Pogoń Szczecin pokonała Gent i żegna się z pucharami z honorem


Pogoń Szczecin godnie żegna się z Ligą Konferencji Europy. Po naprawdę dobrej grze szczecinianie pokonali Belgów 2:1

17 sierpnia 2023 Pogoń Szczecin pokonała Gent i żegna się z pucharami z honorem
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Już przed meczem wiadomo było, że Pogoń Szczecin zakończy swoją przygodę na III rundzie. Pozostało tylko pytanie, czy będzie to pożegnanie z klasą, czy jeszcze boleśniejsze upokorzenie. Na szczęście zwyciężyła pierwsza opcja. Pogoń rozegrała dobre spotkanie i wygrała 2:1.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie mieliśmy wielkich oczekiwań przed tym spotkaniem. Liczyliśmy na to, że Pogoń Szczecin uniknie powtórki z Gandawy. Tylko tyle i aż tyle. Zero pompowania nastrojów, tylko uniknąć tęgiego lania, jakie Belgowie sprawili „Portowcom” u siebie. Jakże miłą niespodziankę sprawili nam piłkarze Pogoni, którzy pokonali rozluźnionych Belgów 2:1. Zrobili to zasłużenie, żegnając się dzięki temu w dobrym stylu z pucharami.

Obie ekipy pozmieniały w składach

Patrząc na obydwa wyjściowe składy, można było zauważyć, że zaszło kilka zmian. Przeciwnicy, wiedząc, że sprawa jest już praktycznie rozstrzygnięta, postanowili oszczędzić kilku graczy. W podstawie zabrakło takich, jak choćby: Hugo Cuypers, Hyun-Seok Hong czy Sven Kums. Pozostał za to Gift Orban, który w pierwszym meczu zdobył hat-tricka. Ciekawą decyzją po stronie szczecinian była z pewnością zamiana obu bocznych ofensywnych obrońców. Mógł zdziwić brak greckiej „dziewiątki”, a ponadto obecność na prawym skrzydle Rafała Kurzawy.

Pogoń Szczecin ma problem z ławką

Po sprzedaży Mateusza Łęgowskiego do Salernitany wypłynął na wierzch kolejny problem, jaki trawi szczecińską drużynę. Otóż nie ma ona wystarczającej głębi, która pozwala na walkę na dwóch frontach w początkowym etapie sezonu. Oczywiście kontuzje zawsze bolą i często zakłócają równowagę, ale od tego jest zarząd, aby w takich sytuacjach dysponować wystarczająco jakościową kadrą. To było widać w wyjściowej jedenastce. Czwartkowy mecz na środku obrony rozpoczął Wojciech Lisowski, który przyszedł z rezerw Pogoni jako nagroda za świetne występy w trzeciej lidze. Był traktowany jednak wyłącznie jako uzupełnienie. Tu nie będziemy zarzucać, ponieważ trudno było przewidzieć, że dwóch stoperów wypadnie w tak krótkim czasie. Ale gdy na ławce usiadło czterech piłkarzy z pola, którzy jeszcze nie rozegrali nawet minuty w tym sezonie, to coś musiało przy budowaniu składu pójść nie tak.

Gent grało na zaciągniętym ręcznym

Przejdźmy jednak do samego meczu. Belgowie, podobnie jak w drugiej połowie pierwszego spotkania, nie forsowali tempa w czwartkowy wieczór. Nie dziwimy się temu – swoje już przecież zrobili sześć dni temu. Goście mieli wyłącznie dwa godne odnotowania momenty. Najpierw w 26. minucie piąty bieg wrzucił Fadiga, który z łatwością minął Leo Borgesa, lecz z bramki wyszedł Bartosz Klebaniuk i zanotował pierwszą udaną interwencję. To właśnie nowy nabytek „Bawołów” pod koniec pierwszej połowy popisał się drugim odważnym wejściem w pole karne, lecz ponownie został zatrzymany przez szczecińskiego golkipera.

Pogoń Szczecin pokazała, że potrafi grać

Natomiast Pogoń Szczecin uznała, że skoro i tak nie miała już nic do stracenia, to chciała zrobić wszystko, aby wynagrodzić zgromadzonym na stadionie kibicom hańbę, jaką się okryła w Belgii. Pierwsza połowa była jaskrawym przykładem, że Pogoń mogła spokojnie uniknąć tak wysokiej porażki. „Portowcy” byli stroną przeważającą, grali płynnie, potrafili zawiązać konstruktywną akcję. Dzięki temu byli w stanie kilka razy zagrozić bramce gości. Już w 7. minucie blisko gola po rzucie rożnym był Joâo Gamboa i tylko dobry refleks Roefa uchronił gości od straty bramki. Kolejną niezłą okazję mieli w 15. minucie. Biczachczjan znakomicie podszedł pod pole karne i oddał piłkę Kamilowi Grosickiemu, lecz nie trafił on czysto w piłkę. Chwilę później Ormianin spróbował szczęścia, strzelając z dystansu, ale to nie mogło sprawić problemów Roefowi. Pogoń zaskoczyła wszystkich i tym razem możemy powiedzieć, że było to pozytywne zaskoczenie.

Gent obudził się w drugiej połowie

Trener Vanhaezebrouck uznał, że są pewne granice luzu i jego piłkarze wyraźnie je przekroczyli. Dlatego w przerwie dokonał trzech zmian ofensywnych. Zszedł m.in. Orban, którego miejsce zajął Cuypers. Widać było także po sposobie gry, że Belgowie mocniej atakują. Zaczęli dużo wyżej odzyskiwać piłkę oraz dużo szybciej nią rozgrywać. Pierwszą okazję stworzyli sobie dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy. Wprowadzony z ławki Sven Kums uderzył, a piłka po rykoszecie Lončara odbiła się od słupka i spadła pod nogi rywala. Na szczęście na posterunku stał Klebaniuk, który uchronił „Granatowo-bordowych” od pewnej utraty gola.

W 60. minucie goście znów byli bardzo bliscy prowadzenia. Świetne dalekie podanie otrzymał na prawej stronie Samoise. Ten podał wchodzącemu na pełnej szybkości Tissoudaliemu, ale jego strzał poszybował nad poprzeczką. Marokańczyk stanął przed kolejną szansą minutę później, ale tym razem, asekurowany przez Klebaniuka, nie był w stanie nic zrobić z piłką. Nie był to zresztą jego dobry mecz. Miał co najmniej trzy dobre sytuacje, a za każdym razem nie trafiał nawet w światło bramki.

Pogoń Szczecin pokazuje, że można strzelać gole Belgom

Pogoń atakowała rzadziej, ale potrafiła się odgryzać. Tak jak w 56. minucie, gdy Kamil Grosicki wykonał rajd lewym skrzydłem i chyba niepotrzebnie oddawał w tamtej sytuacji piłkę Biczachczjanowi, zamiast samemu uderzać. Poza tym szczecinianie podtrzymywali dobrą grę z pierwszej połowy. Za to w 78. minucie Pogoń wykorzystała błąd, który ją tak drogo kosztowały we Flandrii. Z piłką zabawił się we własnej piątce Roef, który wypuścił ją sobie przy zwodzie, nie zauważając innego gracza Pogoni, Efthymiosa Koulourisa. Wprowadzony z ławki Grek skorzystał z tego prezentu i ucieszył wszystkich szczecińskich fanów, strzelając gola. Jeśli to był szok dla Belgów, to co mieli powiedzieć w 85. minucie. Inny rezerwowy, Mariusz Fornalczyk, zabawił się z Torunarighą na prawej flance, po czym dorzucił piłkę na nogę Koulourisa, a ten podwyższył rezultat na 2:0.

Niestety nie udało się zachować czystego konta. Fantastyczną piłkę otrzymał z lewego skrzydła Cuypers, który przeczekał Koutrisa i wpakował piłkę do siatki. Nie zmieniło to jednak faktu, że wynik był jak najbardziej sprawiedliwy. Pogoń żegna się z pucharami w naprawdę dobrym stylu. Wygrana oznacza także jakże cenne punkty do rankingu krajowego, które zaprocentują w przyszłości.

Pozytywne zaskoczenia

Zaskoczeniem jest oczywiście sam wynik, ale paru zawodników zasłużyło po tym spotkaniu na słowa uznania. Zaczniemy od tyłów. Mimo eksperymentalnej linii obrony każdy z chłopaków z tej formacji stanął na wysokości zadania. Uniknęli większych, indywidualnych błędów (poza wprowadzonym Koutrisem), co patrząc na dotychczasową formę, nie było takie oczywiste. Dlatego tym bardziej kibiców mogła cieszyć postawa obrońców. Kto jeszcze nas zadziwił? Rafał Kurzawa. Od dłuższego czasu siedmiokrotny reprezentant Polski był pod formą. Jednak jego występ w rewanżu mógł się naprawdę podobać. Bardzo dobre wejście z ławki zaliczył Mariusz Fornalczyk, który w obliczu kontuzji Marcela Wędrychowskiego może okazać się cenną alternatywą.

Pogoń Szczecin żegna się z twarzą

Pogoń Szczecin oficjalnie zakończyła swoją batalię w europejskich pucharach w sezonie 2023/2024. Niestety dla jej kibiców, po raz kolejny przekonali się, jak wiele jej jeszcze brakuje, aby zagrać w fazie grupowej. Oczywiście dobór rywala także miał swoje znaczenie. Lecz gdyby „Portowcy” uniknęli tak koszmarnych błędów z pierwszego spotkania, to końcowa ocena byłaby jeszcze lepsza. Niemniej Pogoni należy się kilka ciepłych słów za spotkanie w Szczecinie. Liczono, że uda się wyjść z twarzą, i w naszym mniemaniu, wygrywając to spotkanie, ten cel w pełni zrealizowała.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze