PU: Bąk zatrzymał Lokomotywę


18 września 2008 PU: Bąk zatrzymał Lokomotywę

Lech Poznań oskrzydlony wielkim zwycięstwem nad Wisłą Kraków miał już w pierwszym meczu I rundy Pucharu UEFA pokonać Austrię Wiedeń i wykonać ostatni krok w kierunku fazy grupowej tych rozgrywek. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, a dotychczasowe wyniki Kolejorza zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i pucharowych – zgubne. Podopieczni Franciszka Smudy po słabym występie, okraszonym sporą ilością błędów indywidualnych, ulegli Austrii 1:2. Katem Polaków okazał się 22-letni obrońca Franz Schiemer, a całe spotkanie w barwach gospodarzy rozegrał były reprezentant Polski, Jacek Bąk.


Udostępnij na Udostępnij na

W zasadzie na pochwałę zasłużyli jedynie kibice poznańskiego klubu, którzy przez całe spotkanie dzielnie wspierali swoich ulubieńców, nie pozostawiając też miejscowym fanom złudzeń, kto jest lepszy w tym elemencie piłkarskiego spektaklu. Sympatykom Kolejorza należą się tym większe słowa uznania, bowiem do Wiednia mogło ich przyjechać niespełna sześciuset. Mecz rozegrano na malutkim stadionie Franza Horra, dlatego Lech otrzymał jedynie 550 wejściówek.

Spotkanie Lecha z Austrią śmiało można porównać do trzyaktowego spektaklu, gdzie każda z części niosła zupełnie inną treść.

Akt I – Strata czasu

Hernan Rengifo
Hernan Rengifo (fot. Hanna Urbaniak)

Bezbarwnie, bezbramkowo i bez niespodzianki. Tak prezentowała się pierwsza odsłona meczu. Stroną przeważającą była Austria, z kolei drużyna z Poznania próbowała grać, tak jak potrafi najlepiej, czyli z kontrataku. Próbowała, bowiem można zaryzykować tezę, iż tylu strat w środkowej strefie boiska nie odnotowali podopieczni Franciszka Smudy we wszystkich dotychczasowych spotkaniach bieżącego sezonu. Na uwagę zasługuje jedynie akcja Lechitów z 29. minuty, kiedy to silnym strzałem z woleja Semir Stilić znokautował Rubina Okotie. Austriacy też nie zaprezentowali nic szczególnego, ale okazji do zdobycia goli mieli zdecydowanie więcej. Szczególnie słabo wypadła linia defensywna Lecha. Zagubiony – z konieczności na prawej obronie – Bartosz Bosacki do spółki z nieogranym Zlatko Tanevskim prawdziwy popis dali jednak dopiero później…

Akt II – Trach, trach, trach…

Jak w kalejdoskopie zmieniał się bieg wydarzeń w drugiej połowie meczu. Punkt kulminacyjny przypadł na 60. minutę spotkania. Wówczas to na stadionie Franza Horra nastąpiła krótka przerwa w grze spowodowana niemiłym incydentem. W kierunku Krzysztofa Kotorowskiego poleciały bowiem z trybun bliżej nieokreślone przedmioty. Sędzia Cüneyt Cakir nie zdecydował się jednak przerwać gry i najlepsze przyszło dopiero potem. W 62. minucie Tomasz Bandrowski – który obchodzi dzisiaj 24. urodziny – zdołał jeszcze zablokować strzał Matthiasa Hattenbergera, ale dwie minuty później gospodarze mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Milenko Acimovicia, a Zlatko Tanevski nie upilnował Franza Schiemera i Kotorowski po raz pierwszy został pokonany. Długo jednak nie trwała radość Austriaków. W 66 min. Rafał Murawski dośrodkował wprost na głowę Hernana Rengifo, który ładnym strzałem doprowadził do wyrównania. Cóż z tego, kiedy cztery minuty później cypryjski arbiter trochę na wyrost podyktował rzut karny dla gospodarzy. Sprawiedliwości stało się jednak zadość i piłka po strzale Okotie trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. W 76. minucie fanów gospodarzy po raz drugi opanowała euforia. Austriacy niemalże kopiując sytuację z 64. minuty strzelili drugiego gola. Znowu stały fragment gry (tym razem rzut wolny), znowu dogrywał Acimovic, znowu indywidualny błąd poznańskiego obrońcy (tym razem Bartosza Bosackiego) i znowu Schiemer strzałem głową pokonał Kotorowskiego.

Akt III – Uderzenie Komara budzi Lechitów ze snu

Fani Kolejorza dopingowali swoich sympatyków przez cały mecz.
Fani Kolejorza dopingowali swoich sympatyków przez cały mecz. (fot. Hanna Urbaniak/iGol.pl)

Dopiero wtedy piłkarze Kolejorza – niesieni coraz głośniejszym dopingiem kibiców – rzucili się do ataku. Niestety, strat już nie zdołali odrobić, choć wyśmienite okazje ku temu mieli Robert Lewandowski, Semir Stilić oraz Hernan Rengifo. Gospodarze, groźnie kontratakując, nie pozostawali dłużni. Więcej goli na stadionie Franza Horra już jednak nie padło. Dobre spotkanie w barwach Austrii rozegrał były reprezentant Polski, Jacek Bąk, który kilkakrotnie przerywał groźne akcje Lechitów. Incydentem z 77 minuty – przy stanie 2:1 dla Austrii – popularny „Komar” zasłużył jednak na słowa potępienia. Były obrońca biało-czerwonych, który przez kilka sezonów bronił barw Lecha, uderzył w twarz Tomasza Bandrowskiego, za co bezapelacyjnie powinien zostać wyrzucony z boiska. Cypryjski arbiter nie miał jednak najlepszego dnia i pokazał Polakowi zaledwie żółtą kartkę.

Choć wynik pierwszego meczu z pewnością nie przesądza jeszcze kwestii awansu, a bramka strzelona przez Rengifo polepszyła sytuację, to Lechitów czeka w Poznaniu arcytrudne zadanie. Mecz rewanżowy zostanie rozegrany 2 października i już teraz mówi się, że specjalnie na to spotkanie udostępnione zostaną przygotowane do remontu trybuny, tak by na stadion przy ulicy Bułgarskiej mogło przybyć ponad 30 tysięcy widzów. Wszystko po to, żeby pomóc piłkarzom, tak by Lech w atmosferze piłkarskiego święta wywalczył awans do fazy grupowej Pucharu UEFA.

Komentarze
~kibic (gość) - 16 lat temu

Szkoda takiego wyniku, ale jeszcze bardziej - takiej
gry. Lech zagrał tragicznie (nie ukrywajmy) -
przestraszył się rywala i nie grał zupełnie tego co
potrafi. Wychodzi chyba brak doświadczenia na arenie
międzynarodowej oraz słabe przygotowanie psychiczne
zawodników.

Odpowiedz
~mariuszk7 (gość) - 16 lat temu

JESZCZE WAM POKAżą W POZNANIU WY NIEDOWIARKI TYLKO
UMIECIE KRYTYKOWAć

Odpowiedz
Bartosz Ratajczyk (gość) - 16 lat temu

Austria bardzo dobrze wykombinowała sobie taktykę.
Nie grali prawie wcale ataku pozycyjnego, tylko
starali się walić z każdej pozycji i rozbijać ataki
Lecha. Dopiero w drugiej połowie widziałem jakieś
fajne ataki Austrii, a świetnie pokazywał się tu
Okotie.

Miałem też wrażenie, że Lech po zwycięstwie nad Wisłą
uważał, że wygra ten mecz na spokojnie, a Austria go
nieco zaskoczyła prezentując pressing na całym boisku
- tak jak przyzwyczaił nas do tego Lech.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze