Porto – Chelsea. Mecz o zwycięstwo i honor


29 września 2015 Porto – Chelsea. Mecz o zwycięstwo i honor

Pojedynek Chelsea i FC Porto będzie dla Jose Mourinho meczem pełnym sentymentów. To właśnie tutaj święcił swoje pierwsze poważne triumfy. Jeśli dodamy jeszcze słabą dyspozycję „The Blues” w obecnym sezonie i obecność Ikera Casilasa, z którym Portugalczyk miał na pieńku, to spotkanie to nabiera jeszcze większego smaku.


Udostępnij na Udostępnij na

Powrót do korzeni

FC Porto to klub, który ma być za co wdzięczny „Mou”. To właśnie on był ojcem największych sukcesów drużyny. Zaczął od prawdziwego wejścia smoka, gdyż dokonał rewolucji kadrowej, która od razu się opłaciła. Rok 2003 przyniósł nie tylko mistrzostwo Portugalii (i to efektowne, gdyż „Smoki” wygrały 25 meczów na trzydzieści kolejek ligowych), ale także i wygraną Pucharu UEFA. Finałowy mecz z Celtikiem Glasgow przeszedł do historii także dlatego, że FC Porto było pierwszym portugalskim klubem, które sięgnęło po to trofeum. Mourinho potrafił też wyciągnąć wszystko co najlepsze z piłkarzy, których miał pod swoimi skrzydłami.

 

Mimo wielu ofert z innych klubów „The Special One” postanowił zostać w swoim rodzimym kraju. To była dobra decyzja dla obu stron – FC Porto znów zabłysnęło na europejskich boiskach. Manchester United, Lyon czy Deportivo La Coruna nie stanowiły dla „Smoków” bariery nie do przejścia. Tak samo jak AS Monaco, które było rywalem Porto w finale. Co prawda mecz ten nie należał do zbyt porywających, ale wynik 3:0 pozwolił na to, by cieszyć się zwycięstwem i zdobyciem Pucharu Europy. To nie mogło przejść bez echa w Europie. Właśnie wtedy Mourinho postanowił, że to Chelsea będzie jego kolejnym przystankiem w karierze. Jego zarobki rekordowo się powiększyły, jednak nadzieje pokładane w nim przez Romana Abramowicza nie spełniły się. „Mou” zajął się kolejnym wyzwaniem, jakim była posada trenera Interu, a potem Realu. Mimo to rosyjski krezus postanowił zaufać mu jeszcze raz. 

Trzeba wspomnieć, że trener Chelsea odwiedził w poniedziałek nowo otwarte muzeum „Smoków”. Opowiedział, iż czuł się zaszczycony, mogąc być podczas tego wydarzenia (muzeum otwarto dokładnie w 122. rocznicę powstania klubu), i że nadal darzy „Smoki” ogromnym uczuciem. Stwierdził także, że mimo rozczulenia zrobi wszystko, by to Chelsea zwyciężyła. Taka postawa nie może dziwić, gdyż Mourinho jest jednym z tych trenerów, u którego sentymenty na pewno nie będą w stanie przyćmić motywacji do zwycięstwa.

Obecna forma

Każdy, kto nie śledzi na bieżąco angielskiej ligi, na pewno byłby zdziwiony, gdyby dowiedział się, że londyńska Chelsea zajmuje obecnie 15. miejsce w tabeli, a na jej koncie znalazły się jak dotąd tylko dwa (!) zwycięstwa. Nie jest to wyczyn godny mistrzów Anglii, których skład i poprzednie sukcesy są naprawdę imponujące. Ostatnim wynikiem był remis z Newcastle, który „Niebiescy” wydarli trzy minuty przed końcem spotkania. Porto także musiało zadowolić się podzieleniem punktów z Moreirense, jednak jest w o wiele lepszym położeniu, chociażby z powodu mniejszej medialnej presji. Dominuje też w rozgrywkach swojej rodzimej ligi i zebrało do tej pory 14 cennych punktów.

Jeśli zaś chodzi o początek w Lidze Mistrzów, to Chelsea pokazała się z lepszej strony. Zwyciężyła 4:0 z izraelskim Maccabi Tel Aviv, zaś „Smoki” zremisowały z Dynamem Kijów. Vincent Aboubakar, piłkarz FC Porto, strzelił pierwszą bramkę dokładnie 180 sekund po tym, jak zdobył ją Husiew. Iker Casillas także miał wkład w ten mecz, gdyż popisał się świetną interwencją przy strzale Garmasza.

https://youtu.be/LPUJp7jGLaI

Iker vs Mourinho

Konfliktem Casillasa z trenerem żyła cala Hiszpania. Gazety rozpisywały się o coraz to nowszych rewelacjach dotyczących obu panów. Mourinho obwiniał bramkarza za to, że wynosi z szatni informacje i przekazuje je swojej partnerce Sarze Carbonero, która jak wiadomo, jest dziennikarką sportową. Nie miał na to żadnych dowodów, co jednak nie przeszkodziło mu w nazwaniu bramkarza „kretem”. Kulminacja konfliktu nastąpiła po sławnym meczu o Superpuchar Hiszpanii, kiedy to Mourinho wsadził palec w oko nieżyjącemu już Tito Vilanowie. Po tym meczu Casillas zadzwonił do swojego kolegi z reprezentacji Hiszpanii – Xaviego – i porozmawiał z nim o emocjach związanych z tym spotkaniem. Między piłkarzami doszło do porozumienia, co nie spodobało się Portugalczykowi i jawnie określił to jako zdradę. Uważał on, że jego zawodnicy są w stanie wygrać z Barceloną tylko wtedy, jeśli piłkarze będą czuć do siebie niechęć. Od tej chwili kariera Ikera w Realu znalazła się na równi pochyłej. Bramkarz został zastąpiony Diego Lopezem, który na dodatek spisywał się w bramce Realu bez większych zarzutów. Prawdopodobnie gdyby nie ten ciąg zdarzeń, Casillas nadal byłby bramkarzem nr 1 „Los Blancos”. Teraz jednak możemy tylko na ten temat gdybać.

Zarówno Jose Mourinho, jak i Iker Casillas opuścili madrycki Real. To jednak nie zmienia faktu, że stosunki między nimi nadal są napięte, a rachunki nadal nie zostały wyrównane. Hiszpański bramkarz będzie miał dziś najlepszą okazję do tego, by pokazać swoją wyższość. 152. mecz w Lidze Mistrzów sprawi, że stanie się rekordzistą pod względem liczby występów w tych elitarnych rozgrywkach. Jeśli dołączy do tego swoje skuteczne interwencje, to na pewno doda portugalskim „Smokom” skrzydeł.

https://youtu.be/GbodmYY5yNY

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze