Ostatnie tygodnie to istny „finalaton” dla niemieckiej piłki. W odstępie zaledwie dwóch dni Niemcy rozegrali dwa finały – oba wygrali. 30 czerwca piłkarze młodzieżowej reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów pokonali 1:0 Hiszpanów, triumfując tym samym w Euro U-21. 2 lipca miało miejsce kolejne wielkie wydarzenie – pierwsza reprezentacja Niemiec pokonała Chile równie skromnie, co nieznacznie młodsi koledzy i zapewniła sobie pierwszy tytuł Pucharu Konfederacji w historii.
Decyzja trenera
Trener niemieckiej kadry wykazał się wielką odpowiedzialnością i mimo presji ze strony kibiców powołał na Puchar Konfederacji skład opierający się na młodych zawodnikach, dając tym samym dłuższe urlopy największym gwiazdom reprezentacji. Nie oznacza to jednak, że Löw potraktował PK lekceważąco, wręcz przeciwnie. Jest to jeden z elementów procesu szkolenia młodzieży w Niemczech, całkowicie przemyślany.
Nie do pomyślenia
Niemcy aktualnie słyną z jednego z najlepszych systemów szkolenia młodzieży, jednak nie zawsze tak było. Wymagało to radykalnych kroków, ogromnych pieniędzy, wprowadzenia wielu restrykcyjnych przepisów oraz czasu. Po katastrofalnych występach niemieckiej kadry (Euro 2000 – brak awansu z grupy, Euro 2004 – brak awansu z grupy z zaledwie dwoma punktami na koncie) w 2002 roku powstał system Identyfikacji i Kształcenia Talentów Piłkarskich – brzmi pięknie, prawda? Jak się okazuje, to nie tylko pusty slogan. Federacja zdała sobie sprawę z tego, że kompletowanie drużyny „na teraz” nie wystarcza i potrzeba zmian. Cel był jeden – zrewolucjonizować niemiecką piłkę.
Średnia wieku wyjściowej jedenastki finału Pucharu Konfederacji wynosi 24 lata. Dla porównania w 2000 roku przeciętny reprezentant Niemiec miał 28 lat. To wręcz zdumiewające, jakich zmian udało się dokonać naszym zachodnim sąsiadom w tak krótkim czasie.
Perspektywiczna budowa kadry
Niemiecka federacja, kluby oraz reszta środowiska piłkarskiego wyznaczyły sobie za cel rozwój młodych piłkarzy. Każda organizacja współpracuje ze sobą, realizując założony plan. Efekt? Reprezentacja Niemiec w każdym turnieju wymieniana jest jako faworyt do tytułu.
Zaangażowanie w powodzenie tego wielkiego przedsięwzięcia jest widoczne na każdym kroku. Joachim Löw z pełną świadomością zabrał na Puchar Konfederacji młodych zawodników, którzy już za kilka lat będą stanowili o sile kadry. Umożliwienie im gry na takim turnieju pozwoliło trenerowi zbudować atmosferę w zespole, podbudować morale zawodników oraz dać do zrozumienia, że są pełnoprawnymi reprezentantami Niemiec. A szczególnie dla młodych chłopaków aspekt psychologiczny jest bardzo ważny. Z każdym meczem drużyna wyglądała lepiej, była pewna swoich umiejętności. Ostateczny triumf w imprezie pozwolił zbudować tę drużynę. A jak ważne jest zwycięstwo w kontekście budowy reprezentacji, wiemy sami doskonale.
Dojrzałość kluczem do sukcesu
Podopieczni Stefana Kuntza wygrali finał młodzieżowych mistrzostw Europy i sięgnęli po drugi tytuł w historii. Pomimo nieoczekiwanych osłabień w defensywie, które wymusiły zmianę dwóch środkowych obrońców tuż przed meczem z Anglią, Niemcy potrafili wyjść z opresji i pokazać boiskową dojrzałość. Wypracowane schematy oraz umiejętność dostosowania się do różnych sytuacji na murawie charakteryzują każdą niemiecką drużynę. To podstawowe elementy, które mają opanowane młodzi zawodnicy. Patrząc na grę zespołu w finale, można było odnieść wrażenie – i to całkiem słuszne – że mamy do czynienia z dorosłą reprezentacją Niemiec. Złudzenie to wynikało ze stylu, jaki zaprezentowali Niemcy – grali z polotem, wielką dokładnością i niezwykłą pewnością. Mimo że średnia wieku finałowej jedenastki wynosi 22 lata, większość zawodników jest podstawowymi graczami swoich klubów. Klubów takich, jak: Schalke, Wolfsburg czy Hamburger. Serge Gnabry swoją fenomenalną dyspozycją zapracował na transfer do Bayernu Monachium. To on stanowił o sile ofensywnej Werderu, dzięki której klub nie dość, że się utrzymał, to do ostatniej kolejki liczył się w walce o europejskie puchary.
Siła niemieckiej młodzieży to nie tylko świetny system szkolenia młodych piłkarzy, ale przede wszystkich regularna gra w klubach. Trenerzy nie boją się stawiać na młodych, a wręcz za główny cel wyznaczają sobie kreowanie nowych gwiazd.
Dwie równorzędne reprezentacje
Piłkarzy od najmłodszych lat uczy się gry na różnych pozycjach, dzięki czemu są uniwersalni. Większość juniorskich zespołów gra tym samym ustawieniem, więc zawodnicy nie mają problemu z wariantami taktycznymi.
Cechą charakterystyczną dla niemieckich piłkarzy jest dobre wyszkolenie techniczne, dokładność zagrań oraz opanowane do perfekcji poszczególne schematy gry. Zdobyte wyszkolenie pozwala zawodnikom na występy z niezwykłą pewnością swoich umiejętności. Wszyscy piłkarze od 2002 roku szkoleni są tym samym systemem, przez co oglądając młodzieżową reprezentację Niemiec, mamy wrażenie, że patrzymy na zawodników pokroju Toniego Kroosa czy Manuela Neuera. I porównanie do tych zawodników wcale nie jest przypadkowe – już od najmłodszych roczników szkoli się piłkarzy pod kątem organizacji gry w środku pola, rozgrywania piłki i ataku pozycyjnego. Bramka w kadrze Niemiec jest obstawiona od wielu lat, ale i następców nie brakuje. Zarówno Ter Stegen, jak i Pollersbeck zagrali bardzo dobre zawody.
Czas na wyróżnienia
Podczas turnieju w Polsce pokazało się wielu chłopaków. Co prawda cała niemiecka drużyna zagrała bardzo dobre zawody i zapracowała na pochwałę jako „zespół”, jednak kilka nazwisk szczególnie zasługuje na wyróżnienie.
- Zacznę od bramki, w której pewnym punktem był Julian Pollersbeck. W najtrudniejszych momentach dla zespołu potrafił uspokoić sytuację swoimi efektownymi interwencjami; przez cały turniej prezentował wysoką formę.
- W defensywie świetnie spisywał się Marc-Oliver Kempf. Mimo że do składu wskoczył z powodu kontuzji pary środkowych stoperów, prezentował się wyjątkowo pewnie. Zdecydowany odbiór piłki, pracowitość i skuteczność w destrukcji ataków rywali sprawiły, że gracz Freiburga był najmocniejszym punktem linii obronnej Niemców.
- O sile formacji odpowiedzialnej za rozegranie stanowił duet Maximilian Arnold – Max Meyer. Obaj pokazali boiskową dojrzałość i nie zawiedli swoich kolegów. Uwagę zwracały dokładne podania i świetny przegląd pola zawodników. Z pewnością przyczyniły się do tego regularne występy w swoich klubach.
- Na wyróżnienie w reprezentacji Niemiec zasługuje również Serge Gnabry. Piłkarz prezentował wysoką formę w klubie, dzięki czemu zapracował na transfer do Bayernu Monachium. Teraz potwierdził ją podczas Euro. Aktywny, pracowity, dynamiczny, z lekkością dryblingu – to główne cechy Niemca, którego każdy kontakt z piłką wiązał się z zagrożeniem pod bramką rywali.
Bez zmian
W Polsce, mimo wielu długich lat posuchy na płaszczyźnie reprezentacyjnej oraz klubowej, nikt nie podjął się przeprowadzenia podobnej reformy. Efekty owego zaniechania widać do dziś i choć jesteśmy dumni z pierwszej reprezentacji, system szkolenia młodzieży nadal jest na bardzo niskim poziomie. Nikt nie dba o to, by rozwijać piłkarskie umiejętności już na najniższych szczeblach, wciąż brakuje wykwalifikowanych trenerów do szkolenia młodzieży. Od sezonu 2016/2017 kluby z ekstraklasy, pierwszej oraz drugiej ligi są nagradzane finansowo za występy młodzieżowców oraz wychowanków na zasadzie programu PRO Junior System PZPN. To istotny krok, lecz niewystarczający. Niestety, Polska rzeczywistość jest brutalna dla młodych piłkarzy – trenerzy niechętnie dają szansę młodzieży, nadal wolą kupować tzw. zagraniczny szrot. W Polsce mamy mnóstwo utalentowanych młodych zawodników, należy ich dostrzec i dobrze pokierować. Lecz do tego niezbędna jest współpraca wszystkich polskich klubów z PZPN-em, by wprowadzić gruntowne zmiany.
Kasa, kasa i jeszcze raz kasa
Wielki problem stanowi również to, że w Polsce tańszy jest transfer zagranicznego zawodnika niż utalentowanego młodzieżowca. Patrz Mariusz Stępiński, którego chciała pozyskać Legia Warszawa. Ruch Chorzów zażądał ogromnych pieniędzy, za które Legii bardziej kalkulowało się pozyskać kilku obcokrajowców. Sama pensja piłkarza również była bardzo wysoka.
Polscy zawodnicy chcą bardzo dużo zarabiać, a liga do najbogatszych nie należy. Zamiast skupiać się na swojej pracy, by trafić do lepszego klubu, rozwinąć się i walczyć o wyższe cele, młodzi piłkarze wolą liczyć pieniądze na swoim koncie. Niestety, woda sodowa często uderza młodzieżowcom do głowy, przez co starcza im ambicji na grę w ekstraklasie.
Niezdrowe finanse
W Niemczech nikt nie wydaje więcej, niż zarabia. Kluby muszą same się utrzymywać, zatem przepłacone zagraniczne transfery nie wchodzą w grę. Zespoły stawiają więc na młodych, którzy z czasem staną się wartościowymi gwiazdami piłki.
W Polsce jest to nadal odległa ideologia, a kluby, choć borykają się z problemami finansowymi, otrzymują licencje na grę w poszczególnych ligach. Dlatego dla młodych, utalentowanych zawodników najlepszym rozwiązaniem jest wyjazd za granicę (patrz: Karol Linetty, Piotr Zieliński, Arkadiusz Milik).
Niezrozumiałe decyzje PZPN-u
Tu dochodzimy do ciekawych wniosków. Kluby z ekstraklasy liczą każdą wydaną złotówkę. Do dziś pamiętamy upadłość wielkich zespołów takich, jak: Widzew, ŁKS czy Polonia Warszawa. Pośród szarej rzeczywistości polskiej piłki PZPN decyduje się na wprowadzenie innowacyjnego systemu VAR, który pochłonie znaczną część budżetu. Pytanie, czy to odpowiedni moment na takie wyzwanie.
Zamiast ładować pieniądze na nowe technologie, najwłaściwsze wydawałoby się wprowadzenie poszczególnych reform, które mogłyby rozpocząć proces szkolenia młodzieży w Polsce oraz pomóc ustabilizować sytuację finansową klubów. Przecież obecni reprezentanci nie będą grać wiecznie, a sam Łukasz Piszczek zapowiedział zakończenie kariery reprezentacyjnej po MŚ w Rosji. Oczywiście, niepowodzenie chłopaków z młodzieżówki nie oznacza, że Polska nie ma talentów – ma i to bardzo wiele, ale nie są one odpowiednio kształtowane. Brakuje ośrodków szkolenia, wykwalifikowanych trenerów, ludzi, którzy byliby odpowiedzialni za wyłapywanie uzdolnionych chłopaków z orlików i podwórek, aż wreszcie brakuje wsparcia klubów, które za główny cel postawiłby szkolenie wychowanków i rozwój młodzieży. Szczególnie brakuje współpracy na linii liga – reprezentacja, a przecież im lepsza liga, tym lepsza reprezentacja.
Wydaje się, że moment sukcesów piłki reprezentacyjnej jest odpowiedni na rewolucję szkoleniową, którą można by przeprowadzić etapowo.
PZPN musi się zabrać do pracy aby do naszej ligi nie trafiał szort, tylko Polska młodzież.