Raków Częstochowa do rywalizacji ze Slavią Praga z pewnością nie podchodził w roli faworyta. Większe oczekiwania zdecydowanie mieli kibice z Czech, chociaż nikt w Polsce broni nie składał. Zwłaszcza jeżeli wiemy, jak dobrze prowadzony jest Raków Częstochowa. Wydawało się już, że jesteśmy bardzo blisko awansu. Niestety to Slavia zagra w pucharach.
W pierwszym spotkaniu Raków Częstochowa pokonał na własnym obiekcie wicemistrzów Czech 2:1. O ile taki wynik przed spotkaniem bralibyśmy w ciemno, o tyle po meczu odczuwaliśmy niedosyt, że częstochowianie nie wygrali 3:1, może 4:1. Zwyczajnie byli w pierwszym meczu lepsi. W drugim spotkaniu role się jednak odmieniły i w drugiej połowie rewanżu to Slavia była zespołem zdecydowanie lepszym. Konsekwencją takiego stanu rzeczy była bramka dla „Zszytych”, co z kolei oznaczało dogrywkę. W niej skuteczniejsi okazali się piłkarze z Pragi.
Slavia była lepsza
Bez wątpienia w tym meczu zespołem, który zasłużył na zwycięstwo, była Slavia Praga. Raków miał swoje okazje, nawet bardzo dobre, ale to jednak Czesi pokazywali więcej jakości. Kontrolowali grę, a po bramce nabrali wiatru w żagle i zepchnęli częstochowian do głębokiej obrony. Polski zespół próbował swoich szans, ale trzeba uczciwie przyznać, że to Slavia zasłużyła w tym meczu na zwycięstwo.
Prażanie ten mecz kontrolowali od pierwszej minuty spotkania, a swoją wyższość pokazali w drugiej połowie. Wicemistrz Czech jest zwyczajnie zespołem lepszym piłkarsko, ma też lepszych graczy, a wieloletnie doświadczenie w pucharach także dało o sobie znać.
Niestety ten dwumecz wydaje się naznaczony błędami sędziowskimi i brakiem VAR-u. Raków Częstochowa w pierwszym spotkaniu powinien mieć dwa rzuty karne, a spalony, kiedy Ivi Lopez wychodził sam na sam z bramkarzem, nie powinien zostać odgwizdany. Jak więc widać, Raków mógł strzelić o trzy gole więcej. Mógł też jednego nie stracić, ale tutaj akurat mieliśmy do czynienia z błędem Trelowskiego. Mamy jednak przeczucie, że gdyby w bramce stał Vladan Kovacević, to bramka by nie padła.
Nadal jednak, w naszej opinii, Raków z pierwszego meczu nie był lepszy, niż Slavia z drugiego. Częstochowianie u siebie zagrali bardzo mądrze, ale prażan tak wyraźnie nie zdeklasowali. To, co może się podobać w klubie z Częstochowy, to łatwość w dochodzeniu do sytuacji. Nawet gdy przeciwnik ma piłkę na połowie rywala, nie można mieć pewności, że za dziesięć sekund Raków nie odda bardzo groźnego uderzenia.
Natomiast drużyna z Pragi zwyczajnie zdominowała Raków i pokazała swoje doświadczenie w Europie. Warto też w tym miejscu napisać, że Slavia w sezonie 2021/2022 została ćwierćfinalistką Ligi Konferencji Europy. W sezonie 2020/2021 była ćwierćfinalistką Ligi Europy, a w sezonie 2019/2020 zaliczyła występy w fazie grupowej Ligi Mistrzów z np. Interem Mediolan lub FC Barcelona. Również w latach wcześniejszych kwalifikowała się kilkukrotnie do Ligi Europy oraz do Ligi Mistrzów. Jakby się nie nagimnastykowali w gabinetach Wojciech Cygan z Michałem Świerczewskim, w parę lat aż takiego dystansu nadrobić nie mogli. Trzeba było znaleźć na Slavię sposób, który Raków miał – niestety to nie wystarczyło.
Po prostu przykro…#Raków
— Maniek (@maniekLG) August 25, 2022
W jakim miejscu jest Raków?
Takie pytanie zadawano sobie przed tym dwumeczem. Michał Świerczewski oraz Wojciech Cygan, czyli najważniejsi ludzie w Częstochowie, jeśli chodzi o piłkę nożną, takie pytanie również stawiali. Pomimo braku awansu, i to w tak dramatycznych okolicznościach, chyba mogą sobie powiedzieć, że poczynili postępy względem poprzedniego roku. Ten projekt się zwyczajnie rozwija.
Dzisiaj trzeba przełknąć gorzką pigułkę, ale nie można się zadręczać. Raków Częstochowa naprawdę może być z siebie zadowolony – odpadnięcie ze Slavią nie jest wstydem, to prażanie mieli obowiązek awansu, Raków nie. Nie udało się w tym roku, w następnym możemy być pewni, że będzie lepiej. Raków może skupić się teraz w stu procentach na PKO PB Ekstraklasie, gdzie jest jednym z faworytów do mistrzostwa, chociaż chyba tym najwyraźniejszym. Mistrzostwo Polski z pewnością ułatwi częstochowianom drogę w europejskich pucharach. Oczywiście żeby tak się stało, trzeba grać równo przez cały sezon, który liczy 34 kolejki. Na to jednak w naszej opinii Raków stać.
Patrząc z innej perspektywy, Raków miał predyspozycje, aby ten wynik przeciągnąć na swoją korzyść. Np. sytuacja Wdowiaka z okolic 55 minuty, gdy przy wyniku 0:0 nie trafił do pustej bramki. Owszem, możemy pluć sobie w brodę, ale niestety nie możemy oczekiwać awansu, gdy gramy z taką drużyną i nie wykorzystujemy takich sytuacji.
Dużo też może dać bilans częstochowian w eliminacjach europejskich pucharów. Tam Raków zagrał już 12 spotkań, a ten mecz ze Slavią to dopiero druga porażka – oprócz tego mamy 3 remisy i 7 zwycięstw. Wcześniej porażka też miała miejsce w fazie play-off, wtedy jednak było to 0:3 z KRC Genk. Oprócz tego, na 12 spotkań tylko 3 meczów Raków nie zakończył z czystym kontem – obu ze Slavią oraz wcześniej wspomnianego rewanżu z klubem z Gandawy. Teraz Raków był dużo bliżej. Jesteśmy pewni, że jeżeli w Częstochowie będą robić to, co robią cały czas, uda się podbić ekstraklasę, a potem skok na Europę będzie łatwiejszy.