Obrona reprezentacji Polski jak nie istniała, tak dalej nie istnieje. Zmiany personalne nic nie wnoszą


Przegrywamy 1:3 z Portugalią i znów palce maczała w tym fatalna postawa stoperów

13 października 2024 Obrona reprezentacji Polski jak nie istniała, tak dalej nie istnieje. Zmiany personalne nic nie wnoszą
Oskar Foltyński

Wiedzieliśmy, że reprezentacja Portugalii piłkarsko pokaże zdecydowanie wyższą jakość niż Polska. Niemniej nie spodziewaliśmy się, że obrona reprezentacji Polski będzie w tym meczu aż tak katastrofalna. Michał Probierz ciągle stara się znaleźć idealną trójkę na boisku, a dalej nie ma rezultatów. Tymczasem Liga Narodów się kończy, a z nim czas na eksperymenty.


Udostępnij na Udostępnij na

Cudu nie było. Reprezentacja Polski zasłużenie przegrywa z reprezentacją Portugalii, która udowodniła, jak wiele brakuje nam do poważnego grania. Żeby nie było, że jesteśmy tacy bezkrytyczni: doceniamy pewne próby ataku i zawiązywania akcji, które głównie miały miejsce dzięki Piotrowi Zielińskiemu (zresztą to on zdobył gola przy udziale wprowadzonego z ławki Kacpra Urbańskiego). Niestety znów musimy przyjrzeć się jednej formacji, której postawa mimo kolejnych roszad wygląda dramatycznie.

Te same błędy

Obrona reprezentacji Polski po raz kolejny nie dojeżdżała poziomem do jakichkolwiek minimalnych standardów przyzwoitości. Błędy, totalny chaos, dziury w obronie niczym leje po bombie, zwłaszcza po stronie Przemysława Frankowskiego, któremu też poświęciliśmy artykuł. Naprawdę trudno dostrzec jakikolwiek pomysł oraz plan i to niezależnie od tego, kto gra w tej obronie. Spośród wszystkich drużyn Ligi Narodów drabinki A Polska posiada 10. najgorszą defensywę wraz z Węgrami.

Obrona reprezentacji Polski: Testów było co niemiara, ale żadna trójka nie zdała egzaminu

Michał Probierz na pozycji obrońcy przetestował już Patryka Pedę, Bartosza Salomona, Mateusza Wieteskę, Kamila Piątkowskiego, Sebastiana Walukiewicza, a ostatnio powołał Mateusza Skrzypczaka (któremu plany pokrzyżowała kontuzja). Dodajmy jeszcze, że ilości kombinacji zestawienia obrońców też było co niemiara. Większy ruch w biznesie panuje tylko i wyłącznie na tej przeklętej pozycji defensywnego pomocnika, bo również tam nie możemy znaleźć horacjańskiego złotego środka.

Tylko że od samego mieszania herbata nie robi się słodsza. Ciągłe eksperymenty z obroną nie przynoszą niczego dobrego. Choć tu o tyle rozumiemy, że trener, widząc ciągłe błędy defensorów, próbuje w końcu znaleźć jakieś rozwiązanie. Na razie bezskutecznie. Niestety żaden z obrońców nie jest w stanie wznieść się na taki poziom, który zagwarantowałby stabilność. Już nawet nie mówimy o tym, że nie są oni w stanie tego zrobić wszyscy naraz. Czas pogodzić się z faktem, iż mamy słabych obrońców?

Walukiewicz najlepszy z najsłabszych, a i tak moglibyśmy mu coś zarzucić

Bo taki Sebastian Walukiewicz naszym zdaniem naprawdę nie rozegrał złego meczu (parę razy odważnie się podłączył do ataku, choć w obronie jego stroną Leao miał autostradę do bramki). A przynajmniej nie rozegrał tak złego w porównaniu z tym, co zaprezentował duet Dawidowicz – Bednarek.

Dawidowicz wolny i mało pomocny w obronie jak na obrońcę

Obrońca Hellasu Werona nie był głównym winowajcą żadnej ze straconych bramek. Jednak uczciwie rzecz biorąc, nie za bardzo pomagał w tej obronie. Powolny, często totalnie zagubiony podczas kolejnych akcji Portugalczyków. Oceny dla Polaka były niskie u każdej redakcji mainstreamowej, lecz to nie on został głównym antybohaterem meczu.

Ciszej już nad tym Janem Bednarkiem

Nie chcemy się już pastwić nad obrońcą Southamptonu. Naprawdę ma powody do dumy, ponieważ niewielu polskich piłkarzy może poszczycić się tak dużą liczbą występów w Premier League co on. Ale mecze reprezentacji Polski są dla niego prawdziwa zmorą. Już nawet nikt nie stawia go w roli następcy Glika, bo to już nie jest śmieszne od pięciu lat, ale on zawsze musi być zamieszany w jakiegoś gola.

O mały włos nie wystawił patelni Cristiano Ronaldo w pierwszej połowie, przy pierwszym golu to on przegrał kluczowy pojedynek główkowy z Bruno Fernandesem. Samobój na 1:3 był tylko wisienką na torcie. Jesteśmy więcej niż pewni, że spośród tysięcy osób, które mogłyby wdepnąć w jedyny krowi placek na stuhektarowym polu, zrobiłby to właśnie Bednarek.

Probierz: fatalna gra w obronie wynikiem wysokiego pressingu

A jak na działanie obrońców reaguje sam trener? Na konferencji pomeczowej stwierdził on, iż to tak wysoki pressing powoduje problemy w obronie. Po części należy przyznać selekcjonerowi rację, że problem leży w wysokiej grze. A skoro cały czas szukamy „szóstki”, która będzie tym spoiwem i która będzie kasować akcje rywala, to niestety będziemy mieli problem przy tak odważnym wychodzeniu do przodu.

Maxi Oyedele niestety nie okazał się panaceum na pozycji defensywnego pomocnika. Zresztą sam maczał palce przy drugim golu, gdy zamiast skasować akcję jak rasowa „szóstka”, dalej biegł za przeciwnikiem (bądź truchtał, jak to niektórzy mu zarzucali po meczu). Nasuwa się zatem pytanie, czy jest sens grać tak wysoko, skoro mamy takie kłopoty w obronie. Dobrze, że chcemy grać w piłkę, a nie ją pozorować, ale to też trzeba robić z głową.

Obrona reprezentacji Polski jak nie domagała, tak dalej nie domaga. A czas nieubłaganie się kurczy

Zaufajcie nam, że notoryczne pisanie o tym, jak to obrona reprezentacji Polski jest koszmarna, nie jest niczym przyjemnym. Niestety jednak dla trenera Probierza wciąż stanowi ona sól w oku zespołu. Selekcjoner traktował Ligę Narodów jako pole do wdrożenia swojej taktyki. Na razie dość ostrożnie wysuniemy tezę, iż tego rozwoju w pewnych miejscach po prostu nie widać.

Mamy tutaj zwłaszcza na myśli linię obrony, która jak była koszmarna tak jest dalej. Trener Probierz musi kombinować i znaleźć pomysł na zminimalizowanie błędów przy próbie gry wysokim pressingiem. Czy kolejne zmiany personalne coś dadzą? Naszym zdaniem nie, ale sytuacja jest trudna, bo trwanie przy tym samym też nie przynosi na razie niczego dobrego. Tylko że czas rozpoczęcia eliminacji do mundialu 2026 zbliża się nieubłaganie…

Komentarze
AZARIASZ (gość) - 2 miesiące temu

Starczy już tych ciągłych zmian i mydlenia sobie oczu opowieściami o ,, złotym pokoleniu '' , o potencjale i tak dalej. Ja mecz w mecz widzę ten potencjał gdzie rywale podają sobie w ciemno od nogi do nogi a Nasi najpierw 7 razy patrzą pod własne czy im piłka się nie odbiła. Czas wrócić do realiów i przestać się karmić bajkami rozpowiadanymi przez Ziela i Lewego. Jak Nasi pokonają lub postawią się poważnemu rywalowi to extra. Jak znowu zrobią jakiś nowy ,, EURO'16 '' to super ale Ja jako Kibic już dawno wyzbyłem się oczekiwań co do gry z ,, czołówką futbolową ''. Dla Mnie najważniejsze jest byśmy z tymi pierwszymi coś grali , gryźli a punktowali to z rywalami ciut gorszymi od nas , znacznie gorszymi od nas , ciut lepszymi od nas oraz równymi nam. Póki Pan Probierz takie osiągi będzie miał dla Mnie jest ok.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze