Poważny problem Sevilii, bo bez bramkarza nie ma mowy o sukcesie


7 lutego 2015 Poważny problem Sevilii, bo bez bramkarza nie ma mowy o sukcesie

Na Andaluzyjski klub spadła klęska. Nie jest to co prawda ani zaraza, ani innego tego typu kataklizm, ale skala zniszczeń i tak jest porównywalna. Wszystko dlatego, że poważnego urazu nabawił się podstawowy bramkarz zespołu. A niestety żaden z jego  zmienników z pewnością nie gwarantuje poziomu, który do tej pory zapewniał Beto.


Udostępnij na Udostępnij na

Portugalski bramkarz to prawdziwy fenomen. Naprawdę trudno znaleźć w piłkarskim świecie zawodnika, którego przez cały czas prześladowałoby jedno słowo: „pech”. Tylko w tym sezonie kilka razy występy uniemożliwiała mu kontuzja. Pasmo nieszczęść rozpoczęło się już na początku sezonu urazem mięśniowym, który wykluczył go z gry z spotkania z Feyenoordem w Lidze Europejskiej, a także dwóch ligowych potyczek: z Espanyolem oraz Getafe.

Później wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i Portugalczyk będzie mógł się skupić na tym co wychodzi mu najlepiej, czyli bronieniu dostępu do bramki. A trzeba przyznać, że z tego cały czas wywiązywał się bardzo dobrze, dokładając solidną cegiełkę do sukcesu, które w zeszłym sezonie były udziałem Sevilli. W międzyczasie pojawił się jednak problem. Kolejny uraz, który spowodował, że musiał opuścić w przerwie pojedynek ze Standardem Liege w europejskich pucharach. Podobny scenariusz przyniosła rywalizacja w 21 kolejce Primera Division, w której ekipa z Andaluzji podejmowała na własnym obiekcie Espanyol. Tutaj także Beto wytrzymał na placu gry tylko 45 minut i w przerwie zastąpił go Sergio Rico. To spowodowało, także przy udziale rywala z Katalonii, zaskakującą i bezprecedensową sytuację.

https://twitter.com/rafa_lebiedz24/status/561975280525660160

Na szczęście dla Unay’a Emery’ego i wszystkich fanów klubu z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan uraz nie okazał poważny i Portugalczyk mógł się pojawić w wyjściowym składzie podczas zaległego pojedynku z Realem Madryt, który wcześniej nie został rozegrany z powodu udziału „Królewskich” w Klubowych Mistrzostwach Świata. I właśnie w tym meczu rozpoczęła się prawdziwa seria nieszczęść dla Beto, a także dla całego „Sevillismo”. Jak dobrze wiecie, chodzi o niezwykle groźnie wyglądające starcie z Karimem Benzemą. Przypomnijmy sobie jeszcze raz, jak to wyglądało.

https://www.youtube.com/watch?v=hep2Xlfi8Ig

Od samego początku było wiadomo, że najbliższa przyszłość reprezentanta Portugalii nie rysuje się w najbardziej kolorowych barwach. Po długiej interwencji lekarskiej bramkarz Sevilli opuszczał plac gry na noszach z założonym kołnierzem ortopedycznym. Niemal od razu było jasne, że doświadczony piłkarz nabawił się wstrząsu mózgu, ale zachodziła obawa, że uraz może być nieco poważniejszy, tym bardziej że gracz Sevilli uskarżał się na ból lewego ramienia. Wszystko miały rozjaśnić dokładniejsze badania. I wtedy na klub, którego celem jest zajęcie czwartego miejsca w Primera Division, spadł prawdziwy cios. Okazało się bowiem, że doszło do zwichnięcia, a Portugalczyka czeka co najmniej dziesięć tygodni przerwy. Co gorsze, bardzo prawdopodobny wydaje się scenariusz, że konieczna będzie także operacja.

To zrozumiałe, że na działaczy, kibiców, a przede wszystkim prasę w Andaluzji padł blady strach, gdyż żaden ze zmienników Portugalczyka nie zbliża się nawet do jego poziomu. Sergio Rico, który jest uważany za niezwykle utalentowanego piłkarza i który będzie najprawdopodobniej zastępował Beto, nie ma wystarczającego doświadczenia, aby móc rywalizować co tydzień na tak wysokim poziomie, w dodatku na kilku frontach. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z trzecim nominalnym bramkarzem, czyli Mariano Barbosą. To on zastępował byłego gracza Bragi w pierwszych meczach tego sezonu, ale zdołał wystąpić tylko w dwóch pojedynkach, bo później także i jego wyeliminowała kontuzja. Trzeba przecież pamiętać, że już za kilka tygodni czekać ich będzie bardzo trudna walka z  Borusssią Moenchengladbach w 1/16 LE. Zachodzi bardzo poważna obawa, czy Rico będzie w stanie podołać temu zadaniu, biorąc pod uwagę, że w żadnym z 12 spotkań (pięć pojedynków w Copa del Rey, cztery w Primera Division i trzy w Lidze Europy) nie rzucił nikogo na kolana i puścił w nich osiem bramek. Warto przy tym zauważyć, iż większość z tych rywali, szczególnie z krajowego pucharu, znacznie odbiegała poziomem od tego, co prezentuje przedstawiciel Bundesligi.

Jeśli chodzi samego piłkarza rodem z Portugalii, to od razu zaznaczył, że nie żywi urazy do Benzemy i nie doszukuje się tutaj celowego zagrania. Zwraca jednak uwagę na jeden, bardzo ważny element – Wiem, że tego nie chciał, ale w takim obszarze nie powinien atakować mnie kolanem. I tu wkraczamy w coś, co bardzo zdenerwowało przedstawicieli klubu z Andaluzji. Chodzi konkretnie o to, że sędzia Iglesias Villanueva nie dopatrzył się w tej sytuacji faulu i nie odgwizdał nawet rzutu wolnego. Nawet większość ekspertów przyznawała, że Francuz powinien w tej sytuacji zostać ukarany kartką. To powoduje, że po raz kolejny sędziowie z Hiszpanii stają się ofiarą poważnej krytyki. Oddzielną kwestią jest, że kartka dla gracza Realu i tak nic by tutaj nie zmieniała, a Beto nie poczułby się wcale lepiej.

W każdym razie dla klubu z Sevilli nadchodzą bardzo trudne czasy. Zresztą sami dziennikarze sympatyzujący z zespołem przyznają, że bez Beto będzie niezwykle trudno zająć czwarte miejsce w tabeli Primera Division, a taki właśnie był cel przed rozpoczęciem obecnej kampanii. Niewykluczone, że podobnie myśli dyrektor sportowy zespołu, Monchi, który podczas rozmowy z jednym z przedstawicieli mediów miał ze zrezygnowania machnąć ręką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze