Pogoń Szczecin jest jeszcze za mała na Europę…


KAA Gent bezlitośnie obdarł „Portowców” ze złudzeń o awansie do Ligi Konferencji

9 sierpnia 2023 Pogoń Szczecin jest jeszcze za mała na Europę…
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Pogoń Szczecin nie sprawiła niespodzianki w Belgii. „Portowcy” już w pierwszej połowie pojedynku z KAA Gent stracili szansę na awans do ostatniej rundy eliminacji do Ligi Konferencji. Kolejny raz dostali lekcję od rywala z mocniejszej ligi, który uwypuklił wszelkie słabe punkty przedstawiciela PKO Ekstraklasy. Jens Gustafsson musi dokonać większej ewolucji swojego zespołu, jeżeli ma on wreszcie osiągnąć sukces na miarę oczekiwań.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed rozpoczęciem meczu spodziewaliśmy się wielu bramek. Jednak myśleliśmy bardziej o tym, że oba zespoły będą wpisywać swoich piłkarzy na listę strzelców. Niestety KAA Gent dość szybko, bo zaledwie w ciągu 45 minut obdarł kolejny polski klub ze złudzeń. Pogoń Szczecin pokazała się z lepszej strony w drugiej połowie, ale to jest jeszcze za mało na Europę. Ćwierćfinalista poprzednich rozgrywek dość wyraźnie uwypuklił problemy „Portowców”, którzy na tle europejskiego futbolu są jeszcze na zbyt niskim poziomie.

Pogoń Szczecin drugi raz z rzędu dostaje lekcję w eliminacjach do Ligi Konferencji. Jednak to nie oznacza, że musi dokonać wielkiej przebudowy. Choć już teraz wyraźnie widać, gdzie powinno się łatać dziury w składzie „Portowców”.

Niewybaczalne błędy

Sam początek meczu był obiecujący dla „Portowców”, którzy nie chcieli od 1. minuty wyłącznie się bronić i czekać na ciosy rywala. Wysoki pressing i próba ataku na gospodarzy zapowiadała, że to może nie być słaby mecz dla polskiej drużyny. Niestety Pogoń Szczecin szybko przekonała się, że jeszcze dużo jej brakuje do wyższego europejskiego poziomu. Niestety masa błędów w defensywie spowodowała, że już w 13. minucie Gift Orban zdobył pierwszego gola dla KAA Gent. Błąd Bartosza Klebaniuka dał prezent Belgom i otworzył wynik spotkania.

Pogoń nie wyciągnęła wniosków po pierwszym poważnym błędzie. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy trzykrotnie podarowała kolejne prezenty Belgom. W 35. minucie drugiego gola zdobył Nigeryjczyk, który wyprzedził stoperów polskiej drużyny i przelobował Klebaniuka. W 41. minucie 21-letni bramkarz popełnił fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki, który Gent zamienił na trzecią bramkę. Kolejny błąd gospodarze wykorzystali w 45. minucie, co skutkowało zejściem do szatni „Portowców” z czterobramkową stratą.

Druga część spotkania była nieco lepsza w wykonaniu Pogoni, ale defensywa wciąż nie ustrzegła się błędów. Znowu po niezłym fragmencie gry Pogoń Szczecin dała się zaskoczyć po jednej z kontr gospodarzy, a Orban okiwał jednego z obrońców przyjezdnych i skompletował hat-tricka. Niestety Gent był lepszy o kilka klas od przedstawiciela PKO Ekstraklasy, który drugi rok z rzędu musi pobierać nauki od ekipy z lepszej rzeczywistości ligowej.

Pogoń Szczecin nie gotowa na więcej w Europie

Nie ma co się oszukiwać. Mało kto liczył, że Pogoń Szczecin pokona w dwumeczu KAA Gent. Zwłaszcza patrząc na wcześniejszą rundę w wykonaniu „Portowców”. Tak, pokonali oni dwukrotnie Linfield, ale już w tym dwumeczu zapalała się lampka ostrzegawcza. Poczynania szczecinian w obronie pozostawiały wiele do życzenia. Jeżeli już wtedy były problemy z zachowaniem czystego konta, to zapowiadało to straty w kolejnym pojedynku.

Dodatkowo trzeba wspomnieć, że Pogoń trafiła na najsilniejszego rywala, patrząc na przeciwników innych polskich drużyn w tym sezonie eliminacji. KAA Gent był ćwierćfinalistą Ligi Konferencji, w której przegrał z późniejszym triumfatorem. Tak mocny oponent mógł najlepiej pokazać wszelkie problemy „Portowców” i wystarczyło mu na to zaledwie 45 minut. Wynik 0:5 dość dobitnie pokazuje, po której stronie była jakość piłkarska.

Na pewno cieszy fakt, że Pogoń Szczecin cały czas się rozwija. Jest to klub robiący postępy, nie tak dawno temu cieszył się z możliwości pełnego użytkowania nowiutkiego stadionu. To na pewno daje pole do kolejnych zmian na plus, ale na ten moment „Portowcy” nie są jeszcze gotowi na podbój Europy. Drugi rok z rzędu trafiają na przeciwnika z silniejszej ligi (ale nie czołowej) z nieco większymi możliwościami finansowymi, co przekłada się na klęskę. Nie ma na ten moment odpowiedniej jakości w klubie, która mogłaby chociaż pozwolić na próbę walki z lepszymi rywalami.

Nie potrzeba rewolucji, tylko ewolucji

Jeszcze nie tak dawno temu chwaliliśmy Pogoń Szczecin za grę w ataku. Jednocześnie potwierdziło się to, na co już zwracaliśmy uwagę. Piętą achillesową „Portowców” jest obrona, a zwłaszcza pozycja bramkarza. Dante Stipica jeszcze kilka lat temu uchodził za jednego z lepszych fachowców w naszej lidze. Ostatnio znajduje się na zakręcie i popełnia coraz więcej błędów, które często kończą się golami rywali. Spotkanie z Gent pokazało dodatkowo, że nawet zmiennik Chorwata nie daje rady. Klebaniuk wyrastał na kogoś, kto mógłby być „jedynką”, ale on też nie pokazuje odpowiedniej jakości między słupkami.

Trudno też szukać wzorca w linii obrony. Może i Benedikt Zech jest solidny w PKO Ekstraklasie, ale zarówno on, jak i partnerzy z defensywy mieli olbrzymie problemy z szybkimi atakami KAA Gent. Nie tylko Klebaniuk, ale też i sami obrońcy popełniali dużo błędów. Na poziomie naszego podwórka Pogoń Szczecin często potrafi te swoje problemy przypudrować szybkimi, dynamicznymi akcjami w ofensywie. Na tle europejskiego przeciwnika było już o to znacznie trudniej. Lepiej poukładani rywale byli na to przygotowani i nie pozwolili „Portowcom” rozwinąć skrzydeł.

Superatak, słaba obrona. Oto Pogoń Szczecin Jensa Gustafssona

Jens Gustafsson powinien po prostu dokonać niewielkich zmian taktycznych, jeżeli chodzi o ofensywę. Znacznie więcej pracy jest w fazie bronienia. Aby wreszcie w Szczecinie móc myśleć o sukcesie, konieczna jest kadra o odpowiedniej jakości. Mowa tutaj nie tylko o wyjściowej jedenastce. Wystarczy popatrzeć, jak Raków Częstochowa, Lech Poznań i Legia Warszawa budowały swoje składy. Dzisiaj jest tam dość dobra głębia, która pozwala grać na niezłym poziomie na arenie międzynarodowej. Pogoń chciałaby zrobić krok do przodu w swoim rozwoju, ale musi też zacząć nieco wzorować się na ligowych rywalach, jeśli chodzi o budowanie zespołu.

Inaczej znowu będziemy widzieli Pogoń Szczecin, która wywalczy sobie miejsce premiujące grą w europejskich pucharach, a potem spotka nas kolejne rozczarowanie w starciu z rywalem z lepszej ligi i wyższym budżetem. Nie liczymy na to, że „Portowcy” staną się od razu zespołem robiącym niespodzianki w Europie, bo tak to nie działa. Oczekujemy od nich lepszej gry, która nie skończy się kolejnym blamażem. Liczymy na poprawę z ich strony już przy okazji rewanżu z Gent, który nie może ponownie skończyć się wysoką porażką.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze