Nie było niespodzianki. Legia odpadła z Ligi Europy


Podopieczni Marka Gołębiewskiego przegrali ze Spartakiem Moskwa 0:1

10 grudnia 2021 Nie było niespodzianki. Legia odpadła z Ligi Europy
Mateusz Kostrzewa/Legia.com

W starciu z Rosjanami mało kto stawiał na zwycięstwo legionistów. Wszyscy bowiem mieli na uwadze ostatnią formę "Wojskowych". Mimo to kibice warszawian po cichu liczyli na wygraną. Niestety ponownie w tym sezonie szczęście nie uśmiechnęło się do klubu ze stolicy. Legia uległa Spartakowi Moskwa 0:1 w meczu o awans do fazy pucharowej Europa League.


Udostępnij na Udostępnij na

Samo spotkanie nie porywało. Legia miała przewagę, lecz nie potrafiła jej udowodnić. Na dodatek „Wojskowi” stracili bramkę po tragicznym błędzie w obronie i nie wykorzystali rzutu karnego w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Teoretycznie – mogliśmy się tego spodziewać. Praktycznie – spora część kibiców liczyła na znacznie więcej.

– Trudno po takim meczu oznajmić cokolwiek sensownego. Byliśmy blisko sprawienia miłego prezentu naszym kibicom. Mieliśmy swoje sytuacje, które trzeba było wykorzystać. Niestety stało się inaczej…  – mówił trener Marek Gołębiewski na konferencji prasowej po meczu ze Spartakiem.

Legia nie wykorzystała przewagi

To już kolejny raz, kiedy Legia pod wodzą Marka Gołębiewskiego dominuje pod względem statystycznym. Problem w tym, że ze wspomnianej dominacji nie narodziło się nic wystarczająco dobrego, aby zapewnić Legii dobre wyniki w ostatnich tygodniach, a takim bez wątpienia byłby dzisiejszy awans.

Jakie mankamenty powinniśmy wytknąć legionistom? Przede wszystkim brak kreatywności w środku pola. Kilka kluczowych podań od Josue w pierwszych dziesięciu minutach gry to zdecydowanie za mało. Cała linia pomocy wypadła pod tym względem blado.

Jedyną nadzieję tej formacji dawał wspomniany Portugalczyk, który został niepotrzebnie zdjęty z boiska w 65. minucie. Okej, Marek Gołębiewski mógłby w jakimkolwiek innym meczu usprawiedliwić się tym, iż 31-letni pomocnik miał żółtą kartkę. Tylko właśnie, w jakimkolwiek innym spotkaniu, a nie w starciu o wszystko przy stanie 0:1.

Kolejnym błędem była niepewna postawa obrony, co widzieliśmy zwłaszcza w pierwszej połowie. Do momentu, od którego zaczęła sypać się obrona Legii, dojdziemy w następnym śródtytule, gdyż warto poświęcić tej sprawie dłuższą chwilę.

Wracając natomiast do gry z przodu, to trzeba podkreślić również bezużyteczność piłkarzy odpowiadających w warszawskiej ekipie za wykańczanie akcji.

Dlaczego? Ano dlatego, że gdy spojrzymy na postawę Mahira Emreliego, to możemy złapać się za głowę. Może i, jak już mówiliśmy, Azer nie dostawał wystarczającej liczby podań, aczkolwiek był on po prostu niewidoczny. Nie odnajdywał się w grze kombinacyjnej, przegrywał pojedynki fizyczne, po prostu był sobą z ostatnich kolejek ekstraklasy…

Kwintesencją gry Legii w czwartkowej konfrontacji był wspomniany na wstępie rzut karny zmarnowany w 98. minucie przez wprowadzonego na boisko Thomasa Pekharta.

Maik Nawrocki wprowadził zamęt

I o tym dokładnie chcieliśmy wspomnieć wyżej. Maik Nawrocki zaliczył kolejne słabe spotkanie po powrocie z przerwy spowodowanej kontuzją, a na dodatek zaliczył koszmarny w skutkach kiks. W 17. minucie Spartak wyekspediował piłkę daleko na połowę Legii, po czym 20-letni defensor warszawian kopnął futbolówkę z bardzo małą siłą, a na domiar złego przegrał walkę bark w bark Zelimkhanem Bakaevem. Pomocnik gości później ograł Mateusza Wieteskę i pokonał Artura Boruca, dając swojemu zespołowi prowadzenie.

– Nie mogę powiedzieć na temat Maika Nawrockiego niczego złego. Błędy się zdarzają, taka jest piłka. Biorę to na siebie, bo to ja wystawiłem taki skład i posłałem w bój właśnie tych piłkarzy – opowiadał Marek Gołębiewski na pomeczowej konferencji.

Od tamtego momentu w grę defensywną Legii wdarła się niepewność. Rażące błędy w ustawieniu i rozprowadzaniu piłki zaczęli popełniać Mateusz Wieteska i Bartosz Slisz. Spartak Moskwa mógł w związku z tym jeszcze w pierwszej połowie podwyższyć swój dorobek bramkowy. Dopiero w drugiej części meczu wyglądało to w wykonaniu warszawian nieco lepiej, lecz trzeba mieć na uwadze jedno Spartak od 60. minuty grał głównie na własnej połowie z racji cennego prowadzenia.

Bezsensowne zmiany

Mówiliśmy już o zrezygnowaniu z Josue w kluczowym momencie spotkania, więc trzeba powiedzieć również o innych. Na murawie zdecydowanie za długo znajdowali się Andre Martins oraz Lirim Kastrati. Obaj nie pokazywali się z tej strony, z jakiej wszyscy tego od nich oczekiwali. Obu można określić mianem prawdziwych hamulcowych gry Legii.

Do tego dochodzą wprowadzeni na boisko Rafa Lopes oraz Igor Kharatin. Żaden z nich nie przedstawiał w ostatnich tygodniach nic specjalnego, a na dodatek obaj ostatnio zmagali się z kontuzjami.

Wszyscy rozumieją fakt, że Legia nie posiada w tej chwili potężnych nazwisk na ławce rezerwowych, ale więcej logiki miałoby wpuszczenie na boisko Bartłomieja Ciepieli oraz Kacpra Skibickiego i przesunięcie grającego wczoraj na przyzwoitym poziomie Luquinhasa bliżej środka. Marek Gołębiewski wbrew temu postanowił wybrać inne rozwiązanie.

Legia nie osłodziła sobie końcówki roku

Pozostawiła wręcz wśród kibiców lekką gorycz. Awans do fazy pucharowej Ligi Europy mógłby być dla stołecznych swego rodzaju odskocznią od bieżącej sytuacji w  ekstraklasie, w której zajmują obecnie 16. lokatę. Tymczasem Legia musiała przełknąć kolejną w tym sezonie gorzką pigułkę i nie pomógł jej nawet nieustający w tym meczu doping kibiców.

– Atmosfera była znakomita i dzięki im za to z tego miejsca. Zawsze chodziłem na mecze Legii i właśnie dzięki fanom te spotkania były niesamowite. Awans do Ligi Europy to nagroda dla całego klubu. Bardzo szkoda, że nie udało się przedłużyć tego snu – powiedział Marek Gołębiewski na spotkaniu z prasą po przegranej ze Spartakiem Moskwa.

Gracze 41-letniego szkoleniowca muszą jednak szybko się otrząsnąć i wrócić do krajowych realiów, albowiem w najbliższą niedzielę zmierzą się z Wisłą Płock. Gospodarzem spotkania, które rozpocznie się o godzinie 15:00, będzie ekipa Macieja Bartoszka. Dla Legii będzie to niezwykle ważne starcie w kontekście poprawy swojej sytuacji w ligowej klasyfikacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze