Na trybunie: Boiskowi oprawcy


7 września 2009 Na trybunie: Boiskowi oprawcy

Kontuzje są nieodłącznym elementem piłkarskiego rzemiosła. Zdarza się, że w wyniku walki o piłkę jednemu z piłkarzy przydarzy się uraz, który wyeliminuje go z gry na jakiś czas. Ostatnio jednak mamy do czynienia z boiskowym brutalizmem. Gracze stają się oprawcami mogącymi doprowadzić swoje ofiary do kalectwa. O ciężkich kontuzjach ostatnich czasów w ramach cyklu publicystycznego „Na trybunie” dyskutują: Artur Kocurek, Łukasz Koszewski, Dawid Kowalski i Maciej Sypuła.


Udostępnij na Udostępnij na

Ł.K.: Piłka nożna staje się sportem coraz brutalniejszym. W 2001 roku w wyniku ciężkiego starcia na boisku śmierć poniósł 24-letni bramkarz CSKA Moskwa, Serhij Perchun. W ostatnim czasie najbardziej dramatycznych urazów doznali Petr Cech, Eduardo oraz, niestety, nasz Marcin Wasilewski. Który z nich jest najbardziej dramatyczny i który będzie miał największy wpływ na życie danego gracza?

Marcin Wasilewski wejść na boisko może dopiero za rok
Marcin Wasilewski wejść na boisko może dopiero za rok (fot. skysports.bg)

M.S.: Myślę, że bezcelowe byłoby licytowanie, która kontuzja była poważniejsza i miała większy wpływ na życie gracza. Każdy z wymienionych piłkarzy odczuł boleśnie skutki urazu. Petr Cech do dzisiaj gra w specjalnym kasku ochronnym i sam przyznał, że dla bezpieczeństwa nie zamierza się z nim rozstawać do końca piłkarskiej kariery. Gdzieś głęboko w psychice Eduardo, a w przyszłości i Marcina Wasilewskiego, będzie tlić się zapewne myśl, że taka kontuzja może się powtórzyć i zawodnik instynktownie „odstawi” nogę w niebezpiecznej sytuacji.

D.K.: Wydaje mi się, że to, jaki wpływ na zdrowie miały fatalne kontuzje, możemy ocenić przede wszystkim na podstawie Cecha czy Eduardo, gdyż oni powrócili już na boiska. Co będzie z „Wasylem”? Tego nie wiemy, chociaż tak jak i na boisku, tak samo i w życiu jest walczakiem i na pewno nie zakończy piłkarskiej przygody. Pytanie tylko, z jakim efektem? Petr Cech został uderzony w głowę. Jego życie było zagrożone. Na boisko wrócił jednak już po trzech miesiącach. Życie „Wasyla” czy Eduardo nie było zagrażone, ale utrata stopy w przypadku Chorwata wchodziła w grę. Nie można zatem jednoznacznie wskazać najbardziej dramatycznego urazu. Każdy z tych graczy odczuł go na swój sposób.

A.K.: Mnie jednak z tych wszystkich dotknęła najbardziej kontuzja Petra Cecha. Nie tylko dlatego, że to mój idol, ale głównie z racji tego, że mógł umrzeć. Wrócił po trzech miesiącach, jednak przez cały sezon nie był w pełni formy. Większość ekspertów, pod którymi i ja się podpisuję, twierdzi, że to już jest inny Petr niż dawniej. Kontuzja sprawiła, że nieraz jest bojaźliwy i stracił pewność siebie. Minęło to z czasem, ale jednak wciąż w nim siedzi. Złamanie nogi również jest poważne, ale, jak pokazuje Eduardo, niekoniecznie musi się to wiązać z końcem kariery.

Ł.K.: Cecha, Eduardo i Wasilewskiego z czystym sumieniem można nazwać ofiarami. Ich kaci: Stephen Hunt, Martin Taylor i Axel Witsel (w przyszłości) spokojnie biegają po boiskach, jakby nigdy nic. Czy spotkały ich kary adekwatne do tego, co zrobili?

A.K.: Co do kar, jakie padły na wymienionych katów, były one zatrważająco niskie. Federacje piłkarskie jakby się bały poważnie karać takich piłkarzy. W zachowaniu Hunta mógł być przypadek, ale to, co zrobił Taylor Eduardo, to już było zagranie umyślne. Jak pokazują powtórki telewizyjne, obrońca Evertonu celowo podniósł nogę wyżej i zaatakował Chorwata. Co do Witsela – nie mam takiej pewności. Jest on bardzo młodym zawodnikiem i dość niedoświadczonym. Nie sądzę, aby zrobił to celowo. W mojej opinii Hunt powinien był dostać przerwę na okres pół roku, Taylor dożywotnio pozbawiony prawa gry w piłkę, a młodemu Belgowi trzy miesiące przerwy dobrze by zrobiły.

D.K.: Jestem przekonany, że żaden z tych piłkarzy nie chciał swoim ofiarom zrobić takiej krzywdy. Mimo to, niejeden z nas powie, że trudno w to uwierzyć, patrząc na powtórki sytuacji z Eduardo czy „Wasylem”. Atakujący bowiem muszą liczyć się z tym, co może być konsekwencją brutalnych wejść. Najwidoczniej na tę chwilę myślenie się im wyłącza. Nie usprawiedliwia to jednak w żadnym wypadku takich graczy. W moim odczuciu kary, jakie nakładane są obecnie na boiskowych oprawców, nie odzwierciedlają tego, co tak naprawdę ta osoba zrobiła. Powinny być one bardzo wysokie, począwszy od finansowej, kończąc na minimum rocznej absencji. Gdy dokonamy zbrodni, idziemy za kratki. Takim więzieniem jest dla piłkarza zakaz gry.

M.S.: Powiem trochę inaczej. Piłka nożna jest grą dla twardych ludzi, ale nie dla grających brutalnie. Jeśli chodzi o Stephena Hunta, to szczerze przyznam, że moim zdaniem był to nieszczęśliwy wypadek. W tej sytuacji Hunt nie zdążył cofnąć nogi, a jak to się skończyło, wszyscy wiemy. Faul na Eduardo powinien zostać napiętnowany nie tyle za to, że był bardzo brutalny. Taylora należało ukarać za tak agresywną grę prawie na połowie boiska. Co do faulu Witsela – nie mam wątpliwości, faul wyprostowaną nogą i tutaj widziałbym dłuższą dyskwalifikację. Problem z karami polega na tym, że jedynym, który zna intencje swojego czynu, jest zawodnik, a decyzję o karze musi podjąć ktoś inny. Bo karać powinno się za intencje faulu, a nie za to, że ktoś, robiąc zwykły wślizg, nieszczęśliwie przyczynił się do kontuzji rywala.

Petr Cech do dziś nosi specjalny kask
Petr Cech do dziś nosi specjalny kask (fot. www.football.co.uk)

Ł.K.: Na błędach i pewnych wydarzeniach trzeba się uczyć. Sytuacje tamtych trzech piłkarzy powinny nam przynieść jakąś refleksję. Czy piłkarze na boisku są odpowiednio chronieni? Czy FIFA i UEFA wyciągną z tego wnioski i stworzą odpowiednie przepisy chroniące piłkarzy na murawie?

D.K.: Uważam, że bezpośrednich przepisów, które miałyby zapewnić bezpieczeństwo piłkarzy na boisku, nie ma. Nie wprowadzimy przecież zakazu dotknięcia drugiego zawodnika w celu odzyskania piłki. Ten sport jest kontaktowy, a takowe kontuzje są w niego wpisane. Można tutaj myśleć o jakichś dodatkowych ochraniaczach, lecz piłka nożna mogłaby wtedy przypominać raczej futbol amerykański, a nie o to tu chodzi. Jedynym rozsądnym wyjściem jest nakładanie na oprawców bardzo wysokich restrykcji. Kara rocznego wykluczenia dotknęłaby gracza, który dopuścił się danego faulu. Obecnie jednak wymierzane kary według mnie są zdecydowanie za niskie.

M.S.: Futbol to sport kontaktowy i za to go kochamy. Jestem zwolennikiem gry zdecydowanej i sędziów, którzy nie używają gwizdka przy każdym kontakcie dwóch piłkarzy. Należy jednak rozgraniczyć grę na pograniczu faulu od gry brutalnej. Nie ma możliwości, aby na boisku wprowadzić udogodnienia, które miałyby zapewnić większe bezpieczeństwo zawodnikom. Jedyne co zostaje, tak jak Dawid wspomniał, to karać boiskowych brutali, ale robić to z rozwagą. Nie zawsze faul, który kończy się, przepraszam za słowo, „spektakularnym” złamaniem nogi, jest bardziej godny ukarania niż faul, po którym zawodnik tylko utyka do końca spotkania.

A.K.: Jak dotąd federacje boją się angażować i zbyt pochopnie karać piłkarzy. Bardzo mi się to nie podoba. W końcówce meczu, w którym doznał groźnej kontuzji Petr Cech, drugi bramkarz Chelsea, Carlo Cudicini, również ucierpiał w starciu z jednym z rywali Reading i na bramce stanął John Terry. W jednym meczu londyński klub został pozbawiony dwóch bramkarzy, a federacja angielska nie zrobiła nic, żeby ukarać winowajców. Futbol to gra kontaktowa i siłowa i trzeba liczyć się z takimi zagraniami, ale jeśli one nastąpią, federacje powinny surowo karać piłkarzy i możliwie jak najdłużej ich dyskwalifikować.

M.S.: Przyznam, że sytuacja z meczu Chelsea Reading była ewenementem i w takiej sytuacji angielska federacja faktycznie powinna zbadać sprawę i ukarać winowajców. Ale powtórzę jeszcze raz, że z dyskwalifikacjami, zwłaszcza tymi dłuższymi, trzeba uważać. Bo temat karania za brutalność pojawia się zawsze w przypadku takich groźnych kontuzji, jak ta Wasilewskiego czy Eduardo, a często bardziej brutalne faule są pomijane, bo powodują zaledwie siniaki. Karać należy intencje, a nie efekt faulu.

Piłka nożna jest sportem kontaktowym i wyeliminować z niej kontuzji po prostu się nie da. Przytrafiać mogą się również takie przypadki, jak chociażby sytuacje Petra Cecha, Eduardo i Marcina Wasilewskiego. Kary za takie zachowania muszą być wysokie. Pozwoli to zapewne uświadomić oprawcom, że mogli narazić swojego przeciwnika nie tylko na długą hospitalizację, ale również trwałe kalectwo czy utratę życia.

W dyskusji udział wzięli: Łukasz Koszewski (Premier Liga), Artur Kocurek (Premiership), Dawid Kowalski (Bundesliga) i Maciej Sypuła (Ligue 1).

Komentarze
~Aktualności (gość) - 15 lat temu

Phnom Penh Crown 2-0 Manchester United
1:0 Chan Chhaya (25)
2:0 Keo Sokngon (75)
Mistrz Kambodży ,Phnom Penh Crown odniósł pewne
zwycięstwo 2:0 z amatorskim kopaczem z angielskiej
ligi podwórkowej Manchesterem United.
Skład Phnom Penh Crown BR:Peng Bunchay OBR:Tieng
Tiny, Sothearith(C), Modibo, Pichseyla(81.Sonavara)
POM:Chan Rithy, Napong(56.Sopanha), Loue Mpoko Oscar
NAP:Chan Chhaya, Sokngon, Ayoyinka.
Skład amatorów BR:Wpuszczak OBR:Evra, Ferdinand,
Vidic, O'Shea POM:Giggs(C) ,Nani(46.Hargraves),
Anderson, Carrick NAP:Rooney(64.Berbatov),
Owen(64.Obertan).

Odpowiedz
~Aktualności (gość) - 15 lat temu

Jeden z najlepszych klubów świata Phnom Penh Crown
postanowił wzmocnić swoją ławkę rezerwowych. Do
drużyny mistrzów Kambodży trafili David Beckham i
Grzegorz Rasiak za kwotę 22 tys. Kambodżańskich
rialów i 2 zgrzewek lekkiego fula. Zarząd Phnom Penh
Crown stwierdził że nowi zawodnicy przydadzą się
klubowi jako rezerwowi.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze