Dawid Stelnicki & Radosław Łączkowski

MŠK Žilina w stanie likwidacji – co to oznacza dla futbolu?


Niestety, ale MŠK Žilina stała się ofiarą pandemii i przechodzi w stan likwidacji

31 marca 2020 MŠK Žilina w stanie likwidacji – co to oznacza dla futbolu?
Wikimedia commons

Niestety, ale MŠK Žilina zaledwie trzy tygodnie po przerwaniu rozgrywek ligi słowackiej ogłosiła stan likwidacji. Jednak co kryje się za tym tajemniczym terminem? Klub znalazł się w złej kondycji finansowej i padł ofiarą koronawirusa. Informacja ta szybko obiegła nie tylko słowackie, ale i polskie media. Jego akademia jest uznawana za jedną z najlepszych w tej części Europy i teraz władze klubu skupiają się głównie na niej.


Udostępnij na Udostępnij na

Cóż, takiego obrotu wydarzeń można było się spodziewać. Wiele klubów piłkarskich, szczególnie w tych biedniejszych ligach, żyje z dnia na dzień. Rozgrywki słowackie nigdy nie należały do tych, w które się pompowało wiele pieniędzy. Raczej jest to liga eksportowa, z której za niskie pieniądze można wyciągnąć solidnych na poziomie europejskim piłkarzy. Tylko przez ostatnie dwa lata udało się wypromować Andraza Sporara, Roberta Boženika, Davida Hancko czy Vakouna Bayo.

Siedmiokrotny mistrz Słowacji, uczestnik Ligi Mistrzów w sezonie 2010/2011 i drugi najbardziej utytułowany zespół w kraju (tuż za Slovanem Bratysława) znalazł się nad przepaścią finansową. Pod koniec marca klub wydał oświadczenie, że rozpoczął się proces likwidacji. Zawodnicy, którzy otrzymują największą pensję, dostali wypowiedzenia.

MŠK Žilina to klub nie tylko zasłużony, ale i jeden z najbardziej utytułowanych słowackich klubów ostatnich lat. Naszą strategią jest rozwijanie talentów do tego stopnia, aby młodzi piłkarze w przyszłości mogli zarabiać, grając w piłkę nożną. Życie i obecna, nieprzewidywalna sprawa zmusiły nas do takiego punktu, w którym piłka nożna musi zejść na drugi plan. Zdrowie i walka o przetrwanie w tym momencie muszą być naszym priorytetem. Podobnie jak dotyczy to całego świata, ta nieoczekiwana sytuacja odbija się także na działalności klubów sportowych. W tym MŠK Žilina – czytamy w oficjalnym komunikacie prasowym słowackiej drużyny.

Co się teraz dzieje w MŠK Žilina?

Obecnie w skład MŠK Žilina wchodzi ponad 150 osób, które są zatrudnione w różnej formie. Piłkarze pierwszego zespołu nie zgodzili się na cięcia, więc właściciel klubu, Josef Antosik, powołał likwidatora w postaci Ratislava Otruby. Na stronie internetowej zespołu możemy wyczytać, że zachowanie piłkarzy jest absolutnie niestosowne i niesprawiedliwe, a najbliższa przyszłość drużyny skończy się likwidacją.

Sytuacja klubu bardzo się skomplikowała. Oficjalny komunikat prasowy jest chaotyczny, a i sami Słowacy uważają to, co się dzieje, za szalone. Bramkarz MŠK Žilina, Dominik Holec, stwierdził, że piłkarze byli gotowi do obcięcia pensji. Lecz podkreśla, że nie zgodzili się na wysokość obniżek, czyli 80%. Zabieranie 8/10 pensji pokazuje, jak dziwna i beznadziejna jednocześnie jest to sytuacja dla klubu i zawodników. Słowa bramkarza w rozmowie z nami potwierdził prezydent słowackiego Związku Piłkarzy, Jan Mucha:

Propozycja klubu, tak jak wspomniałem, mówiła o obniżce o 80%. I to nie jest tak, że cięcia trwałyby miesiąc czy dwa. Kontrakt na rok, i nawet dwa lata miałby zostać obniżony właśnie o ten procent. Piłkarze się na takie coś nie zgodzili i wyznaczyli mnie jako prezydenta związku. Jestem w kontakcie z zawodnikami i jeśli potrzebują pomocy prawnej, właśnie po to działamy jako związek. Oni zgłosili się do nas. Mogę powiedzieć, że 17 najlepiej zarabiających zawodników Žiliny dostało wypowiedzenie umowy do 30 kwietnia. Obecnie pozostali piłkarze również otrzymali propozycję obniżki pensji. Jeśli się nie zgodzą, to ich umowy też będą wypowiadane. To jest dopiero początek – mówi dla nas Jan Mucha.

Tym samym zapowiada on, że zawodnicy zamierzają sądzić się z Žiliną o odszkodowanie. Powołując się na regulaminy FIFA i UEFA, klub nie jest w stanie nagle rozwiązać kontraktu. Właściciel zadziałał impulsywnie i ogłosił stan likwidacji. Jednak za tym nie kryje się faktyczne bankructwo zespołu.

Z tego, co zrozumiałem, klub nie upada. Klub rozwiąże kontrakty z piłkarzami, którzy nie chcą się zgodzić na obniżkę pensji i zrobi to nawet, jeśli faktycznie 15 piłkarzy rozwiąże umowy. Gdy na Słowacji wrócą do grania w piłkę, MŠK nie wycofa się z rozgrywek ligowych, ale zacznie grać piłkarzami z akademii – mówi dla nas założyciel Slovak Football.

Wszystkie siły wkładane w akademię

Dla klubu utrata piłkarzy będzie ogromnym ciosem. W końcu polityka MŠK Żilina polega właśnie na promowaniu zawodników poza Słowację. Jednak takie ruchy są w tej chwili niezbędne do przetrwania i tego, aby zespół nie zniknął z piłkarskiej mapy Europy. Aczkolwiek pensje piłkarzy były wręcz niebotycznie wysokie, o czym możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie prasowym.

Gracze, którzy zostali zwolnieni, nie będą mieli problemów egzystencjalnych z powodu swoich wcześniejszych zarobków. W większości przypadków ich dochody są od 4 do 10 razy wyższe niż obecny pułap składek ustalony przez rząd Republiki Słowackiej. Dziś jest jasne, że wydarzenia ewoluują tak, że ich obecne zarobki znacznie przekraczają przyszłe możliwości klubu – czytamy w komunikacie.

Słowa z komunikatu w pewnym sensie potwierdził Jan Mucha. Stwierdził, że 60% słowackich zawodników zarabia mniej niż 1500 euro. Z kolei średnie zarobki w Žilinie i Slovanie Bratysława sięgają 5000 euro, a pojedyncze kontrakty opiewają na 10 000 euro. Zimą z klubu odszedł także młody napastnik, uznawany za wielki talent, Robert Boženik. Piłkarz przeniósł się z Žiliny do Feyenoordu Rotterdam za 4 miliony euro. Jednak według słowackiego klubu zapłacono do tej pory zaledwie 400 tysięcy, gdyż transakcję rozbito na raty. Letnie okienko transferowe również miało przynieść konkretną sumę pieniędzy do budżetu „Šošoni”, ale już wiemy, że tak się nie stanie. Panująca pandemia koronawirusa odcisnęła bardzo mocne piętno na światowej gospodarce, a co za tym idzie, również na sporcie.

Wszystko wskazuje na to, że siedmiokrotny mistrz Słowacji w najbliższej przyszłości będzie musiał opierać się na wychowankach akademii. O tym również wspomniał Jan Mucha:

Nie sądzę, że taki zespół jak Žilina ogłosi bankructwo. Klub żyje ze sprzedaży i bazuje na akademii, która jest na bardzo dobrym poziomie. Właściciel mówił, że będzie potrzebował dwa lata, żeby wyjść na prostą. Może nie obędzie się bez zaciągnięcia kredytu, a o transferach do klubu pewnie nie ma mowy. Zobaczymy, co się wydarzy. Władze nie zrezygnują z akademii. Następny rok będzie bardzo trudny, ale w końcu mówimy o obecnym wicemistrzu kraju. Wydaje się, że wszystko zostało przemyślane. Moim zdaniem – wiadomo, że nie jestem w zarządzie – klub postawi na wychowanków akademii – tłumaczy były bramkarz Legii Warszawa.

Jak sytuacja klubu wpłynie na słowacki i światowy futbol?

Jestem przekonany, że kolejne słowackie kluby zaczną teraz rozwiązywać kontrakty z piłkarzami, o ile ci się nie zgodzą na duże obniżenie pensji. Już teraz większość klubów nie jest w dobrej sytuacji finansowej (na przykład FK Senica), więc sytuacja będzie się tylko pogarszać – mówi pasjonat słowackiego futbolu informujący nas na bieżąco na Slovak Football.

Zapytaliśmy się także naszego eksperta, czy na Słowacji spokojnie podchodzą do tej sytuacji, czy zaczyna się w mediach siać panika. Dostaliśmy krótką, ale bardzo wymowną odpowiedź: – Cóż, do momentu ogłoszenia decyzji przez MŠK Żilina było spokojnie, ale teraz możesz sobie tylko wyobrazić, co się dzieje – odpowiedział prowadzący twitterowy profil Slovak Football.

Dla słowackiego futbolu jest to kolejny cios, w wyniku którego poziom znacznie się obniży. Wiele zespołów żyje z dnia na dzień i taki kryzys finansowy może się dla nich okazać nie do przeskoczenia. W najbliższych czasach (o ile sytuacja w futbolu wróci do normy) możemy spodziewać się wielu ruchów ze strony byłych już zawodników Žiliny. Na pytanie o przyszłość piłkarzy prezydent Związku Piłkarskiego odpowiedział w ten sposób:

Tak, będą wolnymi zawodnikami. Już teraz mogą wybierać sobie nowy zespół. Piłkarze otrzymali już wypowiedzenia i mogą się sądzić. Właśnie przygotowujemy kroki prawne dla zagranicznych zawodników. Czasy są trudne, ale już teraz mają wolną rękę. Nawet sami piłkarze nie chcą zostać w Žilinie. Żadne negocjacje nie wchodzą w grę. Jako związek nie rozmawialiśmy z klubem. Decyzja władz drużyny jest jednostronna – mówi dla nas Jan Mucha

Natomiast co dalej z Dawidem Kurminowskim i Jakubem Kiwiorem? Z tego, co udało się ustalić, żaden z polskich piłkarzy nie znalazł się w grupie 15 zawodników, którzy mają zostać „odstrzeleni”. Ich kontrakty z klubem wciąż obowiązują i czekają na dalszy rozwój sytuacji. Kto wie, może obaj gracze wraz z końcem sezonu wrócą na polskie murawy?

Ekstraklasa zatrzymana. Jak pandemia koronawirusa może wpłynąć na finanse polskich klubów?

Zapewne to wydarzenie spowoduje, że ruszy lawina negatywnych informacji nie tylko w słowackim, ale i światowym futbolu. Kolejne firmy borykają się z problemami. Sytuacja jest wręcz patowa. Kryzys finansowy i gospodarczy spowodowany koronawirusem najmocniej odbije się na małych graczach. Pandemia zapewne spowoduje także długofalowe spadki cen za piłkarzy i ich kontraktów. Futbol, który znamy teraz, może długo nie powrócić. Gdy sytuacja się unormuje, a miejmy nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, kluby nie będą tak szarżować i będą liczyć każdy grosz w sakiewce. Zwłaszcza te, których obrót nie jest na tak wysokim poziomie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze