Wszystkich nas Peter Hyballa oszukał. Najpierw nas zachwycił swoim podejściem do futbolu, aby później zejść do ligowej szarzyzny i męczenia buły. Rozbudził w nas ochotę na ofensywną, odważną i efektowną grę. Szkoda, że tylko rozbudził, bo tak szybko jak się podpaliliśmy, tak szybko spadliśmy na ziemię. Jest jeszcze jedna zła wiadomość dla niemieckiego trenera. Wisła Kraków w następnym sezonie to będzie zupełnie inna drużyna kadrowo.
Najwięksi obrońcy Petera Hyballi mówili do tej pory, że potrzebny jest czas. Przecież nie od razu Rzym zbudowano. Nie da się zawodników w miesiąc nauczyć biegać na takim poziomie, jakby chciał Niemiec. Po prostu jest to niemożliwe. Nie wpoi się niektórym piłkarzom, że mają cały mecz stosować pressing. Tutaj nawet pokrzykiwania w stylu Franciszka Smudy nie pomogą.
Peter Hyballa wprowadza za duże zmiany
Może zabrzmi to trochę za mocno, ale niektórzy piłkarze po prostu nie są nauczeni ciężkich treningów. Z tego, co wiemy, Hyballa stawia bardzo mocno właśnie na przygotowanie fizyczne. Zresztą jeśli chce się zakładać natychmiastowy pressing, to trzeba dużo biegać. Bardzo często sprintami. Ostatnie spotkania pokazują, że Wisła biega mnie od rywali i na mniejszej intensywności, a będąc słabiej przygotowanym fizycznie i podchodząc wyżej, prosi się o kłopoty.
Wisła Kraków jest ostatnio właśnie karcona przez rywali. Dla przykładu z Zagłębiem przebiegła tylko kilometr mniej (to niedużo), ale o 15 sprintów mniej. Z Wartą niby przebiegła prawie cztery kilometry więcej, ale było to o 20 sprintów mniej. To nam daje ponad 300 metrów mniej przebiegniętych powyżej 25 km/h. To nie rozchodzi się po kościach. „Biała Gwiazda” traci większość bramek właśnie w drugiej połowie. Ponad dwa razy więcej niż w pierwszej połówce. Żadna inna drużyna nie traci tak często bramek w ostatnim kwadransie jak właśnie Wisła. Tak straciła punkty z Wartą, a można było także powalczyć z Zagłębiem.
Peter Hyballa oczywiście powtarza monotonnie, że pracuje nad tym. Spoko, pozostałe cztery mecze mają znikome znaczenie. Wisła jest utrzymana. Jego zadaniem jest budować drużynę na następną kampanię. Czy to robi? W ostatnich sześciu meczach zdobyła tylko trzy punkty. Zamiast grać coraz lepiej, wygląda to coraz gorzej. Co jest rzeczą pozytywną lub negatywną dla Petera Hyballi, to fakt, że jego drużyna w lecie bardzo się zmieni.
https://twitter.com/M_Polski/status/1384949954997886980
Kończące się kontrakty i wypożyczenia
Mimo nie najlepszej sytuacji finansowej Wisła ma kilku ciekawych graczy. Jest na kim oprzeć ten skład. W lecie jednak lekko się to wszystko rozsypie. Wypożyczenia kończą się Zanowi Medvedovi oraz Urosovi Radakoviciovi. Ten pierwszy to zmiennik Felicio Browna Forbesa, który na razie na boisku się nie broni. I chyba nawet nie warto zaczynać z nim jakichkolwiek negocjacji. Radaković za to zaczął pełnić obowiązki partnera Michala Frydrycha. Na boisku źle nie wygląda, ale w czterech meczach, w których grał od pierwszej minuty, Wisła straciła siedem bramek. Jego przyszłość w Krakowie jest więc także bardzo wątpliwa.
Zastąpienie tych zawodników pewnie nie będzie trudne. Umowy kończą się jednak jeszcze wielu graczom. Na pierwszy plan wyłania się Jakub Błaszczykowski. Choć w tym sezonie raczej nieobecny z zaledwie trzema występami od pierwszej minuty, to zawsze niebezpieczny i raczej wyróżniający się zawodnik. Nie wiadomo, jak potoczą się jego losy, tym bardziej po małej sprzeczce z Hyballą.
Może nie są to zawodnicy kluczowi dla Wisły Kraków, ale swój wkład w tym sezonie mieli. Jean Carlos ,choć często słusznie krytykowany, przez większość sezonu jest pierwszym wyborem na skrzydle. W Krakowie dawno pogodzono się już z pożegnaniem Vullneta Bashy. Bądź co bądź za innych trenerów kluczowym zawodnikiem, który trochę z „Białą Gwiazdą” przeżył. Z zagranicznych graczy pozostają jeszcze Adi Mehremić, David Mavutor i Souleymane Kone. Ci dwaj ostatni to nieudane wynalazki Petera Hyballi z raczej małymi szansami na pozostanie, a Mehremić miał dobry okres, ale czy to piłkarz, z którym wiążą przyszłość?
Ponadto z Wisłą pożegnają się też zapewne ligowi wyjadacze, jak: Maciej Sadlok, Łukasz Burliga i Rafał Boguski. Pewnie nie są to zawodnicy, z którymi można liczyć na podbój świata. W tym sezonie zazwyczaj zawodzą, lecz nie do końca są niepotrzebni. Na przykład Maciej Sadlok rozegrał 85% możliwych minut i jest pierwszym wyborem na lewej obronie. Pod nieobecność Jakuba Błaszczykowskiego jest też kapitanem. Boguski to postać marginalna, ale Burliga wciąż jest bardzo często używany przez Petera Hyballę. Pytanie, czy Wisła jest gotowa na odejście tych wszystkich piłkarzy?
https://twitter.com/TomekSzczygiel/status/1385674089185038340
Ubezpieczyła się
Na pewno się jakoś ubezpieczyła i podjęła jakieś kroki, a nie pasywnie czeka, aż zostanie z 10 zawodnikami. Co warte podkreślenia, ruchy Wisły wydają się bardzo przemyślane i logiczne. Przynajmniej na papierze. Najgłośniejszy wydaje się powrót Alana Urygi. Wychowanka „Białej Gwiazdy”, który nabrał doświadczenia i ustabilizował formę w Płocku, a teraz powraca i zapewne stworzy parę stoperów z Michalem Frydrychem. Nie będziemy ukrywać, bardzo nam się podoba ten ruch.
Oprócz tego zespół z Reymonta zasilą Hubert Sobol i Mateusz Młyński. Są to zawodnicy przede wszystkim jeszcze młodzi, dla których pokazanie się w Wiśle może być szansą. Obaj mają też talent. Młyński rozegrał przecież cały sezon w barwach Arki jeszcze w PKO Ekstraklasie. Sobol za to wyróżniał się w II-ligowych rezerwach Lecha. Na dłuższe szanse w pierwszym zespole nie miał jednak za bardzo co liczyć.
Problem w tym, że jeśli Peter Hyballa buduje drużynę już na następny sezon, to bardzo możliwe, że się przeliczył. Jego taktyka jest bardzo specyficzna. Wisła Kraków w lipcu będzie jak droga przelotowa. Jedni będą wyjeżdżać, drudzy przyjeżdżać. Niełatwo budować coś, zanim rozpoczął się prawdziwy ruch. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkich piłkarzy, którzy wystąpili w spotkaniu z Zagłębiem (czyli 16), to aż siedmiu z nich może odejść w lecie. A przecież może się zdarzyć jeszcze tak, że Wisła będzie potrzebowała pieniędzy i sprzeda piłkarzy, za których dostanie godne oferty. Takimi graczami są choćby Yaw Yeboh, Felicio Brown Forbes czy Stefan Savić.
Peter Hyballa i zatargi
My już zaczynamy pisać o następnym sezonie, a tak naprawdę to dochodzą coraz głośniejsze okrzyki z Krakowa, że z tym Hyballą to jednak nic nie wyjdzie. Obecnie w Wiśle panuje chory układ, bo jak inaczej nazwać, to że piłkarz jest również właścicielem. Peter Hyballa to nie jest człowiek pokorny, który idzie za głosem ludu. Lubi postawić na swoim. Tak też zrobił, nie zabierając Jakuba Błaszczykowskiego na mecz z Wartą. Nawet do kadry meczowej. Tłumaczenie jakże logiczne. Błaszczykowski po prostu nie był gotowy, aby zagrać w tym meczu, a to ze względu na ciągłe urazu i omijane treningi.
Peter Hyballa: Nie zawsze zdrowo się odżywiam. Jadłem więc hot doga w sklepie, nałożyłem sobie dużo keczupu i musztardy. Nagle zostałem rozpoznany przez jakiegoś mężczyznę. Powiedział: "wierzymy w ciebie i w twój zespół". I żebyśmy dali z siebie wszystko przeciwko Cracovii.
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) April 23, 2021
W tygodniu portal Interia doniósł także, że atmosfera w krakowskiej szatni trochę się popsuła. Do nie wszystkich zawodników trafia po prostu Peter Hyballa. Ponoć miał jednego z piłkarzy nazwać kompletnym zerem. W sumie to można się po Niemcu spodziewać wszystkiego. Jest nieobliczalny i jeśli wytrzyma do letniego okienka, stanie przed bardzo trudnym zadaniem. Jako że w Wiśle nie ma pionu sportowego z prawdziwego zdarzenia, będzie trzeba znaleźć odpowiednich zawodników do jego koncepcji. Takich, którzy z miejsca go zrozumieją, bo w następnym sezonie nie będzie zmiłuj. Nie będzie mógł sobie pozwolić na trzy punkty w sześciu spotkaniach. Na razie to próbuje wylewać fundamenty pod budowlę. Tylko że jeszcze nikt nie wie, co tam będzie i do czego ma służyć ani jaki format ma mieć.