Patryk Makuch: „Nie myślałem, że ktoś będzie się tym interesował” [WYWIAD]


Nowy piłkarz Cracovii w wywiadzie z nami opowiada m.in. o trenerze Łobodzińskim, sympatii do Premier League czy o swoim numerze na koszulce

1 lipca 2022 Patryk Makuch: „Nie myślałem, że ktoś będzie się tym interesował” [WYWIAD]
Bartłomiej Hamanowicz / www.miedzlegnica.eu

Patryk Makuch ma za sobą bardzo udany sezon w 1. lidze, w barwach Miedzi Legnica. W zakończonych rozgrywkach 23-latek strzelił 14 bramek oraz 7 razy notował asystę. To zaowocowało zainteresowaniem największych polskich klubów. Wyścig o podpis napastnika wygrała Cracovia.


Udostępnij na Udostępnij na

Zadebiutowałeś w ekstraklasie już ponad trzy lata temu – na ten moment były to twoje ostatnie mecze w tych rozgrywkach. Mocno Ci ich brakowało?

Tak. Myślę, że każdy piłkarz, który występuje w Polsce, chciałby grać na najwyższych szczeblach, więc chciałem jak najszybciej powrócić do ekstraklasy.

Gdybyś mógł zdradzić, to w których aspektach najbardziej się rozwinąłeś od tamtego czasu?

Wydaje mi się, że dojrzałem piłkarsko. Przede wszystkim zebrałem doświadczenie, zmężniałem. Na pewno poprawiłem swoje walory fizyczne. Jestem lepszy taktycznie. Mądrzej poruszam się po boisku. Myślę, że przez ten czas rozwinąłem się w wielu aspektach, we wszystkim po trochu.

W Twojej poprzedniej przygodzie z ekstraklasą grałeś tylko w Gdyni i Legnicy. Jak się zapatrujesz na występy na największych stadionach w Polsce?

Myślę, że to bardzo motywujące i ekscytujące – zagrać na tak wielkich stadionach, przy dużej publiczności.

Może tak z przymrużeniem oka: brakuje Ci jeszcze Twojej karty w „Fifie”?

Na pewno chciałem zagrać sobą w „Fifie” (śmiech). Jeszcze mi się to nie udało, bo kiedy debiutowałem w ekstraklasie, nie miałem jeszcze tej karty. Pierwszy raz będę miał taką okazję. Zobaczę, jak to jest.

Miedź Legnica jest klubem założonym w 1971 roku. Czy było czuć obchody 50-lecia?

To duże wydarzenie dla całego klubu. Fajnie się złożyło, że udało się też zrobić awans – dobrze to wszystko wyszło. Każdy w Legnicy mógł świętować i 50-lecie, i awans.

W poprzednim sezonie trenerem Miedzi był Wojciech Łobodziński. Jak się zmienił, od kiedy został trenerem?

Trener Łobodziński starał sie nam jak najlepiej przekazywać swoją wiedzę, swoje doświadczenia. Chciał nam pomagać. Na pewno zachowywał zdrowe granice między byciem trenerem a bliższymi relacjami z nami. To też pomagało. Dobrze potrafił to wszystko sobie poukładać.

A co Ci w nim najbardziej zaimponowało?

Uwagi w punkt. Wiedział, czego potrzebujemy w danym momencie, potrafił to w krótki, zwięzły sposób przekazać. Bardzo szybko na wszystko reagował. Podobało mi się też jego rozumienie gry i pogląd na piłkę.

W mediach dało się wyczytać, że trener Łobodziński tonował nastroje. Mówił, że w Miedzi awans nie jest wymagany w tym sezonie. Było to czuć w szatni? Jak do tego podchodzili inni piłkarze?

Od początku rozgrywek nikt z nas nie wybiegał tak daleko w przyszłość; czy będzie awans, czy tego awansu nie będzie. Ciężko trenowaliśmy, przygotowywaliśmy się do sezonu. Każdy w drużynie skupiał się na tym, żeby wygrywać każdy kolejny mecz. Myśleliśmy z meczu na mecz. Najważniejsze dla nas było każde najbliższe spotkanie. Dopiero później pojawiły się myśli o awansie.

Kiedy pojawiły się te myśli? Może zaraz po świetnej rundzie jesiennej?

Ogólnie dużo osób w mediach, i nie tylko, stawiało nas w roli faworytów do awansu. My jednak cały czas podchodziliśmy do tego tematu z chłodną głową. Chcieliśmy po prostu wygrywać każdy kolejny mecz i udowodnić, że ten awans nam się należy.

Miałeś bardzo udaną rundę jesienną. Czy myślałeś już wtedy o transferze? Czy ten ruch wyniknął z bardzo dobrej oferty Cracovii? 

Przyznam się, że nie myślałem, co będzie dalej. Chciałem zagrać jak najlepszy sezon, pokazać się z dobrej strony.Wychodziłem z założenia, że gdy przyjdzie racjonalna oferta, wtedy dopiero będę mógł nad tym myśleć. Później zacząłem rozmawiać z Cracovią i rozmyślać nad swoją dalszą przyszłością. Nie miałem od początku takiego planu, żeby odchodzić.

W mediach było o Twoim transferze głośno. Spodziewałeś się takiego zainteresowania? Również ze strony kibiców?

Nie. Szczerze powiedziawszy, byłem strasznie zaskoczony otoczką wokół mojej osoby. Łączono mnie z różnymi klubami. Ludzie byli ciekawi, którą drużynę wybiorę. Ja w ogóle nie myślałem, że ktoś będzie się tym interesował. Dla mnie to było coś nowego, coś zasakującego.

Miałeś już parę wywiadów w ostatnim czasie.

Tak, miałem już kilka wywiadów po transferze. Sporo osób pytało się mnie, jak to wyglądało.

A masz cel, żeby w najbliszych kilku latach występować za granicą?

Oczywiście. Mam taką ambicję, żeby trafić na zagraniczne boiska. Chcę się dalej rozwijać, chcę grać jak najlepiej. Siłą rzeczy fajnie byłoby zagrać na europejskich boiskach, w dobrej lidze, i móc się jeszcze lepiej rozwijać.

A jaka jest Twoja wymarzona liga zagraniczna?

Nie mam ulubionej ligi. W tym sensie, że robiłbym wszystko, aby w niej zagrać. Jedną z tych, które oglądam zawsze z zaciekawieniem i które bardzo mnie interesują, jest Premier League. Bardzo chciałbym kiedyś tam zagrać.

Urazy łapiesz rzadko, a jeśli już, to lekkie. Co robisz, że tak to wygląda? To jest konsekwencja Twojej ciężkiej pracy? Czy masz może na to jakiś specjalny sposób?

Czasami łapię urazy. Nie zapeszając, łapię je raz na jakiś czas. Może, tak jak powiedziałeś, one są drobniejsze, więc jestem w stanie szybko się wykurować i być gotowy na następny mecz. Możliwe, że to kwestia pracy po treningach, na siłowni – wzmacniam różne partie ciała.

Jesteś już po paru treningach w Cracovii. Który gracz zrobił na Tobie największe wrażenie?

Nie chciałbym wybierać jednego. Cała drużyna stanowi fajny zespół. Jest wielu piłkarzy z dużymi umiejętnościami, więc nie będę typował jednej osoby. Jeszcze muszę tu chwilę pobyć, żeby kogoś wskazać (śmiech).

Jaką rolę w Cracovii szykuje dla Ciebie trener Zieliński?

To już bardziej pytanie do trenera. Trener obserwuje mnie na żywo na treningach i na pewno ma swój pomysł. Jakąś odpowiedź będzie można otrzymać, gdy zaczną się mecze. Trudno mi powiedzieć. Myślę, że może podobnie jak u trenera Łobodzińskiego – ten widział we mnie taką „dziewiątkę”, która dużo się porusza, szukając grania.

Pytanie na koniec. Dlaczego numer 71? Wybrałeś go w Cracovii, a grałeś z nim też od dłuższego czasu.

To się zaczęło od tego, że zawsze chciałem grać z siódemką. W grupach młodzieżowych występowałem z tym numerem. A wszystko z numerem 71 zaczęło się w Bełchatowie. Idąc tam na wypożyczenie, zobaczyłem, że siódemka jest zajęta. Więc zwyczajnie chciałem ten numer sobie jakoś przemycić. No i wtedy wpadł mi do głowy numer 71 – że jest w nim ta siódemka. Spodobało mi się i na razie z nim gram.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze