Legia i wypożyczeni zawodnicy – jak oni sobie radzą?


Legia Warszawa w przyszłym sezonie prawdopodobnie będzie grała w europejskich pucharach. Dlatego musi myśleć o wzmocnieniach kadry – czy da się znaleźć kogoś ciekawego wśród wypożyczonych graczy?

12 kwietnia 2023 Legia i wypożyczeni zawodnicy – jak oni sobie radzą?
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Legia Warszawa przeżywa ostatnio świetny czas, zajmując w ekstraklasie drugie miejsce. Są tam tuż za Rakowem Częstochowa, od którego dzieli ich sześć „oczek”. Za to nad trzecią lokatą „Wojskowi” mają dziewięciopunktową przewagę, co znowu każe myśleć Legii o przyszłości – konkretniej o poszerzeniu posiadanej kadry.


Udostępnij na Udostępnij na

Najliczniejszą kadrą w rozgrywkach PKO Ekstraklasy może się pochwalić Zagłębie Lubin. Omawiana w tym artykule Legia Warszawa jest pod tym względem w całkiem niezłym położeniu… jednak tylko na pierwszy rzut oka. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że z klubu mogą za niedługo odejść Kacper Tobiasz, Josue czy Filip Mladenović, a duża część graczy po prostu znacznie odstaje od poziomu pierwszej drużyny, sytuacja robi się nieciekawa. Dlatego też Legia musi myśleć o pewnych wzmocnieniach kadry na przyszłość. Tym bardziej że w kolejnym sezonie podopieczni Kosty Runjaica najprawdopodobniej będą mierzyli się na kilku frontach. Czy Legia może szukać kogoś wśród wypożyczonych piłkarzy? O tym szerzej w artykule…

Gabriel Kobylak – gra w ekstraklasie, ale różnie

We wstępie wspomniałem o Kacprze Tobiaszu, który z dużą dozą prawdopodobieństwa może po sezonie opuścić klub z Łazienkowskiej. Oczywiście zostaje świetnie ostatnio sobie radzący Dominik Hładun oraz Cezary Miszta, ale potrzebny jest ktoś dodatkowy. Tym bardziej że Miszta również jest przymierzany do chociaż tymczasowego opuszczenia stolicy Polski.

Zaczniemy sobie od Gabriela Kobylaka, będącego bardzo blisko pierwszej drużyny Legii. Ale czy na pewno? Trzeba przyznać, że na papierze wygląda to dobrze. W końcu 21-letni bramkarz trafił do niezłego klubu, grającego w ekstraklasie, w którym występuje w każdym meczu.

Dzieje się to już od kilku lat… Wcześniej w barwach I-ligowej Puszczy Niepołomice przez dwa sezony. Nie jest on więc „schowany do szafy” i rzeczywiście pokazuje, że Legia traktuje go poważnie w kontekście przyszłości.

Przejdźmy do meritum. Kobylak nadaje się do Legii czy nie? Trzeba przyznać, że zalicza w Radomiu udany sezon. Oczywiście bywa niepewny – wielu kibiców Radomiaka na niego narzeka. Niemniej jest on jednym z najczęściej wystawianych na próbę graczy, a mimo to udało mu się dobrze interweniować w większości z tych sytuacji (zajmuje pod tym względem piąte miejsce w ekstraklasie). Dodatkowym jego atutem jest to, że nie zjada go presja tych najważniejszych meczów. W końcu za najlepsze jego spotkania można uznać starcia z Legią, Lechem, Widzewem z rundy jesiennej i ostatnio z Rakowem Częstochowa. Jak na swój wiek gra naprawdę dobrze. Pytanie, czy to kwestia szczęścia czy jednak umiejętności… Sprawa dyskusyjna.

Na tę chwilę trudno więc wyobrazić sobie scenariusz, w którym Gabriel Kobylak wskakuje do Legii i wchodzi w nowy sezon jako pierwszy golkiper. Radomiak też go raczej nie kupi. Prędzej możemy go rozpatrywać pod kątem walki o bycie drugim bramkarzem – oczywiście zakładając, że któryś z obecnej trójki golkiperów zostanie sprzedany. Na nic więcej bym jednak nie liczył. Ma najmniejsze doświadczenie, jest najmniej pewny i spośród wszystkich bramkarzy Legii bije od niego największa doza niedokładności i wtop. Hładun, Tobiasz i Miszta – pod względem jakości jest on obecnie zaraz po nich.

Maciej Kikolski – Malarz, Majecki, Boruc, Tobiasz, Hładun, Miszta…

Przed startem sezonu wydawało się, że Maciej Kikolski zostanie wypożyczony do Chojniczanki Chojnice. Ostatecznie zdecydowano się oddać go na sezon do Pogoni Siedlce, ponieważ pierwszoligowiec nie dogadał się z „Wojskowymi”. Jak tam gra? Trzeba przyznać, że bardzo dobrze, mimo że aspiracje drużyny, do której trafił, były znacznie większe niż walka o utrzymanie.

Osiągnięcia też ma. Kilkukrotnie już został zawodnikiem spotkania, ratując Pogoń w ważnych momentach sezonu. Ponadto może poszczycić się tytułem objawienia rundy jesiennej w siedleckim klubie. Największą gratyfikacją okazało się jednak powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski U-19.

Biorąc to wszystko pod uwagę, można się zastanawiać, czy na Legię mimo wszystko nie jest za wcześnie. Również dochodzę do takich wniosków. W następnym sezonie powinien dostać od klubu ze stolicy wypożyczenie do I-ligowego klubu w ramach weryfikacji. Wtedy może podążyć podobną drogą co Tobiasz. Fortuna 1. Liga była dla niego kartą przetargową do gry na tym najwyższym poziomie. Czy podobnie będzie z Maciejem Kikolskim? Czas pokaże. Niemniej 19-latek pokazuje, że ma papiery na ten najwyższy poziom.

Takie samo zdanie na temat jego talentu ma dziennikarz SportSiedlce.pl, Kamil Sulej:

– Maciej Kikolski miał latem trafić do I-ligowej Chojniczanki Chojnice, ale na ostatniej prostej temat się wysypał. Skorzystała z tego Pogoń Siedlce. To właściwe słowo, bowiem II-ligowiec z Mazowsza zawdzięcza kilka punktów golkiperowi wypożyczonemu z Legii. W pojedynczych meczach Kikolskiemu zdarzyły się błędy, ale wieloma interwencjami udowodnił ogromny potencjał. Najlepszy okres zanotował na przełomie rund, kiedy w kilku spotkaniach z rzędu grał na zero. Bramkarz obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, inteligentny, nieźle grający nogami, ma papiery na bycie „jedynką” w ekstraklasie w perspektywie 2-3 lat.

Joel Abu Hanna – Legia wypluła, Lechia potwierdziła… to, że jest słaby

Chyba sam tytuł akapitu mówi nam dużo o tym, co dzieje się z Joelem Abu Hanną. Izraelczyk przeszedł do Lechii Gdańsk w ramach wypożyczenia po bardzo nieudanym transferze do Legii. Na tyle nieudanym, że w Warszawie trudno było szukać dla niego przyszłości. Mario Maloca i Michał Nalepa to jego najwięksi, do tej pory niepokonani, konkurenci do gry w pierwszym składzie. Czy to się zmieni? No niby może. W Lechii Gdańsk ostatnio pojawił się David Badia, który stawia na 25-latka jak wcześniej żaden inny trener w Polsce. Niemniej i tak Abu Hanna tego spokoju, przynajmniej na razie, dać nie może. Możliwe, iż to przez słabość Lechii, ale to, że przez tak długi czas nie udało mu się przebić do tak beznadziejnej drużyny, też coś oznacza.

Czy ma zatem jakiekolwiek argumenty, aby w przyszłości jeszcze reprezentować barwy Legii Warszawa? Skoro nie poradził sobie u nich sezon temu, a w tej kampanii przechodzi w słabszym klubie bardzo negatywną weryfikację, raczej jest to już koniec związku Legia – Abu Hanna. No chyba że czymś przekona do siebie Runjaica lub sytuacja ze środkowymi obrońcami będzie tragiczna… Na to się jednak zdecydowanie nie zapowiada.

Kacper Skibicki – lepiej, ale dalej daleko od ideału

Kacper Skibicki przeszedł zimą w ramach wypożyczenia do GKS-u Tychy i w sumie od samego początku wygląda tam dobrze. Jest zawodnikiem szybkim i jak na 1. ligę technicznym, natomiast są dwie strony medalu…

Z drugiej strony wypożyczony z Legii skrzydłowy popełnia masę błędów, nie gra drużynowo, podejmuje dużo nieprzemyślanych decyzji, a statystyki, czyli zero bramek i zero asyst, wcale go nie bronią. Właściwie więc poniekąd potwierdza się to, co sądzą o nim kibice – Legia to obecnie nie jego progi.

Do pierwszego składu wiadomo – na razie nie ma co pukać. Ale kto wie, czy piłkarz ten nie będzie ciekawą opcją uzupełnienia kadry…

– Skibicki miał dobre wejście do pierwszej ligi i w sumie dość szybko wskoczył do podstawowego składu GKS-u Tychy. Od razu rzuca się w oczy jego luz przy piłce i umiejętności dryblingu, niestety, być może to wynika ze stresu, ale momentami ma problemy z kontrolą piłki. Musi też nauczyć się, że najważniejsza jest drużyna, nie indywidualne popisy, a na razie tego w jego grze brakuje chyba najbardziej – powiedział o Kacprze Skibickim nasz redaktor, Antoni Majewski.

Bartłomiej Ciepiela – pomocnik, a może już napastnik?

Słabe statystyki (11 meczów, 1 gol, 1 asysta) są głównie spowodowane kontuzją, przez którą opuścił aż 15 spotkań Stali Mielec, w której mógłby być podstawowym wyborem. W końcu już w inauguracyjnym meczu z Lechem Poznań zaczął od pierwszej minuty i spisał się całkiem nieźle. Wrócił do gry w październiku i w sumie w większości przypadków łapał pojedyncze minuty, nie dając czegoś szczególnie ekstra.

Niemniej ostatni mecz był już w jego wykonaniu bardzo udany. Stal Mielec sprawiła niespodziankę, wygrywając z Widzewem Łódź i nie ma co ukrywać, że jednym z ojców tego sukcesu był Bartłomiej Ciepiela. Grał na nietypowej dla siebie pozycji, bo na środku ataku jako taki fałszywy skrzydłowy, i się sprawdził. Kto wie, czy Ciepiela nie zostanie tam na stałe. Jeżeli podtrzyma formę, czemu nie?

Czemu też nie miałby dostać szansy od Legii w najbliższym sezonie? W napadzie warszawiacy mają do wyboru Pekharta, Carlitosa, Rosołka i Muciego. Zakładając, że na przykład jeden z nich opuści Legię, Ciepiela mógłby być dodatkową opcją rotacyjną. Warunek jest jeden – do końca sezonu musi prezentować się przynajmniej dobrze.

Patryk Pietrzak – Legia to za wysokie progi (Górnik Łęczna też)

Ponownie statystyki przekłamują rzeczywistość (23 mecze, 2 asysty), bo właściwie tytułowy Pietrzak jest bardziej rezerwowym niż ważną częścią zespołu. A podczas otrzymanych minut (w końcówkach spotkań) raczej nie robi znaczącej różnicy na boisku. Choć przez ograniczoną ilość czasu też miał trudniejsze zadanie. Jedyną nadzieją dla niego jest nowy trener, Ireneusz Mamrot. Pytanie, czy nie złudną. Dotąd były szkoleniowiec Jagiellonii Białystok prowadził Górnik w sześciu meczach – każdy bez Pietrzaka w pierwszej jedenastce. Mało tego! Tylko w jednym meczu pojawił się on na boisku. Tyle że na minutę… Nieszczęśliwie dla niego, drużyna go nie potrzebuje. Nic nie wnosi do drużyny i niewiele zapowiada jakiekolwiek zmiany…

– Patryk jest rezerwowym w Górniku Łęczna. Zobaczymy, jak chętnie będzie na niego stawiał trener Mamrot. Na razie nie miał wielu dobrych okazji do tego, żeby się pokazać, tylko sześciokrotnie rozpoczynał mecz od pierwszej minuty, zatem też trudno powiedzieć o nim coś więcej – dodał Antoni Majewski.

Ramil Mustafaev – materiał na wahadłowego, skrzydłowego, pomocnika i napastnika w jednym

Tym razem już nieco bardziej pozytywnie. Ramil Mustafaev to zawodnik, o którym słyszało się w środowisku Legii od dawna. Przez skautów „Wojskowych” był obserwowany już od jego młodzieńczych lat w GKP Targówek czy w Talent Warszawa. Później przeszedł do Stali Rzeszów, z której powędrował z powrotem do Warszawy – dokładniej do Legii. Ramil Mustafaev jednak swojej przygody w Stali nie skończył, gdyż właśnie tam udał się na wypożyczenie.

Początkowo łapał tam niewiele minut. Czasem wychodził w pierwszym składzie, ale ogólnie był piłkarzem rezerwowym. Wszystko zmieniło się jednak w rundzie wiosennej, w którą wszedł naprawdę bardzo udanie. Można nazwać go pewnego rodzaju perełką, bo po nim po prostu od razu widać jakość. Jego głównymi atutami są dynamika i niezły poziom wyszkolenia technicznego, ale przede wszystkim uniwersalność. Wyróżniający się zawodnicy często grają w środku pola, tak jak Mustafaev w przeszłości. Występował też na skrzydle, w ataku, a jego docelową pozycją ma być wahadło.

A jaka może być jego przyszłość?

– Uważam, że jest bardzo dobrym materiałem na obrońcę tudzież wahadłowego. Pomimo młodego wieku naprawdę świetnie sobie radzi zarówno w grze obronnej, jak i podłączając się do akcji ofensywnych. Podoba mi się jego opanowanie, ale też panowanie nad futbolówką. Są w tym sezonie momenty, kiedy idzie w odstawkę, chociażby ostatnio, natomiast ma jeszcze rok lub dwa, żeby poprawić swoje umiejętności i sądzę, że do tego czasu będzie gotowy na debiut w ekstraklasie – ocenia Antoni Majewski

Jak więc widać, Rosjanin potencjał ma naprawdę bardzo duży. Na wahadłach Legii rywalizacja jest stosunkowo niewielka. Po prawej stronie mamy mającego różne momenty w sezonie Pawła Wszołka, będącego na wylocie Mattiasa Johanssona i niegrającego zbyt dużo Makanę Baku. Z lewej jest za to Filip Mladenović, który prawdopodobnie opuści Legię po sezonie.

W obliczu małej liczby graczy i tego, że omawiany 19-latek prezentuje się dobrze na poziomie 1. ligi, nie można wykluczyć, że będzie on pewnym uzupełnieniem kadry. Dochodzi również opcja gry w ataku. Tym bardziej że Kosta Runjaic lubi stawiać na młodzież, co już pokazał w Pogoni Szczecin… Wprowadził tam między innymi dobrze wszystkim znanych Kacpra Kozłowskiego, Adriana Benedytczaka czy Sebastiana Walukiewicza (w wieku kolejno 15, 17 i 18 lat).

Jordan Majchrzak – Legia czy Roma?

Ostatnim zawodnikiem do omówienia jest Jordan Majchrzak, który robi może nie furorę, ale całkiem nieźle radzi sobie we włoskiej AS Roma – w tej do 19. roku życia, ale wcale nie oznacza to, że ma zamkniętą furtkę do pierwszej drużyny. Wręcz przeciwnie.

Jakiś czas temu wypatrzył go nawet Jose Mourinho i dał mu zadebiutować. Czy to coś oznacza? Nie musi, choć sugeruje, że Roma ma na niego plan. Tym bardziej że w Primaverze 18-latek zalicza regularne występy. Bez wielu goli i asyst, ale pokazuje się w nich na tyle dobrze, że nie traci miejsca w składzie. To znowu każe sądzić, że Legia raczej go nie zatrzyma. I prawdopodobnie tak będzie. Na pozostanie w Polsce szanse są iluzoryczne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze