Pierwsze kontuzje i niedobór transferów. Czy Lech Poznań może już panikować?


Daniel Hakans i Radosław Murawski wypadną z gry na dłużej, a Lech Poznań nie zakontraktował jeszcze żadnego, ofensywnego piłkarza. Czy klub walczący na trzech frontach może sobie na to pozwolić?

8 lipca 2025 Pierwsze kontuzje i niedobór transferów. Czy Lech Poznań może już panikować?
Zbigniew Harazim

Lech Poznań dokonał już dwóch transferów – pozyskano Mateusza Skrzypczaka z Jagiellonii Białystok oraz Roberta Gumnego po rozwiązaniu jego kontraktu z Augsburgiem. Cóż, w tym aspekcie władze Kolejorza zdecydowanie trzeba pochwalić. Wylewy w defensywie na przestrzeni sezonu przysłużyły się do wydłużenia walki o tytuł Mistrza Polski do ostatnich sekund meczu z Piastem Gliwice. Stare demony nie odpuszczają jednak Dumie Wielkopolski. Znowu pojawiają się urazy, kadrowe fundamenty są kruche.


Udostępnij na Udostępnij na

Mateusz Skrzypczak i Robert Gumny wracają na Bułgarską. Nowa polityka transferowa Lecha Poznań

Środek obrony wygląda już dużo lepiej: Antonio Milić, Alex Douglas i Bartosz Salamon jako filary uzupełnione o Mateusza Skrzypczaka, słusznie obsypywanego pochwałami za ostatnie sezony. Był zdecydowanie topowym stoperem Jagiellonii Białystok, uhonorowano go nagrodą najlepszego obrońcy minionego sezonu PKO Ekstraklasy. W dodatku to Poznaniak z krwi i kości, więc o zostawianie serca na murawie chyba nie trzeba się martwić. Transfer do którego praktycznie nie da się przyczepić.

W poprzednim sezonie rozegrał 28 meczów, w których dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców, uzbierał 56% wygranych pojedynków, średnią 0,57 odbiorów na mecz. Wyróżniał się przytomnością w defensywie, ogromnym zaangażowaniem w powierzone mu zadania. Stanowił trzon defensywy. Był pewny w zadaniach stricte obronnych, asekuracyjnych, ale również potrafił wyprowadzić akcje. Po takiej wiośnie w defensywie Lecha Poznań potrzebny był ktoś o takim profilu.

Robert Gumny, także mocno związany z Poznaniem wraca na Bułgarską. Świeżo po zakończeniu sezonu w przestrzeni medialnej przebijał się temat wykupu Rasmusa Carstenstena z FC Koln. Cena dwóch milionów euro za piłkarza do rywalizacji dla Joela Pereiry miała jednak skutecznie zniechęcić Lecha do próby pozyskania Carstenstensa na zasadzie transferu definitywnego. Po raz kolejny, ruch odpowiedzialny. Za Roberta Gumnego nie trzeba było wykładać kasy. 27-latek już teraz prezentuje wysoki poziom i charakterystykę gry podobną do Duńczyka. Prawa obrona wydaje się być przygotowaną do gry na trzech frontach.

Czy maszyna odpali bez kontuzjowanego Murawskiego? Drobne problemy na środku pola

Środek pola. Temat niby zamknięty już podczas zimowego okna transferowego – sprowadzono tam Gisliego Thordarsona. Islandczyk niefortunnie doznał kontuzji. Po jakimś czasie okazało się, że by wrócić na nogi operacja barku będzie nieodzowna. Wyeliminowało go to z gry do końca sezonu. W kadrowym obiegu zostali zatem Radosław Murawski, Antoni Kozubal, Filip Jagiełło, momentami asekurowano się także młodziutkim Sammym Dudkiem. Kłopoty kadrowe pojawiły się także na skrzydle. Urazogenny jest Ali Gholizadeh, z gry wypadał także czasem Patrik Walemark.

W ostatnich dniach Lech Poznań poinformował o dość poważnych kontuzjach dwóch, istotnych piłkarzy. Radosław Murawski przeszedł zabieg kontuzjowanej nogi. To pokłosie problemów zdrowotnych z końcówki mistrzowskiego sezonu. Spora część piłkarzy Kolejorza mimo nieoptymalnego stanu grała do końca o tytuł Mistrza Polski. Jak informuje klub, przerwa doświadczonego pomocnika potrwa 3 miesiące. Z podobnymi problemami zmaga się Daniel Hakans. Fin także doznał urazu w końcówce ubiegłego sezonu. Według informacji Mateusza Jarmusza z Gazety Wyborczej, skrzydłowy nie zagra jeszcze przez co najmniej miesiąc.

Czy można już panikować?

Tutaj pojawiają się schody. 13 lipca odbędzie się Superpuchar Polski z Legią Warszawa. Na 18 lipca zaplanowano inaugurację Ekstraklasy 25/26 przy Bułgarskiej. Rywalem Kolejorza będzie Cracovia. 22 bądź 23 lipca podopieczni Nielsa Frederiksena pierwszy raz staną w szranki w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. Rywalem będzie zwycięzca dwumeczu Egnatia Rrogozhine – Breidablik Kopavogur. Dwa tygodnie, trzy mecze – a raczej będzie tylko ciężej. Na tym etapie Lech Poznań na skrzydłach może być pewien jedynie Aliego Gholizadeha, Patrika Walemarka, Kornela Lismana. Ewentualnie Bryana Fiabemy i Filipa Szymczaka, którzy również mogą grać na skrzydle. Nie oszukujmy się, to nie są jednak piłkarze na czołówkę Ekstraklasy, a co dopiero walkę o Champions League. W dalszym ciągu swojego zmiennika nie ma także Mikael Ishak.

Zatem – czy można już zacząć panikować i powtarzać słynny frazes „gdzie są transfery”?

Oczekiwanie na ruchy transferowe to jeden z bardziej frustrujących okresów dla kibica. Czasem niestety okoliczności nie są zbyt łaskawe i jednak trochę cierpliwości trzeba okazać. Władze Lecha mają jeszcze czas, ale z pewnością dobrze byłoby mieć kadrę w miarę domkniętą na etapie okresu przygotowawczego. Tak, by Niels Frederiksen miał większą łatwość w przygotowaniu zespołu do walki na trzech frontach.

Z drugiej strony, jeżeli spojrzymy na kadrę Rakowa Częstochowa, Jagiellonii Białystok, czy, o zgrozo, Legii Warszawa – nigdzie nie udało dokonać się na tyle ruchów transferowych, by móc z przekonaniem i zadziornością rzec: na nich, dawajcie te puchary! Trzeba zaakceptować takie, a nie inne położenie Lecha Poznań. Oczywiście, ambicje klubu, kibiców są bardzo duże. Lech chce być uznaną, europejską marką. Grunt pod taki stan przygotował John van den Brom fantastycznym rajdem po Lidze Konferencji Europy zakończonym ćwierćfinałem z Fiorentiną, który na stałe wpadł już do panteonu wielkich meczów Kolejorza.

Przegląd plotek transferowych

Od pewnego czasu słyszymy także plotki transferowe związane z Lechem Poznań. Na Bułgarską przymierzano w ostatnich dniach Haruya Fujii, 24-letniego Japończyka z KV Kortrijk – środkowego obrońcę, który również może występować na prawej stronie. To jeszcze nie koniec. Na liście życzeń Lecha Poznań miał znaleźć się także Gaspar Campos. Według informacji portalu Elcomercio.es, poznański klub zaproponował milion euro Sportingowi Gijon. Hiszpanie zablokowali ofertę oczekując trzykrotności tej kwoty. 25-letni Hiszpan to lewoskrzydłowy, który może także występować jako ofensywny pomocnik, ale i prawoskrzydłowy. W 26 występach w La Liga2 zanotował cztery gole i tyle samo asyst.

Najświeższe plotki dotyczą z kolei osoby Francka Surdeza, 23-letniego skrzydłowego z KAA Gent. W poprzedniej kampanii rozegrał 23 spotkania w Jupiler Pro League, strzelił w nich dwie bramki i pięciokrotnie asystował. Kolejka po Surdeza, według informacji Piotra Koźmińskiego z goal.pl, ma mieć całkiem pokaźne rozmiary. CV i wiek sprawiają, że ciężko uwierzyć w możliwość zrealizowania takiej transakcji. Jeżeli jednak Lech ściągnie piłkarza o zbliżonym do Surdeza profilu, trzeba będzie powiedzieć, że warto było czekać.

Cierpliwość a ambicje włodarzy Lecha Poznań

Kolejorz ma jeszcze czas, aczkolwiek dobrze byłoby, by przed trzecią rundą eliminacji do Ligi Mistrzów (przy założeniu, że Lech do niej się zakwalifikuje, co oczywiście nie jest w 100% pewne) sprowadzić paru nowych, ciekawych graczy i skompletować całą ekipę. Na Bułgarskiej marzenia sięgają Ligi Mistrzów. Nic dziwnego, Poznań to miasto wielkich ambicji i marzeń. Trzeba mieć jednak na uwadze czwartą rundę eliminacji do piłkarskiej elity – w niej Lech Poznań niemal na 100% nie będzie faworytem. Tutaj pojawia się pytanie – czy w gabinetach myślą o tym, by usłyszeć legendarną „Kaszankę” przy Bułgarskiej, czy jednak zadowoli ich Liga Europy? Od tego tak naprawdę zależy sposób, w jaki kadra powinna być budowana.

Póki co włodarze Lecha Poznań poszli w bezpiecznym kierunku uzupełniania niedoborów w defensywie. Sprowadzono starych znajomych, którzy póki co w sparingach nie prezentują się najgorzej. Czas jednak leci. Cierpliwość to z jednej strony jedna z większych cnót, ale z drugiej stan niezwykle trudny do osiągnięcia. Zwłaszcza dla kibiców klubu, który niedawno zdobył Mistrzostwo Polski. W przestrzeni medialnej poznański balonik jest nadmuchany do kolosalnych rozmiarów. Pytanie gdzie są transfery? jest jak najbardziej zasadne, ale wciąż żyjemy w uniwersum polskiej piłki. W ostatnich latach ojczysta piłka klubowa dała nam dużo powodów do dumy i porzucenia wszelkich kompleksów, mamy bogate kluby z imponującym zapleczem i infrastrukturą, są one zarządzane w coraz lepszy sposób, ale trzeba jednak zachować pokorę i pamiętać, że stan dumy z polskich zespołów w pucharach nie trwa wystarczająco długo, by móc nazbyt unosić się pychą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze