Wreszcie wygrany sparing. Polska pokonuje Koreę


Mecz dwóch różnych połówek, a jednak ze szczęśliwym zakończeniem

27 marca 2018 Wreszcie wygrany sparing. Polska pokonuje Koreę
Grzegorz Rutkowski

Adam Nawałka sprawdził po raz kolejny ustawienie z trójką obrońców. Okazało się, że niektórzy czują się w nim lepiej i można to było zauważyć. Z drugiej strony zmiennicy niezbyt się popisali, ale najważniejsze, że Polska wróciła na zwycięskie tory. Co ciekawe, Koreańczycy zastosowali identyczne ustawienie, choć wcześniej w nim nie występowali.


Udostępnij na Udostępnij na

W pierwszych minutach to Polacy przejęli inicjatywę i starali się kontrolować grę. Dało się zauważyć, że goście podeszli z respektem do rywali i upatrywali swojej szansy w grze z kontrataku. Co ciekawe, w pierwszym kwadransie to właśnie Korea stworzyła najgroźniejszą okazję do zdobycia gola. Tylko przytomna interwencja Wojtka Szczęsnego uchroniła naszą reprezentację przed stratą bramki.

Jego vis a vis również miał okazję zaprezentować swoje umiejętności. Po świetnej wrzutce Grosickiego nieźle strzelał głową Lewandowski, ale Kim Seung-Gyu zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową.

To, co nie udało się z prawego skrzydła, powiodło się po akcji lewym. Akcję, która przyniosła bramkę, rozpoczął Zieliński. Rozrzucił piłkę do boku, a tam czekał na nią Rybus i zgrał ją do Grosickiego. Skrzydłowy Hull posłał kolejne dośrodkowanie na głowę „Lewego” i tym razem kapitan kadry się nie pomylił. Po takiej akcji Polacy przerwali passę ponad 300 minut bez zdobytej bramki:

https://twitter.com/Marcin_Loboz/status/978714150930087936

Tuż przed przerwą do asysty Grosicki dorzucił jeszcze gola. Koreańska defensywa zauważalnie się pogubiła, z czego skorzystali nasi piłkarze. Mączyński popisał się ładnym podaniem i zaliczył przy tym trafieniu asystę. Tak wyglądała bramka na 2:0:

https://twitter.com/fotballrespect1/status/978717980593762306

Odwrócony obraz gry

Druga odsłona tego spotkania to kilka zmian personalnych i absolutne przejęcie kontroli nad meczem przez Koreę. Zmiennicy chyba pomyśleli, że skoro ich koledzy wyraźnie przeważali i do tego prowadzili różnicą dwóch bramek, to im pójdzie równie łatwo. Nic bardziej mylnego – Łukasz Skorupski, który zmienił Szczęsnego, miał mnóstwo pracy. Podobnie zresztą jak golkiper Juventusu przed przerwą.

Katastrofalne dwie minuty

Gdy wydawało się, że Biało-czerwoni dowiozą to prowadzenie do końca spotkania, stało się coś, co kompletnie wybiło ich z rytmu. Przed polem karnym piłkę otrzymał rezerwowy Lee Chang-Min i huknął w lewy róg w taki sposób, że Skorupski był bez szans.

https://twitter.com/fotballrespect1/status/978733181821054977

Większość kibiców na stadionie nie zdążyło nawet przedyskutować, czy uda się wygrać tą jedną bramką, a już Polacy stracili gola numer dwa. Drużyna Korei rozklepała naszą defensywę jak dzieci i w dwie minuty doprowadziła do wyrównania. Takiego uderzenia spodziewano by się raczej po Brazylijczykach:

https://twitter.com/fotballrespect1/status/978733399455154176

A jednak happy end

Był jeden zawodnik wśród naszych reprezentantów, który wyróżniał się przez cały mecz, a mimo to nie zapisał się w protokole meczowym… aż do doliczonego czasu gry. Piotr Zieliński – bo o nim mowa – w trudnej sytuacji dał nam wyczekiwane od tak dawna zwycięstwo. W chwili, gdy część kibiców pogodziła się już z rozczarowaniem i wynikiem remisowym, pomocnik Napoli uderzył bezbłędnie. Bramkarz Korei, choć wyciągnął się jak struna, nie dał rady nawet musnąć piłki.

https://twitter.com/fotballrespect1/status/978738810912620544

Trudno o jednoznaczny werdykt odnośnie naszej reprezentacji. Było dużo więcej pozytywów niż w poprzednich meczach towarzyskich. Z drugiej strony momentami gra w obronie wołała o pomstę do nieba. Jedno jest pewne – wygrana po trzech meczach bez nawet strzelonej bramki, to spory zastrzyk pewności siebie. Ponadto, podobnie jak w meczu z Czarnogórą, Polacy pokazali charakter i w trudnym momencie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze