To już dziś. Reprezentacja Polski rozpoczyna opóźnione o rok mistrzostwa Europy. W pierwszym spotkaniu zmierzymy się ze Słowakami w Sankt Petersburgu (Rosja). Według nieoficjalnych informacji bilety na mecz kupiło tylko dwa i pół tysiąca Polaków, a wejściówki cały czas są dostępne. Mimo tych pesymistycznych informacji liczymy na kibiców "Biało-czerwonych", którzy wraz z piłkarzami poniosą nas do zwycięstwa. Z tej okazji postanowiliśmy zestawić kadrę z mistrzostw Europy 2016 z aktualną pod względem czysto jakościowym obu drużyn.
Porównujemy składy Polski na ostatnie i obecne Euro. Jakie są różnice w obu składach? Który z nich ma lepszy potencjał? Mamy nadzieję, że Paulo Sousie uda się wyciągnąć wszystko, co możliwe, ze składu Polaków.
Bramkarze, czyli stabilność
Czego by nie napisać o polskich golkiperach, każdy z nich gwarantuje jakość. Obojętnie, który z pięciu czy sześciu najlepszych bramkarzy zostałby powołany, różnica będzie niewielka. Na Euro 2016 we Francji Adam Nawałka powołał trzech bramkarzy: Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Artura Boruca. Z podanych zawodników w tym roku nie będzie tylko Artura Boruca, który siłą rzeczy musiał kiedyś skończyć reprezentacyjną karierę, i tak też się stało niecałe trzy lata temu.
W tym roku nowy selekcjoner Paulo Sousa postawił na dwójkę bramkarzy grających na Wyspach oraz Łukasza Skorupskiego. Szeroko komentowany był wybór trzeciego golkipera, ponieważ zdaniem wielu trzecim bramkarzem powinien być Bartłomiej Drągowski lub nawet Rafał Gikiewicz. Z pewnością jednak Portugalczyk wie, co robi, i że jeśli nie zlecą na nas wszystkie plagi egipskie, to trzeci bramkarz nie dostanie na turnieju ani minuty.
Rotacja w szeregach defensywy
W polskiej defensywie doszło do prawdziwej rewolucji. Na poprzednie mistrzostwa świata powołani byli: Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk, Thiago Cionek, Bartosz Salamon, Łukasz Piszczek, Jakub Wawrzyniak i Kamil Glik. Ze wszystkich wymienionych uchował się tylko ostatni, Kamil Glik. Praktycznie wszyscy nasi defensorzy z poprzedniego turnieju są u schyłku kariery lub już zakończyli kariery w roli piłkarza. Warto zwrócić uwagę na to, że dwóch podstawowych zawodników w obronie, Pazdan i Jędrzejczyk, grało w rodzimej ekstraklasie.
Idzie nowe, tak można podsumować tegoroczne powołania. Na międzynarodowe Euro Paulo Sosua zabrał ze sobą: Jana Bednarka, Kamila Glika, Tomasza Kędziorę, Bartosza Bereszyńskiego, Macieja Rybusa, Tymoteusza Puchacza, Pawła Dawidowicza, Kamila Piątkowskiego czy Michała Helika. Tak duża liczba obrońców daje do myślenia. Różnica ta jest spowodowana zmianą preferowanej formacji przez reprezentację Polski ze staromodnego 4-4-2 na 3-5-2. Może zaskakiwać też duża liczba bocznych obrońców, ale jest to naturalne, gdy chcemy grać półprawym czy półlewym obrońcą.
Aktualnie nasi defensorzy grają w zdecydowanie mocniejszych ligach, w których rywalizują z najlepszymi piłkarzami na globie. Młodzi Tymoteusz Puchacz i Kamil Piątkowski są już pewni transferu, kolejno do Unionu Berlin i RB Salzburg. Bereszyński, Glik, Bednarek i Dawidowicz regularnie występują w ligach z TOP 5, w których prezentują dobry poziom i nie odstają od innych zawodników. Na papierze wygląda to znakomicie.
Pomoc, czyli najważniejsza strefa boiska
Środkowa strefa boiska, tak samo jak obrona, została mocno odświeżona. Z poprzednich mistrzostw zostali tylko: Piotr Zieliński, Grzegorz Krychowiak oraz Karol Linetty. Odpadli: Filip Starzyński, Sławomir Peszko, Tomasz Jodłowiec, Kamil Grosicki, Kuba Błaszczykowski i Bartosz Kapustka. Jeśli mielibyśmy patrzeć z perspektywy czasu, czy Filip Starzyński był odpowiednim zawodnikiem do takiej ekipy? Odpowiedź brzmi przecząco, ale nie ma sensu wywlekać błędów przeszłości, skoro to Euro okazało się naszym najlepszym w historii.
Tak samo jak w defensywie i tu zaliczyliśmy spory skok jakościowy. Piotr Zieliński jest już zupełnie innym, bardziej ukształtowanym piłkarzem. Doszli piłkarze z ponadprzeciętną boiskową mądrością, jak Kamil Jóźwiak czy bardzo młody Kacper Kozłowski. Obecnie czysto teoretycznie mamy lepszych zawodników, grających w lepszych ligach i klubach.
Atak, czyli pech Polski
W ataku na Euro 2020 zameldowali się Jakub Świerczok, Dawid Kownacki, Karol Świderski i najlepszy zawodnik świata, czyli oczywiście Robert Lewandowski. W ofensywie mamy dwóch największych nieobecnych tego turnieju w postaci Arkadiusza Milika oraz Krzysztofa Piątka. Obu wykluczyły kontuzje, Krzysztofa Piątka – złamanie kostki, a Arkadiusza Milika – problemy z łąkotką. Z poprzednich mistrzostw pozostał tylko Robert Lewandowski. Pięć lat temu na imprezie wystąpili Arkadiusz Milik, „Lewy” i Mariusz Stępiński, obecnie Hellas Verona.
Arkadiusz Milik nie zagra na UEFA EURO 2020.
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 7, 2021
Jakość nie znaczy drużyna
Taką refleksją kończymy dzisiejszy artykuł. Gdy porównujemy obie jedenastki, patrząc tylko i wyłącznie jakościowo, wychodzi przepaść na korzyść obecnej kadry. I to ogromną korzyść. Zaryzykuję stwierdzenie, że jakościowo jest to najlepsza reprezentacja Polski w historii. Na poprzednich mistrzostwach Europy w naszej reprezentacji było 10 zawodników grających w ekstraklasie. Dodatkowo poza dwoma wyjątkami nie byli to młodzi i perspektywiczni zawodnicy, a po prostu solidni ligowcy. Jak widać, tymi solidnymi ligowcami z dodatkiem piłkarzy z zagranicy udało się ugrać najlepszy wynik w historii, czyli ćwierćfinał. W tym roku trzymamy kciuki za powtórzenie, a może nawet poprawę tego wyniku.
Poniżej zestawienie podstawowego składu z Euro 2016 we Francji z przewidywanym składem reprezentacji Polski na nadchodzące spotkania.
Nasz styl gry był kompromitujący taki spacer jak po lesie nic z siebie dali chłopaki jedno wielkie dno tragedia ? !