Od lat uważany za spory talent, który z rzadka prezentował w barwach ukochanej Pogoni Szczecin. Aby w końcu regularnie pokazywać się z dobrej strony, Dawid Kort musiał przenieść się na drugi koniec Polski. Dziś jest jednym z liderów rewelacyjnie spisującej się w Lotto Ekstraklasie Wisły Kraków.
Przed startem sezonu 2018/2019 zarówno zawodnik, jak i krakowski klub znaleźli się w podobnym położeniu. Korta nie chciano nie tylko w Pogoni, której jest wychowankiem, ale również w innych eksrtaklasowych klubach. Za pomocnikiem ciągnęła się opinia balangowicza, z Wisły zaś uciekało w popłochu większość kluczowych zawodników. Związane to było z fatalną sytuacją organizacyjną klubu, który do końca walczył o możliwość gry na stadionie przy Reymonta. Tajemnicą poliszynela jest również fakt, że nie wszystkie wypłaty wpływają na konta piłkarzy Wisły w terminie.
Błysk w I lidze
Uznawany od lat za spory talent Kort był przygotowywany do ogrywania ważnej roli w Pogoni poprzez wypożyczenia do I ligi. Za pierwszym razem trafił do Floty Świnoujście, w której pieniędzy brakowało na wszystko. Dla 20-letniego wówczas Korta najważniejsza była jednak możliwość regularnej gry. W najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował już jako 18-latek, ale nie miał szans grać w niej co kolejkę. W sezonie 2014/2015 młody pomocnik rozegrał na zapleczu ekstraklasy 24 mecze i z nadziejami na walkę o miejsce w składzie powrócił do Szczecina. Szybko został oddany na kolejne wypożyczenie, tym razem do Bytovii Bytów. Jesienią 2015 roku w barwach zespołu z Kaszub spisywał się bardzo dobrze i wiosną grał już w ekstraklasie w barwach ukochanej Pogoni.
Kluczową rolę w szczecińskim klubie Kort miał odgrywać w rozgrywkach 2016/2017. Długo nie mógł ustabilizować swojej formy, jesienią często grał w rezerwach i na dobre odpalił dopiero w końcówce sezonu. W ostatnich dziewięciu spotkaniach, rozgrywając, zdobył cztery gole, ponownie rozbudzając nadzieje na kolejny sezon. Powtórzył się jednak scenariusz sprzed roku. Kort zaczynał rozgrywki w pierwszym składzie, ale drużyna spisywała się słabo, co w konsekwencji doprowadziło do zwolnienia Macieja Skorży. Nowy trener, Kostja Runjaić, stawiał na innych zawodników, na co wpływ miała nie tylko forma sportowa, ale również szeroko pojęty styl życiu preferowany przez wychowanka Pogoni. Nowemu trenerowi Kort podpadł już na początku jego pracy w Szczecinie, po tym jak wraz z kilkoma kolegami i członkami sztabu szkoleniowego bawił się w jednym z klubów go-go. Nikogo nie dziwło więc, gdy na kilka tygodni przed końcem sezonu dowiedział się on, że u niemieckiego trenera już nie zagra.
Pomoc byłego dyrektora
Latem stało się jasne, że tym razem Kort opuści Szczecin nie na zasadzie kolejnego wypożyczenia, ale definitywnie zmieni klubowe barwy. Nie było to łatwe dla zawodnika, który kilka miesięcy temu w rozmowie z portalem Weszlo.com podkreślał, jak ważna jest dla niego Pogoń.
Przychodziłem do klubu, mając sześć lat, ona tu była [Pani, która odpowiadała w Pogoni za pranie sprzętu – przyp. red.]. Tak samo jak pani, która robi nam śniadania, tak samo jak inni. Widzieli, jak dorastam od dziecka do mężczyzny. Ja się z tymi ludźmi utożsamiam i myślę, że oni trochę ze mną też. Jak pani z pralni potrzebowała podwózki do domu, to po prostu mnie zapytała. Wątpię, by zapytała kogoś innego z szatni, ale my znamy się od wielu lat. Inna relacja.Dawid Kort w wywiadzie dla Weszlo.com
Niezbędne dla rozwoju Korta okazało się odcięcie pępowiny łączącej go z rodzinnym Szczecinem. Psychologowie nazwaliby to opuszczeniem strefy komfortu, ale była to dużo bardziej pragmatyczna sprawa. Pomocnik nie miał szans na grę w barwach „Portowców”, a stery pewnego klubu na drugim końcu Polski przejmował akurat znający jego potencjał Maciej Stolarczyk. Do Wisły Kraków zawodnicy nie pchali się drzwiami i oknami, prędzej uciekali nawet przez komin. Transfer Korta przyjęto więc bez większych oczekiwań. Tymczasem pomocnik jak i cała Wisła od początku sezonu zachwycają formą i wynikami. Zespół po ośmiu kolejkach objął prowadzenie w ligowej tabeli, rozgrywając kilka spektakularnych spotkań. Kort szybko stał się kluczową postacią „Białej Gwiazdy”, tworząc duet środkowych pomocników z Vulnetem Bashą. Każde spotkanie krakowian wychowanek Pogoni rozpoczynał w wyjściowym składzie, zapisując na swoim koncie dwa gole i jedną asystę. Do tego dochodzi świetne regulowanie tempa gry zespołu i spektakularne, zagrywane co do centymetra przerzuty piłki.
O Korcie nie da się powiedzieć, że jest młodym talentem, ale z pewnością jego wiek daje nadzieje na dalszy rozwój. Na razie zadaniem jego i Wisły jest pokazanie, że dobra forma na początku rozgrywek może się przenieść na ich dalszą część. Teraz przed „Białą Gwiazdą” wyjazd do Szczecina, który dla Korta będzie z pewnością wyjątkowy. Chłopak wychowany w tym mieście zagra na stadionie, który śmiało można nazwać jego drugim domem. Ciekawe, jak przywitają go kibice, którzy w poprzednim sezonie w dużej mierze jego obarczali winą za fatalne wyniki zespołu.
Na początku sezonu, gdy na meczu Wisły pojawił się Jerzy Brzęczek, kibice zachodzili w głowę, kogo to nowy selekcjoner może w drużynie „Białej Gwiazdy” obserwować. Na pierwsze zgrupowanie pod jego wodzą pojechał Rafał Pietrzak, który skorzystał z braku odpowiedniej jakości lewych obrońców. Rywalizacja w środku pola jest zdecydowanie mocniejsza, ale za plecami Klicha, Krychowiaka, Zielińskiego i Linetty’ego wciąż jest pole do zagospodarowania. Jeśli Kort i cała Wisła nie spuszczą z tonu, 23-latek może otrzymać szansę w biało-czerwonych barwach.