Ranking niewypałów transferowych PKO BP Ekstraklasy sezonu 2022/2023


Sezon PKO BP Ekstraklasy dobiegł końca, zatem czas przedstawić klasyfikację transferowych niewypałów minionych rozgrywek

28 maja 2023 Ranking niewypałów transferowych PKO BP Ekstraklasy sezonu 2022/2023
Dawid Szafraniak

Sezon 2022/2023 PKO BP Ekstraklasy właśnie się zakończył. W takim momencie zawsze następuje czas analiz drużyn oraz jej poszczególnych piłkarzy. W poniższym artykule przedstawimy listę dziesięciu największych niewypałów transferowych sezonu 2022/2023.


Udostępnij na Udostępnij na

Zanim przejdziemy do meritum, omówimy zasady tworzenia tej listy. Uwzględnialiśmy zarówno transfery letnie, jak i zimowe, choć oczywiście ci z lata mieli gorzej. Mamy też świadomość, że ten ranking mógłby być dwa, a pewnie i trzy razy dłuższy. Dlatego postaraliśmy się dobierać piłkarzy, którzy zawiedli z różnych powodów. Dokonując wyborów, kierowaliśmy się m.in. takimi czynnikami, jak: oczekiwania wobec piłkarzy, jakość gry na boisku oraz wydane pieniądze na danego zawodnika. Przedstawmy zatem nasze top 10 najgorszych transferów sezonu 2022/2023 PKO BP Ekstraklasy.

1. Artur Rudko (Lech Poznań)

Obecności tego pana w naszym zestawieniu nie trzeba zbytnio wyjaśniać. Gdy przychodził do Lecha w lipcu, przekonywano, że jest to bramkarz kompletny, a przynajmniej tak wynikało ze słów Tomasza Rząsy. Już sam wybór bramkarza z cypryjskiej ligi powinien stanowić ostrzegawczą lampkę, ale najwyraźniej dla działaczy to było za mało, by uznać, że taki facet nie może być kozakiem. Przejął bluzę z numerem 1 i od razu wskoczył do składu.

Po kilku meczach wszyscy w niebieskiej części Poznania żałowali tej decyzji. Zawalił mecz z Karabachem, zawalił w Pucharze Polski, w lidze także popełniał proste błędy. Filip Bednarek mimo swoich wad stanowił większe wsparcie dla swoich kolegów z drużyny i dlatego golkiper ściągnięty z Pafos poszedł w kompletną odstawkę. W Poznaniu nie wiążą z nim jakiejkolwiek przyszłości i nie ma się tutaj czemu dziwić.

2. Makana Baku (Legia Warszawa)

Większość pamięta jego grę w barwach Warty Poznań. To właśnie dawne występy w Polsce skusiły działaczy Legii do wydania 350 tysięcy euro tureckiemu Goztepe za byłego młodzieżowego reprezentanta Niemiec. Jednak w niczym nie przypominał tego piłkarza, który był jednym z architektów 5. miejsca Warty w sezonie 2020/2021. W tym sezonie rozegrał 22 spotkania, w których przebywał na boisku prawie 1100 minut, a dołożył wyłącznie asystę w sierpniowym meczu z Piastem Gliwice. Nie tego oczekiwano po zawodniku, na którego wyłożono niemałe pieniądze. Stąd miejsce w rankingu niewypałów.

3. Joel Abu Hanna (Lechia Gdańsk)

W Legii ten obrońca nie sprostał oczekiwaniom, więc oddano go bez żalu na wypożyczenie do Lechii. O ile niepowodzenie w Warszawie można było zrzucić na karb zbyt dużego dla niego klubu, o tyle w Gdańsku pokazał, że jest po prostu piłkarzem o niskiej jakości. Zawiódł na całej linii, zresztą podobnie jak cała gdańska drużyna, co zaowocowało spadkiem. Nie był wartością dodaną dla zespołu, który i bez tego miał mnóstwo problemów.

Dla niego symbolicznym momentem tego sezonu będzie samobój, który zanotował w spotkaniu z Pogonią. To był mecz, w którym Lechia z czystym sumieniem zasłużyła na punkt, ale zaprzepaścił to właśnie ten lewy defensor. Nie ma jednak tego złego dla Izraelczyka. Jak słyszymy, zainteresowanie wyraża nim Jagiellonia Białystok, tak że kto wie, może za rok także będziemy rozważać umieszczenie go na liście transferowych flopów.

4. Matías Nahuel Leiva (Śląsk Wrocław)

Ten hiszpański pomocnik Śląska trafia do spisu ze względu na swoją przeszłość. Mówimy tu o wychowanku Villarrealu, który rozegrał 41 meczów w La Liga oraz prawie sto w Segunda Divison. Zatem coś musiał umieć, skoro grał w topowych ligach hiszpańskich, a także załapał się do greckiego Olympiakosu. Wróżono mu niegdyś sporą karierę. Jego występy w Śląsku nie stanowiły potwierdzenia tezy o jego wielkim talencie.

Argentyńczyk rozegrał blisko dwa tysiące minut w tym sezonie, jego liczby to trzy gole oraz dwie asysty. Z czego trzy z tych pięciu cyfr uzbierał na finiszu ekstraklasy, przeciwko spadkowiczom z Legnicy oraz Płocka. Ogólna ocena sezonu jest bardzo przeciętna. Z pewnością nie stanowił centrum środka „Wojskowych” i dostosował się poziomem do gry zespołu. Jak widać, nie każdy piłkarz z przeszłością w hiszpańskich ligach będzie zamiatał polską ekstraklasą.

5. Kevin Broll (Górnik Zabrze)

Jeden z wielu niewypałów transferów za kadencji Bartoscha Gaula. Co ciekawe, do przenosin miał go namawiać sam Lukas Podolski. Dziś pewnie obydwaj żałują swojej decyzji. Niemiecki bramkarz okazał się jedną z wielu zabrzańskich pomyłek transferowych. Nie pomagał drużynie swoimi interwencjami. Oczywiście poziom zabrzańskiej defensywy także pozostawiał wiele do życzenia. Niemniej ze statystyk wynika, że co trzeci strzał na bramkę Brolla kończył się golem. Mecz ze Stalą to idealne podsumowanie pobytu Niemca w Polsce.

Tak słaba dyspozycja sprawiła, że do bramki wskoczył Daniel Bielica. Ten zaś swoją szansę wykorzystał i miejsca już nie oddał. Z tego powodu zimą bez żalu rozstano się z Niemcem, który szybko znalazł sobie nowego pracodawcę na poziomie trzeciej ligi niemieckiej.

6. Blaž Kramer (Legia Warszawa)

Powodem, dla którego umieszczamy w rankingu niewypałów Słoweńca, jest nie jego kiepska gra, ale jej brak. Napastnik dostał trzyletni kontrakt, sowitą pensję, a z tego sezonu bardziej zapamiętali go klubowi fizjoterapeuci niż kibice Legii. Nie ma się co oszukiwać, oczekiwano po tym piłkarzu o wiele więcej. Pierwszy sezon może uznać za stracony. Lecz mimo rozegrania ledwie dwustu minut gola strzelił. Zatem być może, jak ominą go problemy zdrowotne, w przyszłych rozgrywkach pokaże się ze znacznie lepszej strony.

7. Bartosz Śpiączka (Wisła Płock)

Wyróżniamy tylko jego okres wypożyczenia na wiosnę do Wisły Płock, ale prawdę mówiąc, za cały sezon też należałaby się nagana. Co prawda Śpiączce udało się zdobyć sześć goli i mieć dwie asysty, ale tutaj oceniliśmy całokształt piłkarski. Z Korony odszedł w toksycznej atmosferze kłótni i wrogości, gdy drużyna pałętała się w strefie spadkowej. W Płocku walczącym o górną ósemkę miał stanowić kolejną dobrą opcję w ataku. Jak to wyszło? Ledwie dwa gole w Płocku, które nawet nie dały punktu. Na koniec sezonu to Korona bez większych problemów się utrzymała, a Wisła Płock nie.

To samo przez się mówi, kto na tym wypożyczeniu wyszedł najgorzej. Taka ciekawostka na koniec – dla Śpiączki to już siódmy spadek w karierze.

8. Blaž Vrhovec (Górnik Zabrze)

Wiecie co, Blaž Vrhovec ma prawo być urażony tym, że go tutaj umieszczamy. Naprawdę, bo dlaczego akurat on, a nie Jonatan Kotzke, Robin Kramer albo Amadej Maroša? Każdy z wyżej wymienionych piłkarzy byłby uzasadnionym wyborem do rankingu niewypałów sezonu. Dobrze, a teraz już na poważnie. Zdecydowaliśmy się na Blaža, ponieważ mówimy tu o dwukrotnym mistrzu słoweńskiej ligi, byłym reprezentancie swojego kraju oraz mającym w życiorysie występy w Lidze Mistrzów z Mariborem.

Gość z takim CV powinien prezentować co najmniej solidny poziom, a takiego przez cały sezon nie pokazał. Przez swoją słabą grę nie potrafił sobie zagrzać miejsca w składzie. Ostatnie minuty (a dokładnie osiem) załapał w kwietniu w wygranym meczu z Zagłębiem Lubin. Nie dziwimy się trenerowi Urbanowi, który wolał postawić na Pacheco i Rasaka, co dało ostatecznie 6. miejsce w końcowej tabeli.

9. Mateusz Żukowski (Lech Poznań)

Mateusz Żukowski został zawodnikiem Lecha Poznań latem 2022 roku, kiedy został wypożyczony z Glasgow Rangers. Miał wzmocnić rywalizację na prawej obronie, aby powalczyć o miejsce w składzie z Joelem Pereirą oraz Alanem Czerwińskim. Po sezonie zachodzimy w głowę, aby zrozumieć, jaki był sens tego wypożyczenia. Boczny obrońca nie zdołał przebić się do pierwszego składu. Dlatego zamiast w PKO Ekstraklasie, w której zagrał tylko trzy razy, grywał w rezerwach Lecha w drugiej lidze.

Mówiąc krótko, Lech zmarnował pieniądze oraz czas obydwu stron. Co do Mateusza – może i na polskich boiskach furory nie zrobił, ale w internecie już owszem. Wraz ze swoją dziewczyną wystąpił w teledysku do piosenki Bajorsona i Vina Vinci o nazwie „Zapomnijmy”. To chyba najjaśniejszy akcent jego przygody w Polsce.

10. Dominik Piła (Lechia Gdańsk)

Z bólem wrzucamy tego młodego napastnika ze Świdnicy jako jeden z niewypałów, ale jest to przykład piłkarza, dla którego ekstraklasa okazała się jeszcze za wysokim progiem. W pierwszoligowym Głogowie prezentował się na tyle dobrze, że zainteresowała się nim walcząca w pucharach europejskich Lechia. Jak się okazało, była to fatalna decyzja. Nie dość, że w swoim pierwszym sezonie w ekstraklasie 21-latek zanotował spadek, to jeszcze nie dał od siebie niczego konkretnego dla drużyny.

W klasyfikacji kanadyjskiej jego wynik wyniósł okrągłe zero. Jak na gracza z linii ataku – katastrofa. Może jak wróci na poziom pierwszej ligi, aby się odkuć, to drugie podejście do najwyższej klasy rozgrywkowej będzie bardziej udane. Cóż, gorsze na pewno nie będzie.

To było nasze top 10 niewypałów transferowych. Kogo Waszym zdaniem ewidentnie pominęliśmy w tym zestawieniu? Dajcie znać w komentarzach albo na Twitterze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze