Liga Narodów wystartowała. Wczoraj Polska zainaugurowała ją meczem z Walią. Dziś i w zbliżających się dniach do gry będą wkraczać kolejne zespoły. Będziemy mieli okazję zaobserwować zarówno wielu debiutantów, jak i zawodników, którzy dopiero zaczęli swoją przygodę w kadrze. Są też tacy, którzy niespodziewanie wracają do kadry po latach. Postanowiliśmy zwrócić uwagę na kilku zawodników, których warto szczególnie obserwować.
Kevin de Bruyne powiedział ostatnio, że Liga Narodów to nieważne rozgrywki. I w dużym stopniu można się z nim zgodzić. Ten turniej nigdy nie osiągnie statusu mistrzostw Europy, świata czy Ligi Mistrzów. Prestiżem daleko mu też do czołowych lig europejskich. Jednak Liga Narodów ma też swoje plusy. Nie przysłaniają one minusów, na czele z przeładowaniem terminarza, jednak warto o nich pamiętać. Jedną z zalet jest to, że selekcjonerzy kadr narodowych mogą przetestować wielu zawodników. Przyjrzyjmy się zawodnikom, których powołanie jest nieoczywiste, i takim, którzy mogą sporo namieszać w hierarchii drużyny.
Boubacar Kamara
Nowa twarz w reprezentacji Didiera Deschampsa. Być może jednak jest to powołanie bardziej w celu zaklepania zawodnika niż już na teraz jako ważne ogniwo składu. Jeszcze przed dwoma miesiącami „L’Equipe” informowało o tym, że Kamara zdecydował się na grę w reprezentacji „Lwów Terangi”. Pomocnik ma bowiem senegalskie pochodzenie i to właśnie ten kraj chciał reprezentować. Jednak ostatecznie dał się przekonać, żeby przyjechać na czerwcowe zgrupowanie. Oczywiście nie musi być to decydujące w przypadku przyszłości zawodnika w kontekście reprezentacyjnym, jeśli nie zagra w żadnym meczu. Gdyby jednak zadebiutował w Lidze Narodów, to musiałby już przez całą karierę reprezentować Francję.
𝐍𝐄𝐖 𝐑𝐄𝐋𝐄𝐀𝐒𝐄! 𝐁𝐨𝐮𝐛𝐚𝐜𝐚𝐫 𝐊𝐚𝐦𝐚𝐫𝐚 – 𝐓𝐚𝐜𝐭𝐢𝐜𝐚𝐥 𝐑𝐞𝐩𝐨𝐫𝐭
A rare breed, a CDM/DLP hybrid who would have been an ideal fit for ETH's new look United. Bargain.
🔗https://t.co/j8R3j9MyUC#boubacarkamara #AVFC #AstonVilla pic.twitter.com/OgSnLhcQpv
— Pythagoras In Boots ⚽️ (@pythaginboots) May 29, 2022
A szanse na debiut Kamara ma bardzo duże. Didier Deschamps powołał oprócz niego czterech środkowych pomocników: N’Golo Kante, Matteo Guendouziego, Adriena Rabiota i Aureliena Tchouameniego. Trudno sobie wyobrazić, żeby Kamara nie rozegrał w czterech meczach choćby minuty. Tym bardziej że jego konkurenci nie są nie do wygryzienia. Adrien Rabiot ma za sobą słaby sezon w barwach Juventusu. Guendouzi i Tchouameni to zawodnicy pokroju Kamary – młodzi, którzy dopiero walczą o miejsce w reprezentacji. Kante jest raczej w tym momencie nie do wygryzienia. Jednak Kamara może powalczyć o miejsce u jego boku w środku pola.
Jak jednak doszło do tego, że Kamara zapracował na powołanie do kadry mistrzów świata? Francuz od kilku lat jest podstawowym zawodnikiem Olympique Marsylia. W tym sezonie osiągnął z tym klubem sukces – bo tak trzeba nazwać wicemistrzostwo Francji. Dzięki temu zapracował na transfer do Aston Villi – to też wzmacnia pozycję zawodnika, kiedy zagraniczny klub decyduje się na sprowadzenie jego. Ważnym czynnikiem były też na pewno sprzyjające okoliczności, takie jak słabsza forma czy kontuzje innych zawodników oraz chęć zaklepania zawodnika kosztem reprezentacji Senegalu. Poza tym pomocnik ma za sobą po prostu bardzo dobry sezon, w którym w znaczącym stopniu wpływał na grę swojego zespołu. Na pewno warto obserwować, jak Kamara poradzi sobie w nadchodzących meczach.
Charles de Ketelaere
Charles de Ketelaere debiutantem nie jest. Ma już na swoim koncie pięć występów w reprezentacji Belgii. Jednak najbliższe zgrupowanie może być tym, na którym młody zawodnik stanie się jednym z kluczowych piłkarzy swojego zespołu. Zespołu, który od jakiegoś czasu jest konsekwentnie odmładzany. Złote pokolenie Belgów powoli odchodzi w niepamięć. Eden Hazard, Vincent Kompany, Toby Alderweireld, Jan Vertonghen czy Marrouane Fellaini – ci zawodnicy już przestali być liderami kadry. Teraz do gry wchodzi nowe pokolenie. Potencjał na bycie jego twarzą ma właśnie Charles de Ketelaere.
Młody Belg ma za sobą fantastyczny rok w Club Brugge. W pełni rozbłysnął jego talent, bo o ile w poprzednim sezonie był obiecującym, młodym zawodnikiem, o tyle w tym pełnił już funkcję lidera zespołu. W 49 meczach zdobył 18 goli i zaliczył 18 asyst. A pamiętajmy, że nie jest to typowy snajper. Charles de Ketelaere gra bardziej jako „dziesiątka” lub podwieszony napastnik. Dysponuje świetnym przeglądem pola. Umie świetnym podaniem uruchomić partnera z zespołu. Ponadto de Ketelaere ma świetne wykończenie i świetnie się ustawia w ataku — wiele jego goli padło po tym, że odnalazł się w odpowiednim miejscu w polu karnym.
📰 #Gazzetta: De Ketelaere and Noa Lang who could be appropriate for #Milan. Contacts with Brugge have been ongoing for months. #NoaLang's value is €22M. Brugge want to keep #DeKetelaere for at least one more season, but will not give up on a €40M offer. pic.twitter.com/pMVmhOmtnj
— Milan Posts (@MilanPosts) June 1, 2022
Belg zadebiutował w kadrze już jesienią 2020 roku. Najlepszy występ do tej pory zaliczył chyba jednak w meczu o 3. miejsce w trakcie final four Ligi Narodów. De Ketelaere wszedł na boisko przy stanie 1:0 dla Włoch. Chwilę potem Italia podwyższyła prowadzenie. De Ketelaere zaprezentował się bardzo dobrze. Ożywił grę drużyny, a w końcówce nawet zdobył bramkę kontaktową. Podczas ostatniego, marcowego zgrupowaniu de Ketelaere dwukrotnie wyszedł w pierwszym składzie w meczach towarzyskich z Irlandią i Burkina Faso.
W najbliższych meczach de Ketelaere może zrobić kolejny krok w hierarchii zespołowej. Jeśli będzie grał w pierwszej jedenastce, to może oznaczać, że Roberto Martinez chce wokół niego budować reprezentację. A tak może być tym bardziej, że w ostatnim czasie zrobiło się miejsce za plecami napastnika. Belgia gra z dwoma ofensywnymi pomocnikami. Jednym z nich jest Kevin de Bruyne. Ale obok niego, po tym jak w kryzys wpadł Eden Hazard, już wcale nie ma tak oczywistego zawodnika. To jest szansa dla Charlesa de Ketelaere, aby w czerwcowych meczach zapracować na zaufanie selekcjonera.
James Justin i Jarod Bowen
Tych zawodników zestawiamy razem ze względu na to, że obaj będą debiutantami w reprezentacji Anglii – oczywiście jeśli zagrają w którymś meczu. Gareth Southgate na czerwcowe mecze powołał 27 zawodników, w tym właśnie Justina i Bowena po raz pierwszy. Przejdźmy jednak do tego, dlaczego Bowen i Justin dostali się do kadry „Synów Albionu” oraz co mogą wnieść do drużyny.
Zacznijmy od Justina, bo jego obecność wśród wybrańców Southgate’a jest bardziej zaskakująca. Co jednak złożyło się na to, że trafił na zgrupowanie? Przede wszystkim brak lepszej opcji. Jeśli spojrzymy na prawą obronę reprezentacji Anglii, to nie można mieć zastrzeżeń. Trent Alexander-Arnold, Kyle Walker, Reece James i Kieran Trippier – chyba najlepiej obsadzona prawa strona defensywy na świecie. Jednak kiedy spojrzymy na lewą obronę, to już pojawia się problem. Luke Shaw, który był jednym z najlepszych Anglików na Euro, stracił końcówkę sezonu z powodu kontuzji.
I tutaj pojawia się okazja dla Jamesa Justina. Raczej mówi się o nim jako o prawym obrońcy, jednak w ostatnich sezonach różne okoliczności sprawiały, że w Leicester występował na lewej stronie. Jednak jego liczby specjalnie nie imponują. Do tej pory w 49 występach w Premier League zdobył dwa gole i zaliczył trzy asysty. To chyba najlepiej świadczy o problemach reprezentacji Anglii na lewej obronie, że James Justin może być podstawowym zawodnikiem w najbliższych meczach. Bo zawodnik Leicester to dobry piłkarz. Ale „Synowie Albionu” mieli już sporo lepszych graczy na tej pozycji w swojej historii. W każdym razie Liga Narodów to dobra szansa na test dla zawodnika Leicester City.
Inaczej jest w przypadku Jaroda Bowena. Jego już nie dało się pominąć ze względu na jego wyśmienitą formę. Skrzydłowy ma za sobą najlepszy sezon w karierze. W samej Premier League zdobył 12 bramek i zaliczył 12 asyst. W głównej mierze to właśnie dzięki niemu West Hamowi udało się zająć 7. miejsce i awansować do eliminacji Ligi Konferencji Europy. Anglik doszedł także ze swoją drużyną do półfinału Ligi Europy.
Mimo że Jarod Bowen jest debiutantem, to biorąc pod uwagę obecną formę, może zawalczyć o miejsce w pierwszym składzie reprezentacji Anglii. Także dlatego, że reszta skrzydłowych radziła sobie bardzo przeciętnie w poprzednim sezonie. Jadon Sancho oraz Marcus Rashford zawodzili, tak jak cały Manchester United. Jack Grealish nie mógł odnaleźć się po transferze do „Obywateli”. Sezon Raheema Sterlinga nie był tak wspaniały w jego wykonaniu jak ubiegłoroczne Euro. Właściwie to ze skrzydłowych angielskich w tym sezonie formą dorównywali Bowenowi jedynie Bukayo Saka oraz Phil Foden, jeśli w ogóle rozpatrujemy go właśnie na tej pozycji. To sprawia, że na najbliższym zgrupowaniu piłkarz West Hamu może dużo namieszać w hierarchii angielskiej reprezentacji.
Victor Janssen i Jerdy Schouten
To powołanie wygląda wręcz szokująco. Victor Janssen od trzech lat gra w lidze meksykańskiej w Monterrey. Co by nie mówić, są to peryferia futbolu. Co więcej, Holender wcale nie jest jakąś gwiazdą tamtejszej ligi. Można powiedzieć, że notuje wręcz słabe liczby. W tym sezonie (w Meksyku gra się systemem wiosna – jesień) napastnik zdobył 1 bramkę w 15 meczach. Wynik bardzo słaby. Tymczasem Louis van Gaal znalazł dla niego miejsce w swojej kadrze. Szanse na grę Janssen ma jednak małe. Został powołany bardziej jako uzupełnienie kadry, co było możliwe z powodu kontuzji Donyela Mallena z Borussii Dortmund.
Janssen swego czasu wydawał się sporym talentem. Jako 21-latek w sezonie 2015/2016 zdobył 32 bramki dla AZ Alkmaar. Później przeszedł do Tottenhamu i już tak dobrze się nie prezentował. W reprezentacji ma jednak niezłe statystyki. W 17 spotkaniach zdobył 7 bramek. Teraz ma okazję zagrać w koszulce „Oranje” po pięciu latach przerwy i choć raczej nie będzie grał dużo, to być może Louis van Gaal da mu szansę, aby poprawił swój dorobek.
𝐍𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐬 𝐋𝐞𝐚𝐠𝐮𝐞 𝐫𝐞𝐚𝐝𝐲! 🔥
This is our squad for the 4 matches in June!🆕 Welcome, Jerdy Schouten! 👊
🔙 Bruno Martins Indi & Vincent Janssen#UEFANationsLeague pic.twitter.com/EWuxazKfXb— OnsOranje (@OnsOranje) May 27, 2022
Jeśli chodzi o Jerdy’ego Schoutena, to powołanie jest dla niego nagrodą za dobrą rundę wiosenną. Pierwszą połowę sezonu pomocnik stracił ze względów zdrowotnych. Jednak od kiedy uporał się z tymi problemami, to grał w Bolognie każdy mecz od początku do końca. To jego pierwsze powołanie. Może być ciekawym uzupełnieniem składu reprezentacji Niderlandów. A Liga Narodów daje mu spore szanse na to, że zadebiutuje.
Anton Stach
Jeśli chodzi o reprezentację naszych zachodnich sąsiadów, to raczej nie ma tam większych zaskoczeń. Powołania dostali raczej ci sami zawodnicy co zwykle. Jedynie Adam Stach jest względnie nową postacią w kadrze, bo swoje pierwsze zgrupowanie zaliczył w marcu. W jego trakcie zadebiutował, rozgrywając 28 minut w trakcie spotkania z Izraelem.
Niemiec gra na pozycji defensywnego środkowego pomocnika. Ma za sobą bardzo dobry sezon w barwach Mainz. We wszystkich rozgrywkach zaliczył aż dziewięć asyst, a przypomnijmy, że jest defensywnym pomocnikiem, więc oprócz walorów defensywnych ma też duży wpływ na konstruowanie ataków. Stach był jednym z głównych liderów Mainz, które w tym sezonie zajęło bardzo przyzwoite 8. miejsce. Powołanie to dla niego nagroda dobry ostatni rok.
Anton Stach: who is the @Mainz05en midfielder, Germany's modern-day answer to Stefan Effenberg?https://t.co/uEfYXSQA0y
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) March 27, 2022
Choć powołania w najlepszych reprezentacjach nie wywołały żadnych rewolucji, to można znaleźć kilka nowych twarzy, co widać na przykładzie przedstawionych zawodników. Liga Narodów to dla nich okazja do zdobycia zaufania selekcjonera i pozostania w reprezentacji na dłużej. Warto ich dokładnie obserwować.