Ma obywatelstwo polskie i brytyjskie, bo urodził się w angielskim Yorku 5 maja 1982 roku (co oznacza, że w sobotę skończy 30 lat). Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w tamtejszym Beagle Boys, ale kilka kolejnych lat spędził w Polsce. Najpierw w juniorskich drużynach Kujawiaka Włocławek, Włocłavii i Łokietka Brześć Kujawski, później zaś Paweł Abbott na półtora roku trafił do ŁKS-u, w którego barwach zadebiutował w ekstraklasie. Zimą 2000 roku wrócił do Anglii, gdzie przez kolejne dziesięć lat reprezentował barwy klubów grających na zapleczu Premier League i w niższych ligach. Łącznie dla Preston North End, Bury, Huddersfield Town, Swansea, Darlington, Oldham i Chartlonu zdobył 91 bramek. Wiosną 2010 zdecydował się na powrót do Polski. Podpisał kontrakt z Ruchem Chorzów, dla którego strzelił od tego czasu, licząc rozgrywki ekstraklasy, Młodej Ekstraklasy i Pucharu Polski, jedenaście goli.
Kto będzie mistrzem Polski?
Nie wiem, naprawdę nie wiem. Mimo że do końca sezonu zostało tak niewiele, bo tylko dwie kolejki, to trudno jest wskazać faworyta z grona pięciu drużyn liczących się w walce o mistrzostwo. Jestem zawodnikiem Ruchu, więc dlatego stawiam na nas.
A nie plujecie sobie w twarz po sobotnim remisie z ŁKS-em? Pan wie, jak by mogła wyglądać teraz Wasza lokata w tabeli, gdybyście zdobyli w tym meczu komplet punktów?
Mogłaby, ale nie musiałaby. Tak do końca bowiem nie wiadomo, jak by to było, gdybyśmy wygrali z ŁKS-em. Może Legia wtedy poczułaby większą presję i też pokonałaby Jagiellonię? Pozostaje tylko gdybanie, a trzeba się skupić na tym, co nas czeka. Żałujemy oczywiście straty dwóch punktów w tym meczu, ale staramy się już powoli o nim zapomnieć. Nie ma co rozpamiętywać, trzeba teraz myśleć o naszym najbliższym spotkaniu z Cracovią.
Co jest największą siłą Ruchu, czyli zespołu, który miesza szyki możnym naszej ligi?
Jesteśmy drużyną i to jest najważniejsze. Mamy w składzie wielu dobrych piłkarzy, ale nie ma jakiejś wybijającej się gwiazdy, dlatego tworzymy bardzo wyrównany zespół. Uważam, że właśnie w tym tkwi tajemnica naszej dobrej postawy w tym sezonie.
Najlepszym strzelcem Ruchu jest Arkadiusz Piech, którego wielu kibiców i dziennikarzy widzi w kadrze na Euro 2012. Pana zdaniem Franciszek Smuda powinien go powołać?
Myślę, że tak. Arek jest skuteczny w lidze, strzela bramki, a przecież nie można powiedzieć, by któryś z napastników reprezentacji Polski, oczywiście poza Robertem Lewandowskim, jakoś szczególnie w tym sezonie wybijał się. Dlatego gdyby to ode mnie zależało, Arek znalazłby się w kadrze na mistrzostwa i mam nadzieję, że otrzyma powołanie. Ale ja nie podejmuję ostatecznych decyzji, tylko trener Smuda i sam jestem ciekaw, jakiego wyboru dokona. Przekonamy się o tym zresztą już niedługo.
A Pan, wracając do Polski po dekadzie spędzonej w Anglii, nie miał takiego planu, żeby ewentualnymi dobrymi meczami w Ruchu zwrócić uwagę selekcjonera reprezentacji?
Nie, raczej nie myślałem o tym. Wiadomo, że każdy marzy o występie w reprezentacji, ale ja zdawałem sobie sprawę z tego, że trudno będzie wskoczyć mi do kadry, więc raczej takiego postanowienia nie miałem. W Anglii spędziłem dziesięć lat, więc zadecydowaliśmy z rodziną, że wrócimy do Polski, bo mimo że urodziłem się na Wyspach Brytyjskich, cały czas czułem się i czuję Polakiem.
Jaki jest sportowy poziom Championship, czyli zaplecza Premier League? W Polsce krążą na ten temat różne, często sprzeczne opinie.
Poziom tej ligi jest porównywalny z naszą ekstraklasą. Uważam, że czołowe polskie zespoły zapewne rywalizowałyby w szeroko pojętej czołówce Championship.
Czy w Anglii mówi się już o Euro 2012, czy raczej kibice żyją finiszem rozgrywek ligowych?
Nie śledzę już tak dokładnie wydarzeń na Wyspach, chociaż staram się czytać o tym, co się dzieje w Anglii. Na razie wszyscy żyją faktem znalezienia nowego trenera dla reprezentacji i ciekawym finiszem w Premier League. O samych finałach mistrzostw Europy nie pisze się jeszcze zbyt dużo. Myślę, że to się zmieni po zakończeniu sezonu, kiedy będzie już wiadomo, która drużyna zostanie mistrzem Anglii.
A jaki jest Pana typ: City czy United?
Myślę, że jednak Manchester United, choć jako zagorzały kibic Liverpoolu wolałbym, aby ligę wygrali… „The Citizens”. United ma bowiem na swoim koncie o jeden tytuł mistrzowski więcej niż Liverpool i nie chciałbym, aby za bardzo w tej klasyfikacji uciekł „The Reds”. Drużyna sir Aleksa Fergusona ma jednak chyba ciut lepszy terminarz do końca rozgrywek i nieco łatwiejszych rywali. A City może gdzieś jeszcze pogubić punkty.
Z Pawłem Abbottem rozmawiał Radosław Kowalski/Trzydozera.pl