Paweł Sobolewski był jak zwykle mocnym punktem Korony w sobotnim meczu przeciwko PGE GKS-owi Bełchatów. 31-letni pomocnik podzielił się z nami swoimi przemyśleniami na temat wygranego spotkania.
Jedenaście żółtych kartek, jedna czerwona – tak to wyglądało z perspektywy arbitra. Z Waszej chyba nie do końca.
Myślę, że kilku kartek mógł sobie arbiter oszczędzić, ale to tylko i wyłącznie do niego powinno się kierować pytanie, dlaczego te kartki wyciągał. Kontrowersje wywołała przede wszystkim kartka Vukovicia, która eliminuje go z meczu z Legią – przecież on nic tam nie zrobił, a mimo to sędzia sięgnął po kartonik.
Udowodniliście, że nawet bez Andrzeja Niedzielana potraficie zdobywać bramki.

Oczywiście, ja uważam, że tak powinno być w drużynie – jest nas ponad dwudziestu i ciężar zdobywania bramek nie może spoczywać tylko na dwóch czy trzech osobach. W tej chwili nasz zespół właśnie tak wygląda – każdy, kto pojawi się na boisku, ciągnie drużynę do przodu.
Siedem meczów bez porażki… Nasuwa się pytanie – ile jeszcze?
Na razie musimy skupić się na wygrywaniu każdego pojedynku. Mecze bez porażki będziemy liczyć po zakończeniu rozgrywek.
Passa się może szybko skończyć – przed Wami tacy rywale, jak Legia, Lechia czy Jagiellonia.
W tym momencie cieszymy się jeszcze meczem z Bełchatowem, ponieważ wygraliśmy to spotkanie i mamy wiele powodów do radości. W niedzielę zaczniemy myśleć o kolejnym rywalu, czyli o Legii. Późniejsze mecze nas na razie nie interesują.
Za Wami dwutygodniowa przerwa na reprezentację. Które elementy gry udało się poprawić przez ten czas?
Myślę, że to było widoczne na boisku – przede wszystkim skuteczność. Strzeliliśmy trzy bramki, co jest bardzo dobrym wynikiem w meczu z tak silnym rywalem. Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.