Radosław Matusiak wreszcie przełamał strzelecką niemoc i zdobył bramkę dla SC Heerenveen. Polski napastnik pojawił się na murawie w 76. minucie i do wpisania się na listę strzelców potrzebował 600 sekund. Fryzowie pokonali na wyjeździe 4:0 VVV-Venlo, a bohaterem meczu został niezawodny Afonso Alves.
Matusiak do Heerenveen trafił latem z włoskiego Palermo za zawrotną sumę 3 milionów euro. Polak miał za zadanie zastąpić Alvesa, który od kilku tygodni sposobił się do zmiany pracodawcy. ‘Matugol’ jednak już na początku sezonu przegrał walkę o miejsce w podstawowym składzie z Geraldem Sibonem i Miralemem Sulejmanim, a po trzech epizodach w Eredivisie dopadła go kontuzja. W tym czasie do gry wrócił Alves, który ostatecznie pozostał w Heerenveen i wraz z pojawieniem się Brazylijczyka postawa dołującego na początku sezonu SCH zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Najpierw podopieczni Gertjana Verbeeka przegrali wprawdzie z rotterdamskim Feyenoordem, wtedy Alves na boisku pojawił się jednak dopiero po przerwie. Brazylijczyk w podstawowym składzie po raz pierwszy zagrał w meczu z Heraclesem Almelo i od razu popisał się strzeleniem… siedmiu bramek! Tydzień później jego gol dał Fryzom wygraną w Alkmaar, a teraz dwa trafienia Afonso pozwoliły na wywiezienie trzech punktów z De Koel. Niesamowity Brazylijczyk potrzebował więc ledwie 314 minut by skompletować 10 trafień, wysunąć się na czoło tabeli strzelców Eredivisie i załatwić Fryzom 9 punktów (pierwsze pięć spotkań nowego sezonu dało SCH 5 oczek).
Na polskiego gola w Eredivisie musieliśmy czekać ponad 10 miesięcy – po raz ostatni polskie nazwisko w meczowym protokole zaistniało bowiem za sprawą Andrzeja Niedzielana, który na początku grudnia ubiegłego roku w barwach NEC Nijmegen pokonał bramkarza pierwszoligowego wówczas ADO Den Haag. Prowadzący SC Heerenveen Gertjan Verbeek na co dzień preferuje system 4-4-2, a pewnie miejsce w środku ataku mają Alves i Sibon . Trzecim w kolejce jest utalentowany Serb Sulejmani, a pozycję czwartą dzierży Matusiak. Do gry w pierwszej linii kandydują ponadto Gonzalo Garcia-Garcia, Paul Henrique oraz występujący ostatnio na skrzydle Roy Beerens. Droga Matusiaka do pierwszego składu wciąż jest więc bardzo daleka.