Przed nami kolejne mecze IV rundy


Dzisiaj poznamy kolejnych zwycięzców meczów inauguracyjnych IV rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Przed nami pozostałe pięć spotkań. Podobnie jak wczoraj, tak i dziś zmierzy się ze sobą siedem zespołów, które grały już we wcześniejszych rundach eliminacyjnych tegorocznej edycji Champions League, natomiast trzy drużyny zagrają w IV rundzie eliminacji z rozstawienia.


Udostępnij na Udostępnij na

Na początek przeniesiemy się na wschód. BATE Borysów podejmie na własnym stadionie mistrza Izraela – Hapoel Ironi Kiryat Szmona. Faworytem dwumeczu na papierze wydają się Białorusini. Po pierwsze, BATE to drużyna ograna w ostatnich edycjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a po drugie, w zespole mistrza Białorusi mamy kilku świetnych, a przynajmniej bardzo solidnych i rozpoznawalnych piłkarzy. Jednym z nich jest oczywiście była gwiazda Arsenalu i Barcelony – Aleksandr Hleb. Ponadto warto zwrócić uwagę na cenionego nie tylko na Białorusi napastnika Vitalija Rodionowa, Renana Bressana czy obrońcę Marko Simicia. W BATE terminuje także Maycon, znany z polskich boisk napastnik, fantastyczny drybler, lecz akurat jego przeciwko piłkarzom z Izraela nie zobaczymy. Brazylijczyk od dłuższego czasu jest kontuzjowany. I wreszcie po trzecie, trener Viktor Gonczarenko, który objął BATE w 2007 roku, kiedy miał… zaledwie 30 lat. Ponieważ od tamtego czasu zespół odnosił większe bądź mniejsze sukcesy w Europie, nikt nie myślał i nie myśli, by z byłym graczem m.in. właśnie BATE się pożegnać. Zespół z Izraela to drużyna, która niespodziewanie pojawiła się na piłkarskiej mapie Europy. Założona przez biznesmena drużyna Izzy’ego Shiratzky’ego istnieje od… 12 lat. Shiratzky jest milionerem. Ponieważ jednak liga rosyjska, izraelska i inne bliskowschodnie znają już takie przypadki, nie ma co się dziwić. Do Abramowicza, Achmetowa, Kerimowa i innych oligarchów jeszcze mu trochę brakuje, ale nie przeszkodziło mu to w stworzeniu niezłego zespołu, który przez III rundę eliminacji Ligi Mistrzów przeszedł jak burza. Inna sprawa, że azerskie Neftci Baku nie było zbyt wymagającym rywalem. Postawa na tle BATE na pewno da nam więcej odpowiedzi odnośnie do formy drużyny ze wschodu Europy, choć i Białorusini są w zasięgu Hapoelu. Drużyna mistrza Izraela opiera się głównie na zawodnikach podkupionych z lokalnych klubów, więc próżno szukać w niej gwiazd lub nawet gwiazdek. W kadrze Hapoelu jest tylko sześciu zagranicznych piłkarzy. Najbardziej znani gracze to lewy obrońca Dusko Matović i pomocnik Darko Tasevski. Postacią zespołu jest bez wątpienia rosły napastnik Barak Badash. Zespół Gili Landaua może sprawić niespodziankę, ale warunków jest co najmniej kilka. Po pierwsze, musi osiągnąć pozytywny rezultat w pierwszym meczu, który odbędzie się na Białorusi, bo zespół z Izraela zdecydowanie słabiej radzi sobie na wyjazdach. Po drugie, zagrać skutecznie w ataku (tak jak w pierwszym spotkaniu z Neftci – 4:0). I wreszcie po trzecie, skutecznie w obronie – Hapoel stracił w zeszłym sezonie najmniej bramek ze wszystkich europejskich drużyn, wliczając w to zespoły z Premier League, Primera Division czy Bundesligi. Piłkarskie abecadło, prawda?

Jak na tle AELu Limassol wypadnie obrońca Anderlechtu Marcin Wasilewski?
Jak na tle AELu Limassol wypadnie obrońca Anderlechtu Marcin Wasilewski? (fot. rsca.be)

Następnie udamy się na wyspę Afrodyty, gdzie miejscowy AEL Limassol podejmie faworyzowany Anderlecht. Postawa cypryjskiego zespołu to wielka niewiadoma. W poprzedniej rundzie eliminacji piłkarze z Cypru grali o awans z Partizanem Belgrad i w obu spotkaniach skromnie wygrywali (1:0). Co ciekawe, w obu przypadkach bramki strzelali bardzo szybko, a później umiejętnie się bronili. Taka taktyka z Anderlechtem nie jest jednak najlepszym pomysłem. Miejmy nadzieję, że Pambos Christodoulou wymyśli sposób na zespół Marcina Wasilewskiego i ujrzymy ciekawe widowisko. Siła drużyny opiera się na doświadczonych graczach takich jak Paulo Sergio, który jest wychowankiem Sportingu Lizbona, a w reprezentacjach młodzieżowych strzelał kiedyś sporo bramek. Innym ważnym punktem zespołu jest Daniel Arujo, który w swoim CV ma takie zespoły, jak: Braga, Porto czy Fulham. Zgodnie z tradycją szczególnie na własnym boisku Cypryjczycy będą bardzo groźni. Niesieni dopingiem, którego kilka sezonów temu przestraszyły się Chelsea, Atletico czy całkiem niedawno Lyon. Chodzi oczywiście o inny cypryjski klub – APOEL. Po drugiej stronie barykady Anderlecht Bruksela. W stolicy Belgii mamy kilku klasowych graczy. Wystarczy wspomnieć doświadczonych defensorów Rolanda Juhasza i utalentowanego Cheikhou Kouyate, defensywnego pomocnika Lucasa Biglię czy Dieumerciego Mbokani i Milana Jovanovicia. Jeśli do tego dodamy Amerykanina z serbskim paszportem – Sacha Kljestana – czy Ukraińca Oleksandra Yakovenkę, to mamy do czynienia z bardzo solidnym europejskim zespołem. Trener John van den Brom coraz częściej sięga także po młodzież, czego dowodem debiut w europejskich pucharach 18-latka Dennisa Praeta, który udokumentował swój występ golem i asystą. Mimo mocnej kadry i szerokiej ławki rezerwowych drużyna Anderlechtu o awans powalczy bez swojej największej gwiazdy – Matiasa Suareza. Jego usługami jeszcze w maju zainteresowały się takie kluby jak Chelsea czy Arsenal. W środę nie zagra także napastnik Cyric, którego przed sezonem pozyskano ze Standardu Liege. Dużo większym potencjałem dysponują Belgowie i to oni powinni awansować dalej. Od Cypryjczyków zależy, czy będziemy świadkami zaciętego widowiska czy jednostronnej egzekucji.

W kolejnym spotkaniu chorwackie Dynamo Zagrzeb podejmie u siebie NK Maribor. Oba zespoły grały w poprzedniej fazie eliminacji. Chorwaci najpierw w meczu wyjazdowym skromnie (1:0) pokonali Sheriffa Tiraspol, a następnie u siebie zaaplikowali rywalowi aż cztery bramki. Bardzo podobnie radził sobie mistrz Słowenii z Mariboru. Najpierw minimalnie (1:0) ograł luksemburskie Dudelnage, a w rewanżu dopełnił formalności, strzelając przeciwnikowi cztery gole, ale tracąc jednego. Jeśli chodzi o Chorwatów, warto zwrócić uwagę na 20-letniego defensora Sime Vrsaljko, pomocnika Milana Badelija, Brazylijczyka z chorwackim paszportem Sammira, 18-latka Mateo Kovacicia czy napastnika Fatosa Beqiraja (poważnie interesuje się nim Hoffenheim). W drużynie gości pierwsze skrzypce powinni grać Brazylijczyk Tavares, 21-letni napastnik Robert Berić czy bramkarz Jasmin Handanović (na mistrzostwach świata w RPA był drugim golkiperem Słowenii, zaraz po… swoim bracie Samirze). W kadrze na środowe spotkanie trener gospodarzy Ante Cacić nie będzie mógł skorzystać z napastnika Ivana Krstanovicia. Szkoleniowiec Mariboru Darko Milanić ma do dyspozycji całą kadrę. Oba zespoły prezentują się w tym sezonie bardzo dobrze. Dinamo nie przegrało od siedmiu spotkań, a Maribor od początku sezonu. Cacić, pytany o szanse Dinama w starciu ze Słoweńcami, odpowiada: – Wątpię, czy możemy zaskoczyć Maribor. Jesteśmy sąsiadami, więc wiemy o sobie wszystko, ale mimo to postaramy się go czymś zaskoczyć. Milanić z kolei podkreśla, jak istotne dla jego młodej drużyny są to spotkania: – Jestem świadomy, że Dinamo ma więcej klasowych zawodników niż my, ale czasem to nie wystarczy. Zagramy ostrożnie i postaramy się dobrze operować piłką. Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu piłkarzy to najważniejsze mecze w karierze.

W przedostatnim spotkaniu zmierzą się ze sobą portugalska Braga i włoskie Udinese. Oba zespoły były rozstawione i są to ich pierwsze mecze w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Obie ekipy dysponują podobnym potencjałem, co podkreślają eksperci. Kadrowo delikatną przewagę ma Udinese, ale nie wolno lekceważyć kolektywu Bragi. Niech najlepiej świadczy o tym zeszłoroczna przygoda tego zespołu w Lidze Europy, w której klub ten poległ dopiero w finale! Największe gwiazdy trzeciego zespołu poprzedniego sezonu portugalskiej ekstraklasy to napastnik Lima, pomocnicy Hugo Viana, Ruben Amorim, Helder Barbosa i Ruben Micael. W przypadku włoskiego zespołu największe gwiazdy to gracze defensywni – Mehdi Benatia, Pablo Armero i Brazylijczyk Danilo. O sile ofensywnej zespołu stanowić będą Antonio Di Natale i Diego Fabbrini. Ten drugi zastąpi Kulumbijczyka Luisa Muriela. Warto zwrócić uwagę na utalentowanego Davide Faraoniego. W zespole trzeciej drużyny ubiegłego sezonu Sere A występuje także 19-letni Wojciech Pawłowski, lecz jego szanse na występ są minimalne. Szkoleniowiec Włochów Francesco Guidolin ma do dyspozycji niemal wszystkich swoich zawodników (oprócz wspomnianego Muriela), natomiast trener Bragi nie skorzysta z Maximiliana Haasa, a pod znakiem zapytania stoi występ Paulo Cesara, Yazalde i Edera. Doświadczony Maurizio Domizzi grał w zeszłym roku w IV rundzie, gdy jego Udinese wyeliminował Arsenal. Włoski defensor czuje, że w tym roku jego zespół ma większe szanse na awans. – Mam już 32 lata i nie wiem, ile jeszcze będę miał szans gry na poziomie Ligi Mistrzów. Jesteśmy zdeterminowani, aby nie stracić tej szansy. Czujemy odpowiedzialność, aby osiągnąć nasz cel. Nie jesteśmy faworytem, ale jeśli się ma takiego napastnika jak Di Natale, wszystko jest możliwe – zakończył.

W ostatnim meczu IV rundy eliminacyjnej hiszpańska Malaga podejmie na własnym boisku grecki Panathinaikos. Dla Hiszpanów to pierwsza przygoda od lat w europejskich pucharach (największy sukces to wygrana w mało istotnym Pucharze Intertoto w 2002 roku), a co ciekawe, zespół z Półwyspu Iberyjskiego był rozstawiony. Jego przeciwnikiem będzie Panathinaikos. Mistrzowie Grecji zaczęli zmagania w tegorocznych rozgrywkach w III rundzie. Dwukrotnie pewnie pokonali szkockie Motherwell, najpierw 2:0 w meczu wyjazdowym, a następnie 3:0 w Atenach. Oba zespoły w ostatnich miesiącach przeżywały problemy finansowe, które po części były następstwem kryzysu ekonomicznego, a z drugiej strony nieprzemyślanej polityki transferowej i kadrowej obu klubów. Hiszpanie byli zmuszeni oddać do Arsenalu swoją największą gwiazdę – Santiago Cazorlę, do Feyenoordu przeszedł Joris Mathijsen, a do Rubina Jose Randona. Ponieważ jednak obaj trenerzy – Manuel Pellegrini i Josualdo Ferreira – to specjaliści od zadań niemożliwych, udało się im zatrzymać większość swoich najbardziej wartościowych graczy. W zespole Malagi do największych gwiazd należą przede wszystkim napastnik Isco, skrzydłowy Joaquin (kilka lat temu jeden z najlepszych skrzydłowych Primera Division), Jeremy Toulalan czy obrońcy Nacho Monreal i Martin Demichelis. Manuel Pellegrini nie będzie mógł skorzystać tylko z jednego, ale za to bardzo wartościowego piłkarza. Mowa o Brazylijczyku Julio Baptiście (byłym graczu m.in. Realu i Arsenalu). W zespole Josualdo Pereiry kluczowymi postaciami są Kostas Katsouranis (bardzo wszechstronny zawodnik), Lazaros Christodoulopulos (świetnie egzekwujący rzuty wolne – dwie bramki z Motherwell), Portugalczyk Zeca i Hiszpanie – Vitolo i Toche. W meczu z Malagą nie zobaczymy najdroższego piłkarza „Koniczynek” – Sebastiana Leto. Trudno wskazać faworyta tego pojedynku, choć wydaje się, że kluczem do sukcesu będzie opanowanie środkowej strefy boiska. W tej więcej atutów mają Hiszpanie.

Komentarze
Bertho (gość) - 12 lat temu

Ja osobiście najchętniej bym zobaczył w Fazie
Grupowej Hapoel Kirjat Szmona - mistrza Izraela, NK
Maribor i AEL Limasol choć w ostatnim przypadku
długa nieobecność Anderlechtu w LM - tu może być
obojętnie

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze