Pora sjesty: Granada CF złapała zadyszkę


Czy zaskoczenie początku sezonu przełamie się po przerwie reprezentacyjnej?

12 listopada 2019 Pora sjesty: Granada CF złapała zadyszkę
Foto: Pablo Moreno / Marca / SIPA / Pressfocus

Granada CF była jednym z objawień początku sezonu w La Liga. Co prawda klub z Andaluzji rozpoczął rozgrywki od remisu i porażki, ale później nie przegrał pięciu kolejnych spotkań. Dzięki temu dość nieoczekiwanie podopieczni Martineza znaleźli się w czubie ligowej tabeli. Ostatnio jednak im nie idzie. Nie potrafią przerwać złej passy.


Udostępnij na Udostępnij na

Ten sezon Primera Division jest naprawdę dziwny. Każdy zabiera punkty każdemu, a drużyny z hiszpańskiego topu lekko zawodzą, przez co tabela jest bardzo spłaszczona. Dla przykładu, po dwunastu meczach lidera – FC Barcelona – od trzynastej Valencii dzieliło tylko pięć punktów. Jak widać, różnice są naprawdę niewielkie.

Granada dobrze wystartowała, a hiszpańskie media, ale nie tylko, chwaliły postawę zawodników Martineza. Po siedmiu kolejkach byli wiceliderem. Punkt przed nimi był tylko Real Madryt, z którym grali w ósmej serii gier. Przegrali z „Królewskimi” 2:4, ale w drugiej połowie napędzili stracha piłkarzom ze stolicy Hiszpanii. Strzelili gola kontaktowego, było 3:2, ale nie zdołali już wyrównać stanu tamtej rywalizacji. Jednak wygrali kolejne dwa spotkania i…

Wykorzystując słabość największych klubów, Granada po dziesięciu meczach była liderem. Jest to rzadko spotykany widok w Hiszpanii, aby taki klub jak ten z Andaluzji przewodził ligowej stawce. Niestety, nagle coś pękło.

Granada nagle obniżyła loty

Po bardzo dobrym początku przyszedł pierwszy poważny kryzys. Granada przegrała już trzy spotkania z rzędu, przez co z pozycji lidera La Liga spadła na ósme miejsce. Do „Dumy Katalonii” traci pięć punktów, ale po nierozegranym El Clasico Barcelona ma jeden mecz mniej (tak jak Real).

Na pewno nikt się nie spodziewał, że Granada długo będzie w czubie tabeli, ale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Piłkarze z Andaluzji sprawiali dobre wrażenie, szczególnie dobrze radzili sobie w defensywie, jednak teraz to właśnie w formacji obronnej mają największe problemy. W dziesięciu kolejkach stracili dziesięć goli, w ostatnich trzech meczach natomiast ich bramkarz aż siedmiokrotnie wyjmował piłkę z siatki.

Trudno jest wskazać konkretną przyczynę takiego stanu rzeczy. Zmian w składzie – w porównaniu ze zwycięskimi spotkaniami – jest niewiele. Są to raczej drobne korekty. Po prostu czasem jak coś się zatnie, to trudno jest się odblokować.

Warto jednak zauważyć, że ostatnie trzy kolejki to mecze z rywalami, którzy w tym sezonie także są w dobrej formie i potwierdzili to, że będą walczyć o europejskie puchary. Getafe, Real Sociedad i ostatnio Valencia. To nie są łatwi przeciwnicy. Porażka z takimi zespołami na pewno była wkalkulowana w cały ten sezon, ale gdy jest się liderem La Liga, ogrywa się Barcelonę (2:0), dzielnie walczy na Bernabeu, to ma się nadzieję na komplet punktów.

Podopieczni Martineza mają w trwającej kampanii problemy z grą z mocnymi rywalami. Espanyol, Celta, Leganes, Betis, Osasuna i FC Barcelona, co łączy te zespoły? Wszystkie przegrały z Granadą i każda z drużyn ma w tym sezonie swoje problemy. Pierwsze cztery wymienione ekipy okupują ostatnie cztery miejsca w tabeli.

Co zrobić, aby przerwać złą passę?

Wiele się mówiło, że trener Martinez to dobry psycholog, a nawet lepszy psycholog niż trener. Teraz w tak trudnym dla jego zespołu momencie jego umiejętności mogą być na wagę złota. Gdy seryjnie przegrywa się swoje spotkania, pojawia się w drużynie pewne podenerwowanie zaistniałą sytuacją, a to może wpływać na kolejne wyniki.

Jego umiejętności motywacyjne i to, w jaki sposób potrafi dotrzeć do swoich podopiecznych, zdecydowanie mogą mu pomóc. Jednak potrzebne jest zaufanie. Zarówno Diego Martineza do piłkarzy, jak i włodarzy Granady do tego trenera. Jest to zupełnie nowa sytuacja dla tego szkoleniowca. 38-letni Hiszpan prowadzi klub z Andaluzji od lipca 2018 roku i od tamtej pory jego zespół nie zaliczył jeszcze trzech porażek z rzędu. To pierwsza taka sytuacja. Teraz przyszedł czas na prawdziwy sprawdzian. Czy Martinez sobie z tym poradzi? Za jakiś czas się o tym przekonamy.

Kalendarz rozgrywek nie jest dla nich łaskawy. Po przerwie reprezentacyjnej Granada zmierzy się z Atletico. Mimo że klub ze stolicy ma swoje problemy w tym sezonie, to i tak jest faworytem tego starcia. Później pojedzie do Bilbao, gdzie zawsze gra się bardzo trudno i nie raz, i nie dwa kluby o wiele lepsze od „Nazaries” traciły tam punkty.

Dopiero 7 grudnia na własnym obiekcie podejmie Deportivo Alaves. Jest to rywal, który spokojnie jest w jego zasięgu. Jednak gdyby Andaluzyjczycy przegrali wcześniejsze dwa mecze, będą już mieli pięć porażek z rzędu, a to oznaczać może, że władze Granady mogą stracić zaufanie do trenera, który wprowadził ją do La Liga.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze