Minęły już czasy Scholesa, Lamparda i Gerrarda – dziś w reprezentacji Anglii oglądamy w środku pola takich graczy, jak: Delph, Shelvey czy Lallana. Jest różnica, prawda? Otóż nie – nie ma żadnej. Złota generacja nie wygrała nic, obecna kadra nikomu nie musi dorównywać. Roy Hodgson ma w środku pola przynajmniej dziesięciu zawodników podobnej klasy – czy jest w tej układance jakikolwiek pewniak na Euro 2016?
Fantastyczna postawa „Synów Albionu” w meczach eliminacyjnych obudziła nadzieję u fanów. W jakim położeniu znajduje się aktualnie kadra? W minionym tygodniu pochyliłem się nad stoperami, których selekcjoner obecnie praktycznie nie posiada. Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się w ataku. Rooney, Kane i Vardy to gracze pierwszego sortu i odesłanie któregokolwiek z nich na ławkę rezerwowych będzie swego rodzaju błędem… ocenianym w zależności od boiskowych wyników.
A środek pola? Tutaj trener ma wcale nie mniejszą zagwozdkę. W czasie eliminacji korzystał z usług aż dziesięciu zawodników na tej pozycji, jednak trwający sezon zweryfikował wiele spraw na korzyść lub niekorzyść niektórych ulubieńców sędziwego Anglika. Eliminacyjni pewniacy zwiedzają brytyjskie szpitale, a mecze oglądają z wysokości co najwyżej ławki. W najlepszej formie są panowie, których sklepowa pyta jeszcze o dowód tożsamości. Znając tryb gry na Wyspach do czerwca sytuacja może jeszcze zmienić się diametralnie, ale warto przyjrzeć się kadrze, kiedy liga wkracza w najważniejszą część sezonu.
PERFECT ENGLAND! Euro qualifying campaign: 10 Games, 10 Wins, with 28 GD (31-3). Become the 5th after Czech, France, Germany, Spain (twice)
— Ferry I.S. #KTBFFH (@ferrysadikin) October 15, 2015
Angielski pacjent
Najpierw skupmy się na piłkarzach, którzy rozegrali w eliminacjach przynajmniej pięć spotkań na pozycji środkowego pomocnika. Mowa tutaj o takich graczach, jak: Jordan Henderson (6 spotkań od pierwszej minuty), Fabian Delph (5 + 1 wejście z ławki), Jack Wilshere (5), James Milner (4 + 2), Adam Lallana (4 + 2) oraz Ross Barkley (3 + 2). Trzech pierwszych zawodników ma za sobą niezwykle długą jesień.
Jack Wilshere został niewspomnianym spadkobiercą w testamencie Abou Diaby’ego – dzisiaj to 24-latek zamiast Ralpha Fiennes’a dostałby główną rolę w obsypanym Oscarami „Angielskim pacjencie”. Co można powiedzieć o formie gracza, który od złamania kości strzałkowej w sierpniu nie wyszedł na plac gry? Zawodnik Arsenalu jest aktualnie w ostatniej fazie przygotowań do powrotu na boisko, jednak wiosna wcale nie musi być usłana różami.
Znakomitym przykładem tego faktu jest Jordan Henderson, który w filmie Anthony’ego Minghelli mógłby z powodzeniem starać się o rolę drugoplanową. Kapitan Liverpoolu już w drugim meczu ligowym trwającego sezonu złamał kość śródstopia, a do gry na dobre wrócił dopiero w połowie grudnia. Nie widać w nim jednak tego samego piłkarza, jakim był przed urazem – twardego i nieustępliwego lidera. Nowy trener, nowe zasady. Henderson jest wyraźnie pod formą, podobnie zresztą jak cała ekipa „The Reds”, której trudno przystosować się do niemieckich rządów.
Ostatnie łóżko w szpitalnej sali zajął Fabian Delph, u którego tylko księgowy nie woła o pomoc. Po przenosinach do Manchesteru City 26-latek nie ma szans na regularną grę – dość powiedzieć, że w Premier League dostał pełne 90 minut tylko raz. W międzyczasie zdołał nabawić się urazu uda, który wyeliminował go z gry na dwa miesiące, a Toure i spółka jakoś sobie bez byłego pomocnika Aston Villi poradzili. Delph to kolejny z graczy, który jesień musi spisać na straty, a każdy kolejny mecz na ławce będzie oddalał go od francuskiego turnieju.
Inaczej wygląda sytuacja Barkleya, Milnera i Lallany. Cała trójka to podstawowi gracze swoich zespołów, a kiedy grają, dostają pełne 90 minut. Barkley jest motorem napędowym trzeciej najskuteczniejszej ofensywy całej ligi, a i sam może pochwalić się świetnym dorobkiem ośmiu bramek i siedmiu asyst. Duet z Liverpoolu zaś trzeba rozdzielić. Milner (jak zawsze) haruje za trzech, dzięki temu łatwiej mu się gra pod wodzą ceniącego sobie gegenpressing Kloppa. Lallana natomiast próbuje – i coraz częściej mu to wychodzi – równać poziomem do Firmino i Coutinho, tworząc z Brazylijczykami trójkę, która po dobrym naoliwieniu jest w stanie rozmontować każdą defensywę, o czym boleśnie przekonał się między innymi Manchester City.
Dele Alli, Eric Dier – do przodu, Koguty!
Roy Hodgson wystawiał również do gry Sterlinga (3 + 1), Shelveya (3), Carricka (1) oraz Dele Alliego (2 razy z ławki). Shelvey we wszystkich spotkaniach był opcją rezerwową – grał, gdyż z różnych przyczyn niedostępni byli inni defensywni pomocnicy. 23-latek jest jednak graczem pierwszego wyboru w Newcastle i jeśli tylko pomoże się „Srokom” utrzymać, prezentując jednocześnie poziom podobny do tego z pierwszych meczów w nowym klubie, to selekcjoner powinien brać go pod uwagę. Carrick natomiast ustępuje w United miejsca Schweinsteigerowi (jeśli tylko Niemiec jest zdrowy), a na Euro może pojechać tylko jako dobry duch i doświadczony kolega.
Dele Alli. Cudowne dziecko Tottenhamu, które – jeśli wiosnę zanotuje przynajmniej tak dobrą jak jesień – wyjazd do Francji ma w kieszeni. Mimo zaledwie 19 lat na karku i mocnej konkurencji dostaje w ekipie „Kogutów” mnóstwo szans od Mauricio Pochettino, a odpłaca golami i asystami, których uzbierał już odpowiednio siedem i sześć. Całkiem sporo jak na młokosa, który gra w środku pola, nie sądzicie? W obecnej dyspozycji powinien zostać w kadrze Hodgsona pierwszym wyborem niezależnie of formacji.
Jeżeli za pewniaka stawiam Alliego, to nie sposób nie wspomnieć o Jamesie Wardzie-Prowsie, który ma w Southampton podobny status jak w Tottenhamie Dele. Gracz „Świętych” nie wystąpił jednak ani razu w seniorskiej reprezentacji, a Hodgson prawdopodobnie nie będzie chciał na ostatnią chwilę przed turniejem zmieniać swojej sprawdzonej drużyny. Wobec tego, powinniśmy zobaczyć w szerokim składzie 22-letniego Erica Diera z Tottenhamu, który był sprawdzany przez selekcjonera w dwóch ostatnich meczach sparingowych, gdzie występował m.in. u boku kolegi z klubu, czyli Alliego.
https://www.youtube.com/watch?v=bGDSRCsx8XE
Pomoc ostatnią formacją
Na deser pozostał nam Raheem Sterling, czyli skrzydłowy Manchesteru City, któremu wcale nie wiedzie się dobrze na Etihad Stadium, niech nie zmylą Was statystyki. W reprezentacji grał na początku eliminacji na pozycji ofensywnego środkowego pomocnika ustawionego tuż za parą napastników, którą wówczas tworzyli Rooney i Welbeck. W połowie eliminacji Hodgson przeszedł na grę systemem 4-3-3, a Sterling wrócił na swoją nominalną pozycję. I tutaj zaczynamy rozważania.
Jak zagra pomoc? Pierwsza rzecz – w istocie najważniejsza – będzie ona niestety uzależniona od dwóch formacji towarzyszących. Obrona ma dziś więcej dziur niż szwajcarski ser, wobec czego tam (przy obecnym stanie medycznym i faktycznym kadry) będzie najwięcej problemów przy ustalaniu wyjściowego składu. W razie nagłej potrzeby do defensywy może powędrować między innymi Dier, a w razie kompletnego niedostatku na tyłach trener będzie zmuszony do wystawienia dwóch defensywnych pomocników. To musiałoby uruchamiać skrzydła i ofensywnie usposobionego gracza środka pola, co zostawiałoby tylko jedno miejsce dla napastnika…
I tutaj mamy problemów ciąg dalszy. Rooney, Vardy, Kane. Jeżeli się wyleczą – Welbeck i Sturridge. Kogo nie wystawić na plac gry? Rooney na Euro pojedzie nawet ze złamaną nogą, choćby miał sam pędzić na wózku inwalidzkim przez tunel pod kanałem La Manche, gdyż może to być dla niego ostatni europejski czempionat z realnymi szansami na grę. Kane i Vardy to gwaranci goli, co skrzętnie pokazują na boiskach ligowych. Welbeck, jeśli tylko będzie zdrów, może liczyć na zaufanie szkoleniowca – przecież strzelał dla niego bramkę za bramką w eliminacjach.
Najmniejsze szanse na Euro ma Sturridge, który dzisiaj zostałby głównym producentem filmu z Wilsherem w roli głównej. Zostając przy czterech (albo nawet trzech) napastnikach tej klasy, trudno sądzić, aby dwóch nie grało od pierwszej minuty. O tym zadecyduje wiosenna dyspozycja snajperów, jednak jeśli utrzymają się na fali, Hodgson będzie musiał wrócić do 4-4-2 z rombem w środku na początku eliminacji. Wtedy na pozycji ofensywnego pomocnika grałby Barkley, który pełnił tę rolę w meczach towarzyskich z Francją i Hiszpanią w formacji 4-2-3-1 (mecze rozgrywane były w listopadzie, kiedy o Vardym bądź skutecznym Rooneyu nikt jeszcze nie przebąkiwał).
Trudno jest dziś przewidzieć, kto zagra w pomocy na Euro, gdyż nie będzie to wybór w pełni niezależny. Barkley/Lallana z przodu, Dier/Delph i Dele Alli/Henderson z tyłu przy formacji 4-3-3? A może zdrowi Wilshere, Delph i Henderson z tyłu ubezpieczający kryjącego się za napastnikami Sterlinga/Barkleya? Kiedyś niewystawienie w pierwszym składzie Lamparda i Gerrarda (którzy oczywiście zupełnie nie potrafili ze sobą współpracować) było traktowane niczym zbrodnia, a trzeba pamiętać, że do składu dochodził Scholes. Dzisiaj w kadrze nie ma żadnego pewniaka – Ci, którzy mogli się tym mianem cieszyć, połamali się, szybko oddając miejsce innym. Czekajmy na szeroką kadrę – na pewno nie znajdzie się w niej kilku graczy, o których media na Wyspach będą trąbiły aż do Euro… i po turnieju, jeśli Anglia – jak zawsze – przegra.
Kane is a really good striker, Vardy is having an unreal season & Rooney still has his moments.
Sturridge definitely superior though.
— Henry Jackson (@HenryJackson87) February 9, 2016