlahor. Na wyróżnienie zasługuje również Arouna Kone, który nie pozostaje dłużny młodszym kolegom z ofensywy Evertonu. Szkoda Maxa Gradela z Bournemouth, który już we wrześniu zerwał więzadła krzyżowe.

Na minus: Yaya Toure, Wilfried Bony oraz Cheik Tiote grają o wiele poniżej jakichkolwiek oczekiwań. Zwłaszcza dwaj ostatni gracze wydają się żartować podczas meczów, bo grą na poziomie Premier League tego nazwać nie można. Toure znajduje się w zestawieniu z racji faktu, że przyzwyczaił nas do poziomu wyższego o przynajmniej dwóch Peterów Crouchów. Na 99% to ostatni sezon Iworyjczyka w klubie, Manchester wyraźnie mu nie leży.

Niemcy

Na plus: niezwykle wysoko trzeba cenić umiejętności nielicznej grupy naszych zachodnich sąsiadów w Anglii. Oezil, Mertesacker, Huth, Can Wollscheid to w trwających rozgrywkach gwarancja jakości, przedstawianej również w bramkach i asystach. Pomocnik Arsenalu zmierza po tytuł najlepszego asystenta, rozstrzelał się stoper Leicester. Niemiecka precyzja – mało, ale solidnie.

Na minus: nie tego oczekiwał Louis van Gaal po Bastianie Schweinsteigerze. Kapitan mistrzów świata miał być panem i władcą środka pola, który wniesie do drużyny potrzebną stabilizację i spokój. I wnosił – ale tylko momentami. Piszę w czasie przeszłym bowiem Niemiec męczy się obecnie z kolejną kontuzją. Guardiola chyba nie żałuje.

Robert Huth (fot. O-posts.com)
Robert Huth (fot. O-posts.com)

Serbia

Na plus: nie bez powodu Gael Clichy stracił miejsce w składzie „Obywateli”. Aleksandar Kolarov to jeden z najpewniejszych punktów drużyny i jednocześnie, obok Monreala i Fuchsa, najlepszy lewy obrońca w lidze. Wyróżnić trzeba również Dusana Tadicia, być może najlepszego w sezonie 2015/2016 zawodnika w kadrze Ronalda Koemana.

Na minus: Ivanović i Matić to zaledwie ślady po skałach z ubiegłego sezonu. Poziom gry dwóch londyńskich Serbów zmienił się o 180 stopni i wszystko wskazuje na to, że nowy menedżer przynajmniej z tym pierwszym będzie chciał się pożegnać. Mitrović wędruje do minusów za swoją gorącą głowę, która skutecznie przysłania wielki talent młodziana. Newcastle (albo kto inny) może mieć z niego wiele pożytku, o ile uda się okiełznać charakter chłopaka.

Polska

Jest nas w Premier League tak wielu, że podział na minusy i plusy nie ma sensu. Artur Boruc Łukasz Fabiański dobre występy przeplatają kiepskimi, a o żadnej stabilizacji formy nie może być mowy. Polskim golkiperom nie pomagają też bloki defensywne, co w ogólnym rozrachunku skutkuje 16. pozycją w tabeli Bournemouth oraz miejscem 17. Swansea. Miejmy nadzieję, że ani jeden, ani drugi klub nie spadnie z ligi – na Euro nasi bramkarze muszą być w znakomitych nastrojach i świetnej formie.

Zgoła inaczej przedstawia się sytuacja Marcina Wasilewskiego w Leicester. Polak nie ma szans na grę w rywalizacji z Wesem Morganem i Robertem Huthem, jednak jeżeli podopieczni Ranieriego zgarną medale za mistrzostwo, również były gracz Anderlechtu zawiesi sobie złoty krążek na szyi. Polak zwycięzcą Premier League – czy nie brzmi to dumnie?

Marcin Wasilewski (fot. Footballleagueworld.co.uk)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze