Pogoń Szczecin fantastycznie rozpoczęła eliminacje do Ligi Konferencji Europy. „Portowcy” zdeklasowali swoich islandzkich przeciwników i pewnie wygrali 4:1. My popatrzyliśmy szerzej na to spotkanie i przedstawiliśmy naszą analizę taktyczną.
Pogoń Szczecin już od pierwszej minuty przejęła inicjatywę i tak naprawdę do końca meczu jej nie oddała. Znakomity występ w kontekście posiadania piłki w wykonaniu drużyny Jensa Gustafssona całkowicie zneutralizował jakiekolwiek atuty i chęci do gry u drużyny przeciwnej. KR Reykjavik nie pokazał w tym meczu niczego, co można by poddać głębszej analizie. Dlatego też materiał ten będzie się koncentrował głównie na świetnym ataku pozycyjnym Pogoni Szczecin oraz różnych wariantach rozegrania, które pozwoliły na osiągnięcie tak dobrego wyniku.
Współpraca na skrzydłach
Drużyna gości broniła w tym spotkaniu niskim i kompaktowym 4-4-2. Aby zaatakować KR Reykjavik, „Portowcy” musieli się naprawdę postarać i zaprezentować duże zaangażowanie w ofensywie. Nie da się pokonać nisko broniącej drużyny, grając jedynie wedle schematów i nie ryzykując. Pogoń na szczęście wiedziała o tym bardzo dobrze i jako jednej ze swoich broni wykorzystywała wysoko grających i ofensywnych bocznych obrońców. Świetnym przykładem użycia skrajnych defensorów oraz ich doskonałej współpracy ze skrzydłowymi była akcja na jeden do zera.
Na początku, gdy piłka była jeszcze po prawej stronie Pogoni, bardzo wysoko ustawiony prawy obrońca Bartkowski wybiegł na pozycję, aby otrzymać podanie po linii od Kowalczyka.
Podanie jednak nie nastąpiło, więc Bartkowski zatrzymał się i wrócił do linii bocznej. Mogłoby się wydawać, że to już koniec zagrożenia po tej stronie. Jednak tuż po zatrzymaniu prawego obrońcy tym razem Jean Carlos ponowił atak swoim wybiegnięciem.
Carlos również nie otrzymał podania, ale ciągła aktywność i absorbowanie uwagi obrońców sprawiły wiele kłopotów drużynie z Islandii. Nie było momentu w meczu, w którym przeciwnicy mogli choć na chwilę odpocząć – cały czas musieli być w gotowości. Kilka sekund później akcja została przeniesiona na lewą stronę. Tam również świetnie zadziałała współpraca bocznego obrońcy ze skrzydłowym. Luis Mata zszedł do środka i zająć się nim musiał prawy obrońca rywali, dzięki czemu na lewym skrzydle więcej miejsca na prowadzenie piłki miał Kamil Grosicki.
Reprezentant Polski wbiegnięciem napędził akcję. Tutaj po raz kolejny Pogoń nie korzystała z prostych środków, jakimi byłoby dośrodkowanie w pole karne. Zamiast tego lewy obrońca Mata postanawił pójśc na obieg Grosickiemu.
Takie rozwiązanie kompletnie zaskoczyło obrońców przeciwnika – nie potrafili przekazać sobie krycia. Niepilnowany Mata był w stanie wybiec po linii i posłać piłkę w pole karne, gdzie chwilę później padła bramka.
Im więcej, tym lepiej
Warto zwrócić uwagę na to, który z zawodników Pogoni strzelił trzecią bramkę. Był to prawy obrońca Bartkowski. I bramka ta wcale nie padła po rzucie różnym, gdy większość obrońców pojawia się z przodu. Gol został strzelony po zwykłej, bardzo dobrze wypracowanej akcji, a w polu karnym był wtedy właśnie prawy defensor. Nie była to absolutnie kwestia przypadku. Pogoń Szczecin angażowała w tym spotkaniu w ataku bardzo wielu graczy, nie tylko typowo ofensywnych.
W polu karnym przy wielu dośrodkowaniach można było zauważyć czterech czy nawet pięciu piłkarzy w granatowo-czerwonych strojach. Pomysł ze zwiększeniem liczby zawodników przy takich dograniach wcale nie jest nie wiadomo jak skomplikowanym pomysłem. To prosta i logiczna metoda na lepszy i skuteczniejszy atak. Jednak wcale nie każda drużyna z tego korzysta. Cały plan wymaga oczywiście doskonałego przygotowania fizycznego, w szczególności u graczy z tylnych formacji.
Tę formę atakowania bardzo dobrze wyjaśnił w jednym z niemieckich programów telewizyjnych trener Bayernu Monachium Julian Nagelsmann. Według niego posiadanie wielu graczy ustawionych agresywnie w polu karnym przeciwnika po prostu matematycznie zwiększa szanse na strzelenie bramki, czy to po samodzielnie wypracowanej akcji, czy po rykoszecie lub zebraniu „drugiej piłki”. W skrócie: im więcej graczy w polu karnym, tym większa szansa, że piłka trafi do jednego z nich.
Granie blisko siebie
Bardzo charakterystyczne dla sposobu rozegrania piłki przez Pogoń Szczecin było wąskie rozstawienie drużyny na placu gry. „Portowcy” w fazie konstruowania akcji utrzymywali niewielkie odległości między sobą, aby krótkimi podaniami rozmontowywać obronę rywala.
Gra w ścisku pozwala również na bardzo szybkie aplikowanie tak zwanego kontrpressingu, czyli jak najszybszego odebrania piłki, tuż po jej utraceniu. Gdy zawodnicy są blisko siebie, doskok po utracie futbolówki jest bardziej efektywny, niż kiedy gracze muszą pokonać kilkanaście metrów, aby się do siebie zbliżyć. Dzięki temu, gdy Pogoni przydarzyła się utrata piłki, jej zawodnicy bardzo szybko mogli ją odzyskać i ponownie kontrolować grę.
Wnioski
Pogoń Szczecin zagrała wczoraj w bardzo niepolskim stylu. Zawodnicy radzili sobie z piłką przy nodze, dużo wymieniali się pozycjami i grali na dużej intensywności. Gdy połączy się te wszystkie elementy, od razu uzyskamy dobry wynik – tak samo było też tutaj. Nieczęsto polskie kluby aż tak dominują nad niżej notowanymi rywalami. Od zawsze problemem naszych drużyn było prowadzenie gry i dyktowanie warunków na murawie. Pogoń nie ma z tym jednak najmniejszych problemów i świetnie odnajduje się w tej roli. Oby jej przygoda w eliminacjach trwała jak najdłużej. Niech z każdym meczem gra „Portowców” cieszy nasze oko.