Polska – Irlandia: Na co musimy zwrócić uwagę?


10 października 2015 Polska – Irlandia: Na co musimy zwrócić uwagę?

Zostawiając problemy kadrowe naszej reprezentacji, warto się przyjrzeć kadrze Martina O'Neilla i zobaczyć, gdzie są ich mocne strony, a gdzie wady.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawa strona Irlandczyków

Niestety mocna strona Irlandczyków jest po tej stronie boiska, gdzie nasz wielki kłopot. Obsada lewej obrony to od lat kłopot dla kolejnych selekcjonerów reprezentacji Polski, a gdy Adam Nawałka w końcu znalazł rozwiązanie w osobie Macieja Rybusa, ten wypadł z powodu kontuzji i nie zagra w arcyważnym, ostatnim meczu eliminacji. Z kontuzji specjalnie na to spotkanie wróci za to Seamus Coleman.

Seamus Coleman
Seamus Coleman, czyli człowiek, na którego trzeba będzie uważać w niedzielny wieczór na Stadionie Narodowym.

Boczny defensor Evertonu to główny motor napędowy ekipy Martina O’Neilla na prawej stronie. W tych eliminacjach grał na tej stronie z różnymi piłkarzami (czasem Walters, czasem Hendrick, czasem bez klasycznego prawego pomocnika), ale jest on punktem stałym irlandzkiej kadry (nie wliczając ostatniego mecz z Niemcami, gdy był nieobecny z powodu kontuzji).

Czas na liczby, bo one mówią sporo. W domowym spotkaniu eliminacyjnym ze Szkocją Irlandia przeprowadziła 42% ataków na bramkę przeciwnika właśnie prawą flanką. W towarzyskim meczu z Anglia z czerwca tego roku już 54% akcji było prowadzonych tą stroną, a nawet w wygranym starciu z Niemcami, gdy Coleman był nieobecny, było to 48% ataków. Nawałka i jego sztab muszą na to zwrócić szczególną uwagę, bo Irlandczycy na pewno wiedzą o problemach naszej kadry z lewą obroną i jeśli Coleman zagra i będzie współpracował z prawym pomocnikiem, na przykład Waltersem, to może być nieciekawie.

Rezerwowy Long

Napastnik Southampton trzykrotnie w bieżących eliminacjach trafiał do siatki i za każdym razem robił to jako rezerwowy. W czwartkowym meczu z Niemcami pojawił się na placu gry w drugiej połowie i skutecznie wykorzystał podanie od… swojego bramkarza, Darrona Randolpha.

https://www.youtube.com/watch?v=ceG7EUOjDGg

W Warszawie Long prawdopodobnie znowu usiądzie na ławce rezerwowych (w ataku najpewniej zobaczymy kogoś z trójki Murphy, Keane i Walters). Trzeba będzie jednak wykazać się czujnością, jeśli wejdzie na murawę w późniejszej fazie meczu, bo to właśnie Long zabrał nam trzy punkty w ostatniej minucie meczu na Aviva Stadium w Dublinie, gdzie zremisowaliśmy ostatecznie 1:1. Trzeciego gola z ławki Long zdobył z Gibraltarem. W klubie napastnik ma już dwie bramki na koncie jako rezerwowy w tym sezonie.

Brak pewnej obsady bramki

O ile nasza kadra również nie gra w kwalifikacjach do Euro 2016 jednym bramkarzem, o tyle polska reprezentacja może się pochwalić wysoką jakością w bramce, więc czy zagra Fabiański, czy Boruc, czy Szczęsny – pewien wysoki poziom zostanie zachowany. W przypadku Irlandii, jest zgoła inaczej.

Martin O’Neill na początku kampanii stawiał na 35-letniego Davida Forde’a. To on wybronił swoim kolegom punkt w Niemczech, gdzie, w przeciwieństwie do nas, nasz rywal nie przegrał (remis 1:1). W późniejszej fazie do bramki wskoczył Shey Given. Rezerwowy bramkarz Stoke City jest jednak 4 lata starszy od Forde’a i nie można go upatrywać w roli długoterminowej opcji. Tym bardziej, że z Polską nie zagra z powodu urazu doznanego w czwartkowym meczu.

Między słupkami zobaczymy wiec Darrona Randolpha. Randolph to rezerwowy bramkarz West Hamu United – rywalizację przegrywa ze zbierającym bardzo dobre noty Hiszpanem, Adrianem. Mimo to, udało mu się wystąpić w dwóch meczach Premier League obecnej kampanii. Stało się to jednak tylko dlatego, że Adrian był zdyskwalifikowany ze względu na czerwoną kartkę. W jednym z dwóch spotkań WHU stracił cztery gole, grając u siebie z beniaminkiem z Bournemouth. Winę za tą katastrofę ponoszą jednak bardziej defensorzy klubu z Londynu, a nie człowiek, który w niedzielę ma za zadanie zatrzymać Roberta Lewandowskiego.

Mało mobilny środek obrony

Jak to zazwyczaj bywa ze stoperami Wyspiarskich drużyn, nie są oni zbyt zwrotni, ani zaawansowani technicznie. Wyróżnia ich siła, gra w powietrzu i czytanie gry. Tak też jest z Johnem O’Shea’em i Richardem Keoghiem. Nie wyróżnia ich także zgranie. O’Shea jest najstabilniejszym punktem defensywy, bo zagrał we wszystkim meczach za kadencji Martina O’Neilla.

John O'Shea
John O’Shea zagrał we wszystkich meczach eliminacyjnych Irlandczyków. (fot. Agnieszka Skórowska/iGol.pl)

Partnerowali mu wspomniany Keogh, który zagra w Warszawie, jak i Cieran Clark, Marc Wilson oraz Cyrus Christie. Sam O’Shea jest częścią najgorszej defensywy Premier League, jaką jest defensywa Sunderlandu. Przy dobrej asekuracji linii pomocy, jak to miało miejsce w wiktorii nad zespołem Joachima Loewa, obrona gra nieźle i jest trudna do przejścia (choć i tak Niemcy przegrali bardziej przez własną nieskuteczność).

Schody zaczynają się, gdy któryś z bocznych defensorów nie zdąży z powrotem, bo rywale w szybkich atakach zyskują słabej mobilności stoperów. Dlatego O’Neill preferuje grać z głęboko ustawioną linią, by uniknąć takich sytuacji.

 

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze