Pierwsze zgrupowanie a dalsza praca. Jak to wyglądało?


Jak sprawdzały się „wynalazki” naszych selekcjonerów?

16 czerwca 2023 Pierwsze zgrupowanie a dalsza praca. Jak to wyglądało?
Marcin Karczewski / PressFocus

Nie ważne, czy nowy selekcjoner reprezentacji Polski jest Polakiem czy nie, po pierwszych treningach może zmienić swoją opinię na temat danego zawodnika. Czasami jest to zmiana na niekorzyść piłkarza. W krótkiej jak dotąd przygodzie Fernando Santosa z naszą kadrą mieliśmy już takie przypadki. Jak to wyglądało kiedyś? Jak dziś, a jak ma szansę wyglądać w przyszłości?


Udostępnij na Udostępnij na

Fernando Santos jest w trakcie swojego drugiego zgrupowania w roli selekcjonera reprezentacji Polski, jednocześnie przed pierwszą okazją na przetestowanie zawodników bez towarzyszącej presji wyniku, z Niemcami bowiem nie gra o stawkę. Sprawia to, że nie będzie musiał sprawdzać zawodników i różnych rozwiązań w warunkach bojowych, do czego był zmuszony w marcu. Kogo wymyślił sobie selekcjoner?

Falstart Nawałki

Adam Nawałka swoją udaną kadencję jako selekcjoner rozpoczął od porażki 0:2 w towarzyskiej potyczce ze Słowacją w listopadzie 2013 roku. Jak każdy trener, który dopiero zaczyna pracę z nową drużyną, wypróbował paru zawodników, którzy wcześniej nie mieli okazji do gry. Jednym z takich zawodników był Rafał Kosznik – ówcześnie lewy obrońca Górnika Zabrze. Obecny dyrektor sportowy Raduni Stężyca debiutował wtedy w kadrze na parę dni przed 30. urodzinami. Był to jego pierwszy i ostatni występ w narodowych barwach, a w 87. minucie zmienił go Adam Marciniak.

Co prawda, w przeciwieństwie do Kosznika, dla Marciniaka nie było to ostatnie zgrupowanie w kadrze, ani też ostatni występ, bo… przedostatni. Drugi zaliczył jednak na tym samym zgrupowaniu, cztery dni później w towarzyskim starciu z Irlandią, zremisowanym bezbramkowo. Ostatni raz do kadry został powołany na towarzyski mecz z Niemcami w 2014 roku.

Ważniejszą od wcześniej wspomnianych panów rolę odegrał Paweł Olkowski, który również debiutował w meczu ze Słowacją. W eliminacjach do francuskiego euro zagrał sześć razy, później często był powoływany, ale ostatni występ w kadrze zaliczył w ostatnim spotkaniu eliminacyjnym. W sumie uzbierał ich 13.

Z ławki na boisku pojawił się również Krzysztof Mączyński, który miał wówczas 26 lat. Jak wszyscy wiemy, był uznawany za żołnierza Nawałki. W końcu w kadrze uzbierał 31 spotkań, a od żadnego innego selekcjonera nie otrzymał nawet powołania. Ostatnie spotkanie w kadrze dla niego to towarzyski mecz z Koreą Południową, w którym zaliczył nawet dwie asysty. Na mundial Adam Nawałka go nie zabrał.

U Jerzego Brzęczka

W kontekście pierwszych powołań Nawałki mówiliśmy o graczach, których w piłce nie widzimy od dłuższego czasu, w końcu to było 10 lat temu. Jednak w przypadku zawodników, którzy debiutowali u Jerzego Brzęczka, będziemy już pisać o graczach, którzy mogą odgrywać istotną rolę w kadrze dzisiaj. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Sztandarowym przykładem będzie tutaj Arkadiusz Reca. Wówczas 23-latek był świeżo po przenosinach na półwysep Apeniński. Na mecz w Lidze Narodów z Włochami wyszedł w pierwszym składzie i zagrał 90 minut. Z racji naszych problemów na lewej obronie Reca jest wykorzystywany do dzisiaj i w kadrze prawdopodobnie pojawi się jeszcze nie raz, w końcu na trwającym zgrupowaniu był chwilę obecny, musiał je jednak opuścić ze względu na uraz. Na dzisiaj ma 15 spotkań z orzełkiem na piersi.

W tamtym meczu zadebiutował również Rafał Pietrzak. Wtedy miał 26 lat i notował dobre występy w Wiśle Kraków. Z Włochami zagrał 10 minut, później 18 w towarzyskim meczu z Irlandią. Następnie miał dwa lata przerwy od kadry i zagrał w towarzyskim meczu z Finlandią wygranym 5:1. Później już żaden selekcjoner go nie powołał i raczej już nie powoła, bo Pietrzak ma 32 lata i może trafić z Lechii Gdańsk do Wieczystej Kraków.

Spośród graczy, którym szansę debiutu na początku swojej pracy dał Jerzy Brzęczek, największy pożytek mamy zdecydowanie z Damiana Szymańskiego. Najpierw dostał cztery mecze jesienią 2018 roku, a później za Jerzego Brzęczka już nie zagrał. Wrócił za czasów Paulo Sousy, pograł trochę u Michniewicza, u Fernando Santosa zagrał w obu meczach. Nie jest to oczywisty zawodnik, ale pracuje dla zespołu i chyba nigdy jeszcze poważnie nas nie zawiódł. Dokładnie dzisiaj, w dniu meczu z Niemcami, obchodzi swoje 28. urodziny, jak dotąd w kadrze ma 12 występów. Na trwające zgrupowanie powołanie otrzymał.

Arkadiusz Reca kontuzjowany. Co z lewą obroną?

U Paulo Sousy

Umówmy się, Liga Narodów prestiżowa nie jest i nie traktujemy jej jako normalne mecze o punkty, więc pierwszym omawianym trenerem, który od początku miał presję wyników był Paulo Sousa. Portugalczyk debiutował w meczu eliminacyjnym z Węgrami.

Jedynym debiutantem w tym spotkaniu był Michał Helik. Paulo Sousa powołał środkowego obrońcę grającego solidnie w Championship i wiązało się to z chęcią odstawienia Kamila Glika. W eliminacjach wystąpił sześć razy, Portugalczyk zabrał go też na Euro, ale tam nie dostał szansy. Później został jeszcze powołany przez Czesława Michniewicza na pierwsze zgrupowanie dla tego trenera, ale nie zagrał tam. Do teraz ma siedem meczów, ale nie zdziwimy się, jeśli ten dorobek się powiększy. Na mecze z Niemcami i Mołdawią powołania jednak nie dostał.

U Michniewicza

Czesław Michniewicz dzięki wykluczeniu Rosji z eliminacji do mundialu mógł przed finałem baraży zmierzyć się towarzysko ze Szkocją. Tam postawił na swojego ulubieńca z kadry U-21 – Szymona Żurkowskiego, który bronił się sportowo, grał regularnie oraz dobrze w Serie A. Później grał w Lidze Narodów, jednak na jesień wrócił z wypożyczenia i w Fiorentinie nie przebił się do składu. Michniewicz dał mu zagrać z Chile, aby zobaczyć, czy nada się bez gry na mundial i po występie Żurkowskiego widać było, że nie. Dlatego też był to jego ostatni mecz w kadrze. Otrzymał powołanie od Fernando Santosa na jego pierwsze zgrupowanie. Teraz jednak powołania nie dostał.

U Fernando Santosa

Na marcowe zgrupowanie Portugalczyk zabrał jednego debiutanta – Bena Ledermana. Piłkarz Rakowa się na boisku nie pojawił, jednak znowu dostał zaproszenie na treningi reprezentacji Polski i zapewne teraz zadebiutuje. Po długiej przerwie do kadry wrócił też Michał Karbownik, który zagrał w pierwszym składzie z Czechami. Na drugą połowę nie wyszedł, z Albanią nie zagrał, a teraz jest bez powołania.

Jedyny piłkarz, którego nie było jeszcze nigdy na zgrupowaniu, a teraz się pojawił, to Przemysław Wiśniewski. Oczywiście na występ czeka jeszcze Ben Lederman, ale jak już ustaliliśmy, on był na zgrupowaniu w marcu. Wiśniewski latem odszedł z Górnika za darmo do włoskiej Venezii. Na zapleczu Serie A spisywał się tak dobrze, że kiedy Spezia musiała zastąpić Jakuba Kiwiora, wyłożyła za Wiśniewskiego cztery miliony euro. 24-latek ligę wyżej też grał dobrze, przebił się do pierwszego składu, czego efektem jest powołanie do reprezentacji. Czy Wiśniewski zakotwiczy w niej na dłużej?

Jak to może wyglądać później?

Przemysław Wiśniewski właśnie spadł ze Spezią do Serie B, co w sumie dla samego piłkarza aż tak złą informacją, jak mogłoby się wydawać, nie jest. Wraca na poziom, na którym występował jeszcze pół roku temu, a w Serie A został pozytywnie zweryfikowany, co znaczy, że jakiś klub mógłby się po niego zgłosić. Problematyczna mogłaby być cena, bo Spezia wyłożyła na Polaka cztery miliony euro. Jeśli jednak nawet w Serie B Wiśniewski będzie prezentował się odpowiednio, wciąż ma szansę na powołanie z poziomu tej ligi. Sporo może też zależeć od tego, jak pokaże się Wiśniewski na treningu i w meczu.

Jeśli chodzi o Bena Ledermana, młody Polak ma szansę grać częściej w przyszłym sezonie w Rakowie. Klub z Częstochowy ma stawiać więcej na młodych Polaków, do tego na 99% dojdą mu europejskie puchary, co oznacza, licząc eliminacje, dodatkowe 14 meczów. Tylko w rundzie jesiennej. Dawid Szwagra będzie zmuszony rotować i to z pewnością jest na korzyść zawodników, którzy w drużynie mistrzów polskich nie grali tak dużo, a wśród nich właśnie jest Ben Lederman.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze