Parma za bardzo oddalała się od powrotu do Serie A


Zmiana trenera w Parmie została wymuszona przez słabe wyniki

25 listopada 2021 Parma za bardzo oddalała się od powrotu do Serie A
Fotografo01/Sipa/PressFocus

Parma Calcio 1913 po spadku do Serie B miała błyskawicznie powrócić na najwyższy poziom rozgrywkowy. Na razie bliżej jej jednak do strefy spadkowej, dlatego za słabe wyniki posadą zapłacił dotychczasowy trener Enzo Maresca.


Udostępnij na Udostępnij na

Maresca w maju zastąpił na stanowisku trenera Parmy Roberto D’Aversę, który spadł z zespołem z Serie A. Przed nowym szkoleniowcem postawiono wówczas jasny cel, a więc jak najszybszy powrót do włoskiej elity. Tymczasem po 13 kolejkach „Gialloblu” zajmują dopiero 14. miejsce w Serie B. Ligowy bilans Mareski zamknął się na czterech zwycięstwach, pięciu remisach i pięciu porażkach.

Zarząd Parmy nie był oczywiście usatysfakcjonowany dotychczasowymi rezultatami zespołu. Miejsce Mareski zajął z tego powodu Giuseppe Iachini, który wraz z końcem ubiegłego sezonu przestał być trenerem Fiorentiny.

Trener był winny

Spadek praktycznie zawsze oznacza konieczność przebudowy drużyny. Z klubem żegnają się na ogół najlepsi gracze, a nowi zawodnicy potrzebują czasu, aby wkomponować się w nowy zespół. Czy tylko w ten sposób można wytłumaczyć słabe wyniki Parmy w Serie B? Zdaniem naszego rozmówcy, Łukasza Barona z serwisu FCParma.com.pl, wina leży jednak po stronie samego Mareski.

Ambicje klubu od samego początku były jasne. Wszyscy, począwszy od prezesa Krause, poprzez przedstawicieli kierownictwa, otwarcie deklarowali, że celem jest natychmiastowy powrót do Serie A. Do tego Parma, przynajmniej na papierze, dysponuje najsilniejszym składem w Serie B. Była także wyraźnym faworytem według bukmacherów. Zespół zdecydowano się powierzyć Maresce, co z uwagi na brak doświadczenia tego trenera było sporym ryzykiem. Chyba nikt nie spodziewał się jednak aż takich trudności.

Można śmiało powiedzieć, że w trakcie czterech miesięcy pracy Mareski drużyna w ogóle się nie rozwinęła. Tym samym poza kilkoma drobnymi przebłyskami, takimi jak mecz z Benevento czy Cittadellą, nie prezentowała sobą absolutnie nic. Wielu kibiców i publicystów związanych z Parmą otwarcie nazywało nawet ten zespół najgorszym w historii, jeśli chodzi o prezentowany styl.

Do tego to, co zdarzyło się na przestrzeni ostatnich trzech tygodni, czyli kompromitująca porażka 0:4 z Lecce i domowy remis z Cosenzą (który został przyjęty jak porażka), całkowicie pogrzebało jakikolwiek autorytet Mareski. Kibice jego zwolnienia domagali się nawet w trakcie meczu z Cosenzą, wywieszając specjalny baner. Atmosfera była więc bardzo napięta. Mimo iż osobiście żal mi jest tego szkoleniowca i należę do ludzi, którzy są za tym, by dawać trenerom czas na pracę i progres, to niestety w tym przypadku wydaje się, że była to jedyna słuszna decyzja – twierdzi nasz rozmówca.

Parma to (nie) tylko Buffon

Warto zauważyć, że Parma po spadku z Serie A nie doznała jedynie osłabień. Było o niej zresztą głośno w całym piłkarskim świecie, a wszystko za sprawą powrotu Gianluigiego Buffona. Bramkarska legenda powróciła do „Gialloblu” dokładnie po dwudziestu latach przerwy. Zdaniem komentatorów poza popularnym „Gigim” zespołowi potrzeba jednak więcej liderów na boisku.

Podobnie uważa redaktor naczelny polskiego serwisu poświęconego Parmie. – Czysto teoretycznie tych liderów powinno być przynajmniej kilku. Poza Buffonem w składzie są niezwykle doświadczeni gracze, tacy jak Franco Vazquez, Danilo czy Pasquale Schiattarella. Wprawdzie czasami są oni w stanie wywiązywać się z tej roli, jednak nie tak dobrze jak Buffon.

To oczywiście niejedyny problem spadkowicza z Serie A. Wydaje się, że zespół nie radzi sobie z presją i obawia się nawet rywalizacji ze słabszymi zespołami. Było to widać choćby w ostatnim meczu z Cosenzą Calcio, która w ostatniej chwili zastąpiła w Serie B bankrutujące Chievo Werona.

– Co do innych bolączek Parmy to lista jest naprawdę długa, bo tak naprawdę mało co w tym zespole funkcjonowało. Ze spraw czysto sportowych warto wymienić beznadziejną grę w defensywie, słabą fazę konstrukcji ataku pozycyjnego, brak dyscypliny taktycznej i brak równowagi między obroną a atakiem (często bywało tak, że Parma grała praktycznie bez linii pomocy – pięciu graczy zaangażowanych w obronę i pięciu w atak). Pod względem czysto sportowym bardzo często można było odnieść wrażenie, że Parma to po prostu zbiór indywidualności, który w żaden sposób nie tworzy zespołu – zauważa Baron.

Dalej chodzi o awans

Słabe wyniki nie zmieniły podejścia włodarzy Parmy. Menadżer klubu Jaap Kalma w zeszłym tygodniu powiedział wprost, że wciąż wierzą oni w szybki powrót do Serie A. Nic więc dziwnego, że klub postawił właśnie na Iachiniego, który cieszy się renomą specjalisty od awansów do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W tym sezonie Serie B jest najbardziej wyrównana od lat i zgodnie przyznają to wszyscy obserwatorzy tych rozgrywek. Na chwilę obecną tabela ligowa jest spłaszczona, różnice punktowe między zespołami nie są duże. I co najważniejsze, nie widać jednej ekipy czy dwóch, które mogłyby uchodzić za pewniaka i lidera rozgrywek. Tak więc w temacie awansu wszystko pozostaje sprawą otwartą i w tej chwili nie ma co przekreślać szans kogokolwiek.

Iachini awansował do Serie A łącznie cztery razy z czterema różnymi zespołami (Chievo, Brescia, Palermo, Sampdoria), tak więc doskonale zna on te realia i prawdopodobnie to był główny powód jego zatrudnienia. Jakie są względem niego oczekiwania? Przede wszystkim uporządkowanie zespołu, nadanie mu nowego charakteru i wprowadzenie bardziej pragmatycznego, a co za tym idzie – adekwatnego do realiów Serie B, stylu. Wydaje mi się również, że otwarcie postawiono mu za cel awans, bo nawet po ostatnich słabych wynikach klub nie wycofywał się ze swoich deklaracji, tak że wątpię, by coś się w tej kwestii zmieniło.

Od siebie mogę dodać, że patrząc czysto obiektywnie na rynek trenerski i dostępnych kandydatów, powiedzmy w zasięgu Parmy, zatrudnienie Iachiniego, wydaje się najbardziej rozsądnym posunięciem. Oczywiście, żaden trener nie jest gwarantem awansu, ale samo pojawienie się Iachiniego daje pewne argumenty, aby w ten cel wciąż mocno wierzyć – uważa ekspert.

Benedyczak gra coraz lepiej

W ostatnim czasie najjaśniejszym punktem Parmy jest polski napastnik, który w lecie przeszedł do włoskiego klubu z Pogoni Szczecin. Adrian Benedyczak jest zresztą chwalony nie tylko za występy dla „Gialloblu”. Podczas ostatniego zgrupowania reprezentacji do lat 21 zdobył trzy bramki, w tym dwie przeciwko Niemcom. Otwarte pozostaje pytanie, czy znajdzie on uznanie także w oczach nowego szkoleniowca „Żółto-niebieskich”.

Początki polskiego zawodnika we Włoszech nie były zresztą łatwe. – Aklimatyzacja Benedyczaka była bardzo trudna. W sparingach grywał często, ale mówiąc szczerze, nie były one dla niego udane. Do tego po sprowadzeniu do klubu Gennaro Turino (największy transfer Parmy w letnim mercato) oraz wyleczeniu urazu przez Roberto Inglese, Polak spadł na trzecie miejsce w hierarchii napastników. Na dodatek z reguły Parma grała tylko jedną „dziewiątką”, a to jeszcze bardziej komplikowało jego sytuację.

Przez długi czas Benedyczak nie podnosił się z ławki rezerwowych albo dosłownie dostawał kilka minut. Wszystko zmieniło się po meczu z Regginą, dotkliwie przegranym przez Parmę. Maresca zdecydował się wówczas na zmianę taktyki i grę dwoma napastnikami. Była to szansa dla Benedyczaka, który dobrze z niej skorzystał. Trafił więc do siatki rywali w dwóch kolejnych meczach z Cittadellą oraz Vicenzą, zbierając przy tym całą masę pozytywnych recenzji.

W ostatnich konfrontacjach z Lecce i Cosenzą podobnie jak cała Parma, delikatnie mówiąc, nie błyszczał. Co do jego pozycji w zespole po przyjściu Iachiniego to trudno jest coś w tej chwili powiedzieć. Nie jest do końca jasne, jakim ustawieniem będzie chciał grać ten szkoleniowiec albo czy przy okazji zimowego mercato nie będzie on chciał sprowadzić kogoś nowego do ataku. Zmiennych jest tu dużo i w tej chwili jest to raczej wróżenie z fusów – kończy nasz rozmówca.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze