Pedro Tiba – kluczowy piłkarz Lecha Poznań


Pedro Tiba w meczu z Apollonem Limassol pokazał niebywałe umiejętności. Portugalczyk swoim kolejnym dobrym występem zauroczył całą Polskę

24 września 2020 Pedro Tiba – kluczowy piłkarz Lecha Poznań
Dariusz Skorupiński

2 lipca 2018 roku Pedro Tiba przeszedł z SD Chaves do Lecha Poznań za 1 mln euro. Transfer wydawał się o tyle interesujący, że Portugalczyk regularnie grał w pierwszym składzie swojej drużyny. Nieco ponad dwa lata później wszyscy mogą śmiało potwierdzić, że to był słuszny wydatek i strzał w dziesiątkę.


Udostępnij na Udostępnij na

Polska przeżywa obecnie kryzys w europejskich pucharach. Już od kilku lat nie możemy doczekać się występu rodzimej drużyny choćby w fazie grupowej Ligi Europy. Podejrzliwie podchodzimy do meczów z każdą poważniejszą drużyną. Z tego względu w meczu z Apollonem za lekkiego faworyta uważano Cypryjczyków. Jednak torreadorzy z Półwyspu Iberyjskiego – Dani Ramirez i Pedro Tiba – w połączeniu z utalentowaną, poznańską młodzieżą stanowili zaporę nie do przejścia dla gospodarzy z Limassolu. Na tytuł gracza meczu zdecydowanie zasłużył sobie 32-latek z Portugalii.

Poznańska wyprawa na Cypr. Apollon – Lech 0:5

Różnica umiejętności

Portugalczyk pierwszy mecz w barwach Lecha rozegrał jeszcze za kadencji Ivana Djurdjevicia. To również był mecz fazy eliminacyjnej Ligi Europy. Poznaniacy w składzie mieli doskonale znanych, ale również regularnie wyśmiewanych Tomasza Cywkę, Łukasza Trałkę czy Macieja Gajosa. Brakowało jakości. Drużyna z Wielkopolski męczyła się zarówno z armeńskim Gandzasarem, jak potem i Shakhtarem Soligorsk, a także belgijskim KRC Genk.

Jednak Tiba od początku pokazywał to „coś”. Imponował techniką na tle polskich przecinaków, zachwycał świetnymi podaniami oraz umiejętnością wejścia w drybling z rywalem. Było widać, że do ekstraklasy wreszcie zawitał gracz z potencjałem. Genialny efekt zwiększyło przyjście innego Portugalczyka – Joao Amarala – który również sprawiał wrażenie zawodnika z innej półki. Dodatkowy plus dla kibiców stanowiły niezłe liczby Pedro Tiby. W ubiegłym sezonie, jeszcze w barwach Chaves, środkowy pomocnik w ciągu całego sezonu strzelił 11 bramek oraz zaliczył siedem asyst.

Nowy zawodnik Lecha zachwycił m.in w swoim pierwszym spotkaniu ligowym z Wisłą Płock. Dał wtedy drużynie zwycięstwo w końcówce meczu. Piłkę dośrodkował mu Maciej Makuszewski, a on sam wykończył akcję efektowną przewrotką, rzadko spotykaną na polskich boiskach. W ciągu pierwszego sezonu może nie miał wielkich liczb, ale jego zasług i umiejętności może dowodzić fakt, że już niecałe trzy miesiące po transferze otrzymał opaskę kapitańską. Szybko zrozumiano, że Tiba jest skarbem.

Profesjonalizm, dobry styl

Jeśli spojrzy się na jakikolwiek wywiad z Pedro Tibą, to można dostrzec, że jest on piłkarzem sumiennym i dobrze wykonującym swoje obowiązki. – Praca z Nawałką to ciągła nauka i mnie to odpowiada. Zawsze jestem skoncentrowany na odprawach video, których mamy naprawdę wiele, czy podczas treningów, by w pełni zrozumieć jego tok myślenia. To fundamentalne w naszej pracy – tak Portugalczyk wspominał okres gry pod wodzą Adama Nawałki.

Żaden z trenerów nie miał wątpliwości co do chęci Portugalczyka. Tak samo jak Ivan Djurdjevic i Adam Nawałka później zaufaniem obdarzył go Dariusz Żuraw. Pod wodzą dotychczasowego trenera rezerw Lecha Tiba był w stanie pokazywać jeszcze więcej. Nowy szkoleniowiec przywiązywał ogromną wagę do gry ofensywnej, co sprzyjało wykazywaniu umiejętności technicznych. Potem zaowocowały też konsekwentna praca klubu nad szkoleniem młodzieży i bezkompromisowość nowych zawodników.

Pod koniec sezonu 2019/2020, kiedy Tiba nie musiał już współpracować z Jevticiem i Muharem, tylko z genialnymi Moderem i Danim Ramirezem, od razu jego statystyki wystrzeliły do góry. Tak samo jak forma drużyny z Wielkopolski. Z 11 ostatnich meczów ubiegłych rozgrywek Lech przegrał tylko ten pucharowy z Lechią Gdańsk. W tym czasie Portugalczyk strzelił dwie bramki i zaliczył trzy asysty, co jest niezłym wyczynem jak na środkowego pomocnika.

Pedro „Armando” Tiba

Od początku tego sezonu Tiba jest niesamowicie pewny siebie. Z Wisłą Płock zaliczył asystę. Z dobrym Śląskiem Wrocław zaliczył aż dwie asysty. Przyczynił się również do rozbicia maltańskiej Valmiery. O jego sile przekonali się też gracze Hammarby, którym Tiba strzelił pierwszą bramkę w meczu. Mecz z Apollonem był jedynie wisienką na torcie.

Niesamowicie wyglądała współpraca z Danim Ramirezem. Jeden podawał, drugi od razu startował do podania prostopadłego. Nie było w okolicy Ramireza? To od razu szła prostopadła piłka do Ishaka. Co, jeśli obaj zostali zneutralizowani? Wtedy Portugalczyk popisywał się niesamowitymi rajdami lub grał kombinacyjnie z Moderem. Nieźli piłkarze z Cypru wyglądali momentami jak tyczki treningowe.

Absolutnym pokazem piłkarskiego geniuszu Tiby była piąta bramka. Świetnie wystartował do akcji za Nika Kacharavą, który absorbował uwagę obrońcy. Gruzin na pamięć podał na Portugalczyka, który zgubił spóźnionych obrońców. Potem w sytuacji sam na sam z bramkarzem najpierw genialnym zwodem uziemił jego, a potem obrońcę, który usiłował ratować się przed kompromitacją. Genialny rajd szybko wykończył celnym strzałem, a zawodnicy cypryjskiej drużyny mogli tylko obserwować piłkę zmierzającą do siatki. Starsza osoba z gorszym wzrokiem mogłaby pomyśleć, że w telewizji puszczono mecz reprezentacji Argentyny, a Diego Armando Maradona znowu czaruje rywali.

32-letni Portugalczyk jest najlepszym dowodem na to, że warto wydać większe pieniądze w zamian za większą jakość. Cały Lech stanowi przykład na to, że można grać ofensywnie i skutecznie. Pompowanie balonika może być ryzykowne, ale na pewno ktoś z dwójki Charleroi–Partizan będzie miał ciężką przeprawę. W każdym razie trio Tiba–Moder–Ramirez wspierane m.in. przez Ishaka, Sykorę i Puchacza zasługuje na fazę grupową Ligi Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze