Pogrom na Molineux Stadium


Spotkanie przedostatniego w tabeli Wolverhampton z obecnym liderem – Manchesterem United – w ramach 29. kolejki Premier League zakończyło się klęską „Wilków”. Już po pierwszej połowie gospodarze przegrywali trzema bramkami. Ostatecznie w spotkaniu padł wynik 0:5!


Udostępnij na Udostępnij na

Dość nietypowo rozpoczął się dzisiejszy mecz, cały stadion okazał wsparcie dla Muamby poprzez minutę braw. Od pierwszych minut spotkania podopieczni Aleksa Fergusona zdominowali przeciwników, jednak na pierwszą składną akcję United musieliśmy czekać do 10. minuty. Valencia świetnie zagrał do Rafaela, ten wbiegł z prawej strony w pole karne, lecz zamiast strzelać, próbował podawać do Hernandeza. Niestety, nie trafił ani w bramkę, ani do swojego kolegi z zespołu. Osiem minut później groźną akcję przeprowadziły „Wilki”. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła piłkę głową uderzył Fletcher. Przeszła ona minimalnie obok słupka. W 21. minucie Manchester United objął prowadzenie. Po wykonaniu rzutu rożnego przez Rooneya Carrick zagrał piłkę do Evansa, który strzałem z najbliższej odległości pokonał bramkarza gospodarzy.

Goście nabrali skrzydeł, przeprowadzali kolejne ataki. W 39. minucie drugą żółtą kartkę za faul na Welbecku otrzymał Zubar. Francuz musiał więc opuścić boisko. Pięć minut później wynik podwyższył Valencia. Po świetnym rajdzie prawym skrzydłem Ekwadorczyk posłał piłkę z ostrego kąta w długi róg bramki Hennesseya. Goście poszli za ciosem i jeszcze przed przerwą zdobyli trzecią bramkę. Valencia podał do Welbecka, a ten uderzył z pierwszej piłki obok bramkarza gospodarzy. Pierwsza połowa przebiegła pod wyraźne dyktando „Czerwonych Diabłów”. Piłkarze Wolverhampton schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami. Losy spotkania właściwie się rozstrzygnęły.

Początek drugiej połowy to kolejne ataki gości. W 49. minucie Rooney wystawił piłkę Scholesowi, ten podał Hernandezowi, jednak nie zdołał on opanować piłki. Sześć minut później było już 0:4. Po rzucie rożnym niepilnowany „Chicharito” zdobył bramkę uderzeniem głową. W 61. minucie oglądaliśmy kolejnego gola. Świetna współpraca Valencii z Welbeckiem po raz kolejny przyniosła efekt. Dwoma podaniami przeszli oni całą obronę znajdującą się w polu karnym. Następnie Ekwadorczyk przerzucił piłkę na drugi słupek. Tam znalazł się Hernandez i mocnym strzałem pod poprzeczkę zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu.

W 67. minucie przebudzili się gospodarze. Świetnym strzałem głową popisał się Fletcher, ale uderzenie, choć nie bez trudu, obronił De Gea. Po upływie pięciu minut szansę na hat-tricka miał Hernandez, jednak tym razem Hennessey był górą. W 77. minucie Fabio da Silva strzelał z dystansu, ale piłka o centymetry minęła słupek bramki Wolverhampton. Nieprzerwanie trwały ataki „Czerwonych Diabłów”. Na pięć minut przed końcem spotkania Valencia pokusił się o strzał z blisko 30 metrów, jednak został on zablokowany. Piłkarze Aleksa Fergusona starali się strzelić szóstą bramkę, ale ich ataki były zbyt chaotyczne. Do końca wynik się nie zmienił. Rehabilitacja wobec kibiców za odpadnięcie z rozgrywek Ligi Europy udana w stu procentach.

Najnowsze

Ekstraklasą na nich!

Jan Urban na mecze z Holandią i Finlandią powołał czworo graczy z polskiej ekstraklasy. Troje z nich pojawiło się w drugiej części spotkania i powiedzieć trzeba - dali radę. Kto jeszcze na przestrzeni lat wyróżniał się grając w PKO Ekstraklasie?