Często zarzuca się – i słusznie – polskim działaczom, właścicielom klubów, że ściągają do naszej ligi nic niewarty „szrot” z zagranicy. I takie są fakty. Czasem jednak zdarzy się, że trafi się jak ślepej kurze ziarno ktoś naprawdę wartościowy. Szczególnie gdy strzela bramki. Dlatego dziś przyjrzymy się najskuteczniejszym zagranicznym strzelcom w historii polskiej ekstraklasy.
10. Michal Papadopulos
Kluby: Zagłębie Lubin, Piast Gliwice
Bramki: 36
Czech – mający również greckie korzenie – zawitał do Polski w 2012 roku. W swoim pierwszym sezonie dla „Miedziowych” zdobył 11 goli w 26 spotkaniach. Kolejny sezon był w jego wykonaniu tragiczny. Napastnik mocno obniżył loty. Jedna bramka w 24 ligowych kolejkach! Swój trzeci rok w Polsce spędził (tak jak całe Zagłebie) w I lidze. Po powrocie udało mu się osiem razy trafić do bramki rywali. W zimowym okienku sezonu 2016/2017 czeski napastnik zamienił Lubin na Gliwice. Jak dotychczas Papadopulos wystąpił w 62 meczach dla Piasta i strzelił 15 bramek. W sumie na swoim koncie ma 36 trafień i wciąż ma szansę na poprawianie swojego dorobku bramkowego.
9. Semir Stilić
Kluby: Lech Poznań, Wisła Kraków, Wisła Płock
Bramki: 39
Bośniaka nie trzeba nikomu przedstawiać. Jeden z najlepszych obcokrajowców w historii naszej ekstraklasy. Niesamowita technika, z której nieraz potrafił robić użytek. W pamięci kibiców zapisały się jego uderzenia ze stojącej piłki i te z dystansu. Obecnie jest zawodnikiem Wisły Płock. Na polskich boiskach spędził 18339 minut i strzelił 39 goli (strzela średnio co 470 minut). Jak na ofensywnego pomocnika to dobry wynik, prawda? A może być jeszcze lepszy.
8. Takesure Chinyama
Kluby: Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, Legia Warszawa
Bramki: 40
Jeden z najlepszych środkowych napastników w historii naszej ligi. Mimo że zdobył tylko 40 bramek i zajmuje dopiero ósme miejsce w stawce najskuteczniejszych obcokrajowców, to jego średnia goli na minutę jest bardzo dobra. Średnio na strzelenie bramki potrzebował 178 minut. Snajper rodem z Zimbabwe wystąpił tylko w 84 ligowych meczach.
7. Stanko Svitlica
Kluby: Legia Warszawa, Wisła Kraków
Bramki: 40
W zasadzie można było wpisać tylko Legię, bo Serb zdobywał gole wyłącznie dla warszawskiego klubu. Nie zmienia to jednak faktu, że w sezonie 2006/2007 zaliczył epizodzik w zespole „Białej Gwiazdy”. Svitlica, tak jak Chinyama, ma na swoim koncie 40 goli, więc mogą być traktowani na równi. Jednak serbski napastnik zagrał w mniejszej liczbie spotkań (62) i ma lepszą średnią strzelonych bramek niż piłkarz z Afryki. Swój najlepszy okres zaliczył w sezonie 2002/2003, kiedy to 24 razy pokonał bramkarza rywali. I został wtedy królem strzelców.
6. Nemanja Nikolics
Klub: Legia Warszawa
Bramki: 40
Kolejny napastnik, który ustrzelił 40 goli. Kolejny, który grał w Legii Warszawa. I nie jest ostatnim w tym zestawieniu. Węgier przebojem wdarł się do polskiej ekstraklasy. W debiutanckim sezonie 28 razy trafiał do siatki. Został królem strzelców. Szybko stał się gwiazdą, którą włodarzom „Wojskowych” trudno było zatrzymać. Po półtora roku spędzonym w stolicy Polski przeniósł się do Chicago. Szkoda. Jesteśmy przekonani, że gdyby Nikolics zakotwiczył w Lotto Ekstraklasie na dłużej, to już dziś (byłby to jego trzeci sezon), a na pewno po tej kampanii byłby liderem tego zestawienia.
5. Edi Andradina
Kluby: Pogoń Szczecin, Korona Kielce
Bramki: 45
Przesympatyczny Brazylijczyk, który nie był klasyczną „dziewiątką”. Andradina na boisku był rozgrywającym, mózgiem zespołu. Do Pogoni Szczecin trafił wraz z całym brazylijskim zaciągiem. Obdarzony – jak to większość jego rodaków – bardzo dobrą techniką, oprócz strzelanych goli równie często asystował. Aż 39 razy. Na polskich boiskach spędził 14682 minuty (186 spotkań).
4. Kasper Hamalainen
Kluby: Lech Poznań, Legia Warszawa
Bramki: 51
Kolejny zawodnik w naszym zestawieniu, który nie jest napastnikiem, a ofensywnym pomocnikiem. Nie przeszkadza mu to jednak w zdobywaniu bramek. Ma ich już 51 i może być tylko lepiej. Chociaż wraz z przyjściem Sa Pinto do Legii Fin stracił miejsce w kadrze. W barwach „Kolejorza” strzelił 33 gole, ale też miał do tego więcej okazji (101 występów dla LP, a 77 dla LW). Jak na przyzwoitą „10” uzbierał też trochę asyst, a dokładniej 34 ostatnie podania.
3. Flavio Paixao
Kluby: Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk
Bramki: 58
Do bramki trafia średnio co 257 minut. Portugalczyk zawitał do Polski w marcu 2014 roku. Początek nie był obiecujący. Tylko jeden gol w 13 spotkaniach. Jednak obecny piłkarz Lechii Gdańsk jest regularny. Strzelał bramki i asystował w każdym sezonie. W tej kampanii ma już na swoim koncie osiem trafień. I jeśli zimą nie postanowi zmienić otoczenia i utrzyma formę, to być może zostanie nowym liderem tej klasyfikacji. Od pierwszego miejsca dzieli go naprawdę niewiele. O czym zaraz się przekonacie.
2. Marco Paixao
Kluby: Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk
Bramki: 61
Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Drugi z portugalskich braci bliźniaków – Marco – jest lepszy od swojego brata o trzy gole. Wciąż jest najlepszym piłkarzem z Półwyspu Iberyjskiego, który grał na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju. Ale wydaje się, że to tylko kwestia czasu, kiedy Flavio go przeskoczy. W sezonie 2016/2017 został – wraz z Robakiem – królem strzelców (18 bramek). Marco jednak w przeciwieństwie do swojego brata nie ma już szans na śrubowanie swojego wyniku. W lipcu tego roku odszedł do tureckiego zespołu – Altay SK. Może kiedyś wróci do Polski, ale warto przypomnieć, że portugalski napastnik ma już 34 lata na karku.
1. Miroslav Radović
Klub: Legia Warszawa
Bramki: 67
Nie tylko najlepszy obcokrajowiec pod względem strzelonych goli, ale także pod względem występów i zanotowanych asyst. Absolutnie najlepszy zagraniczny piłkarz, jaki kiedykolwiek grał w naszej ekstraklasie. Legionista jest kontrowersyjną postacią. Bardzo często naciąga sędziów, co nie podoba się innym – niż ci z Warszawy – kibicom. Ma dużo tak zwanych hejterów, ale nie zmienia to faktu, że jest po prostu najskuteczniejszy. Zdobył 67 bramek oraz zanotował 57 asyst w 271 ligowych spotkaniach. Teoretycznie Serb wciąż ma szansę na strzelanie goli i uciekanie reszcie stawki. Jednak tak samo jak w przypadku Hamalainena Miro Radović przestał grać. Ostatnie ligowe spotkanie, w którym wystąpił, to mecz 8. kolejki przeciwko Lechowi Poznań.