Województwo śląskie w naszym kraju znane jest z tego, że to tam znajdują się rozmaite kopalnie węgla. Jak się okazuje, nie tylko węgla, ale też i talentów, o czym świadczy przykład Arkadiusza Milika – 18-letniego zawodnika Górnika Zabrze – który w naszej lidze z każdą kolejką staje się coraz bardziej znaczącą i rozpoznawalną postacią. W rozmowie z nim poznajemy początki jego kariery, a o jego zaletach wypowiadają się też trener Adam Nawałka oraz Paweł Czado, dziennikarz sportowy specjalizujący się w piłce nożnej na Śląsku.
Opowieść o młodym piłkarzu Górnika Zabrze rozpoczyna się w Katowicach. To tam już w wieku czterech, pięciu lat Arkadiusz Milik miał pierwsze kontakty z piłką. Minęło zaledwie kilka lat, a trafił on do swojego pierwszego klubu.
– Już od szóstego roku życia zacząłem grać w Rozwoju Katowice pod okiem bardzo dobrego trenera – Sławomira Mogilana. Klub ten posiada bardzo dobrą szkółkę piłkarską, a obecnie drużyna seniorska gra w II lidze. Już w wieku siedmiu, ośmiu lat zaczęliśmy jeździć po turniejach, rozgrywać mecze ligowe – tak swoje początki w przeddzień spotkania z Jagiellonią, w którym zdobył piękną bramkę z rzutu wolnego, wspominał nasz rozmówca.
Patrząc na dyspozycję zawodnika od początku tego sezonu, trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości odnośnie do jego pozycji na boisku, gdyż do grania w przedniej formacji wydaje się być stworzony. Wątpliwości nie miał zarówno on, jak i jego trenerzy.
– Miałem do tego predyspozycje, bo często szukałem strzałów, lubiłem ofensywną piłkę. Nie nadawałem się na obrońcę, trener to od razu zauważył i postawił na mnie jako napastnika lub ofensywnego pomocnika. Od tego czasu liczyła się wyłącznie ofensywa.
Tak oto młody gracz urodzony w Tychach rozpoczął strzelanie bramek dla juniorskich zespołów Rozwoju. Wyjaśnia nam też, dlaczego wybrał ten klub, a nie GKS, który jest marką znaną w całej Polsce.
– Trzeba przyznać, że Rozwój bardziej stawia na młodzież i bardziej się jej przygląda. Ma też lepsze warunki do jej trenowania niż GKS Katowice. Widać po moim roczniku ’94, że paru chłopaków już gdzieś się przewinęło, czy to Wojtek Król w Górniku, czy też Konrad Nowak. Kolejni młodsi również starają się wybijać ponad przeciętność.
Jak się okazało, wybór Rozwoju Katowice jako swojego pierwszego klubu i miejsca, z którego można się wybić wyżej, okazał się doskonały. O talencie Milika głośno już było około trzech, czterech lat temu, kiedy to młody zawodnik Rozwoju Katowice w Śląskiej Lidze Juniorów zdystansował kolegów w klasyfikacji strzelców, zdobywając około 40 goli.
– Kolejny w tej klasyfikacji gracz miał ich około 17 – wspomina Milik. Takie osiągnięcia nie przeszły bez echa. Dotarły one także do Zabrza, o czym powiedział nam trener Górnika – Adam Nawałka.
– O Arku Miliku słyszałem już kilka lat wcześniej, bo jest to zawodnik, u którego skala talentu jest bardzo wysoka. Na trening zaprosiliśmy go dwa lata temu, już wtedy zaprezentował się z bardzo dobrej strony i chciałem go mieć w drużynie, żeby zarówno odpowiednio prowadzić jego szkolenie, jak i kierować rozwojem piłkarskim.
Zanim jednak Arkadiusz Milik trafił do Górnika Zabrze, mógł wybierać spośród wielu ofert. O transfer zawodnika zabiegała między innymi Legia Warszawa, a według doniesień mediów na testy zaprosiła go Aston Villa. 18-letni piłkarz uzasadnia motywy swojej decyzji, podjętej wspólnie z rodziną, a w szczególności z ojcem i bratem, który na co dzień pracuje też w… Górniku Zabrze.
– Oferty były z Legii. I to trzeba przyznać bardzo dobre, ale ja nigdy nie patrzyłem na pieniądze i zawsze najważniejszy jest dla mnie mój własny rozwój. Uważam, że jeśli będę dobrym zawodnikiem, pieniądze przyjdą z czasem.
Pytany z kolei o to, czy na decyzję wpłynęła sympatia do 14-krotnego mistrza Polski, Milik odpowiedział:
– W Polsce nikomu nigdy nie kibicowałem ani tym bardziej nie byłem jakimś wiernym fanem. Oczywiście bardziej szukałem jakichś zagranicznych klubów i piłkarzy, na których można się wzorować. Muszę jednak powiedzieć, że Górnik to mój pierwszy profesjonalny klub i po przejściu do niego sympatia bardziej leży przy Górniku niż przy jakimkolwiek innym polskim zespole.
Do drużyny grającej na co dzień na stadionie przy ulicy Roosevelta trafił dwa lata temu. Już w debiucie zdobył zwycięską bramkę dla zespołu Młodej Ekstraklasy, dla którego zagrał jeszcze jedno spotkanie. W sezonie 2010/2011 dwa mecze na tym szczeblu rozgrywek połączył z występami dla seniorskiej drużyny Rozwoju Katowice, dla której zdobył cztery bramki w dziesięciu spotkaniach. Kolejny sezon zaczął od debiutu w ekstraklasie i zaliczył 53 minuty na stadionie przy ulicy Oporowskiej we Wrocławiu. Zanim jednak trafił do siatki, minęło nieco ponad 600 minut. Sam zawodnik podkreśla jednak, że różnica między III ligą a ekstraklasą jest ogromna.
– Różnica jest bardzo duża i trudno było się przyzwyczaić, naprawdę treningi się znacznie różnią, trzeba na nich dawać od siebie wiele więcej. Adaptowanie się w drużynie też mi zajęło trochę czasu. Trener mi zaufał, bo dobrze wyglądałem w sparingach. Myślę, że dopiero po roku stałem się bardzo ważnym i przydatnym zawodnikiem dla zespołu.
Godna zauważenia i pochwały, zwłaszcza po tegorocznych występach młodego piłkarza Górnika, jest konsekwencja Nawałki w stawianiu na tego gracza. Trener zabrzan ze spokojem tak skomentował swoje decyzje:
– Dla mnie nie było to żadnym zaskoczeniem. Dla 17-letniego chłopaka debiutującego w ekstraklasie to, że zacznie strzelać, było kwestią czasu. Po prostu musiał do tego cierpliwie dążyć, starać się, wszystko cierpliwie przyjmować.
Gdy już jednak Milik trafił do siatki w prima aprilis, zrobił to dwukrotnie, a po raz pierwszy po jego strzałach piłkę z siatki wyjmował Zbigniew Małkowski z Korony Kielce. Milik w tym meczu mógł skompletować nawet hat-tricka, jednak brakowało albo skuteczności, albo na drodze stanął bramkarz zespołu Leszka Ojrzyńskiego. Przełamanie było bardzo ważne dla młodego zawodnika zabrzan, który nie krył rozczarowania brakiem zdobytych goli.
– Na pewno byłem tym rozczarowany na początku, bo dostawałem dużo szans od trenera, ale nie umiałem ich wykorzystać. Może to był jeszcze taki moment, kiedy wchodziłem, ogrywałem się w lidze i byłem troszeczkę takim żółtodziobem. Teraz to się zmieniło. Po pierwszych bramkach stałem się bardziej pewny siebie, koledzy z zespołu bardziej mi zaufali.
Od tego meczu Milik miejsca w wyjściowym składzie u trenera Nawałki już nie oddał, a za zaufanie i konsekwentne stawianie odwdzięczył się jeszcze dwiema bramkami. Pytany o to, co zawdzięcza szkoleniowcowi 14-krotnego mistrza Polski, młody napastnik odpowiada:
– Trzeba przyznać, że bardzo dużo mu zawdzięczam, bo sporo szkoleniowców po kilku mniej udanych meczach mogłoby już zwątpić. Trener Nawałka dalej mi ufał i nadal we mnie wierzył, za co mu dziękuję.
Byłego gracza Wisły Kraków i reprezentanta, a obecnie trenera zabrzan zapytaliśmy, czy takich piłkarzy jak Milik, u których dopiero konsekwentne stawianie może dać efekt w postaci eksplozji talentu, jest w Polsce dużo, czy też takie przypadki są nieliczne. W swojej wypowiedzi Nawałka opowiada się za drugą tezą.
– Ci młodzi zawodnicy są rodzynkami, a przykład Arka Milika potwierdza, że to są wyjątki – powiedział Nawałka, który los wielu młodych graczy, którzy rywalizują w Młodej Ekstraklasie i czekają nieraz kilka lat na szansę debiutu, wyjaśnia ze swojej strony, posługując się ciekawą metaforą.
– Jest wielu zawodników, którzy grają i czekają. To tak jak w loterii, w której trzeba skreślić numery, żeby dostać szansę, a to skreślenie numerów to jakość gry w Młodej Ekstraklasie i jakość gry na treningach już w zderzeniu z graczami pierwszej drużyny. Jeżeli zawodnicy wykazują odpowiednie umiejętności, to ja na nich czekam i zawsze im daję szansę. Ekstraklasa to nie jest zabawka, to jest już gra na poważnie i tu można też robić krzywdę chłopakowi w sytuacji, gdy nie jest przygotowany do gry w ekstraklasie, a także drużynie.
Ze strony szkoleniowca Górnika, który słynie z tego, że chętnie stawia na młodych graczy, o czym świadczą m.in. debiuty Pawła Brożka i Grzegorza Bartczaka w podobnym wieku, na temat Milika padło mnóstwo komplementów.
– Ma bardzo duży potencjał, jeśli chodzi o możliwości ofensywne, dysponuje wszelkimi atutami, by stać się zawodnikiem bardzo dużego formatu. Doskonała zdolność ruchowa, wyobraźnia przestrzenna, świetny timing. Jest piłkarzem zdyscyplinowanym, jest z nim bardzo łatwy kontakt odnośnie do założeń taktycznych, szybko je przyswaja. To bardzo duży atut pozwalający mu na ogromny zasięg co do możliwości poruszania się po boisku.
W takim wieku i przy tak szybko rozwijającej się karierze ogromne znaczenie odgrywa też psychika, jednak w tej kwestii trener Górnika Zabrze także nie ma najmniejszych zastrzeżeń. Pytany o problemy natury wychowawczej bez wahania odpowiada:
– Jeśli chodzi o Arka, to tutaj przede wszystkim jest świadomość tego, że tylko poprzez postawę na treningach, zaangażowanie i determinację może osiągnąć jakiś sukces. To jest dążenie do tego, żeby byś kimś w życiu na niwie piłki nożnej, i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jakieś wybryki czy eskapady nocne nie idą w parze z rozwojem kariery. Chociaż trzeba zawsze wiedzieć, kiedy odreagować i zresetować swój organizm – Arek jednak robi to na razie bardzo dobrze, z głową.
Kolejne atuty młodego gracza Górnika wymienia też Paweł Czado, redaktor katowickiego oddziału „Gazety Wyborczej”, autor bloga o śląskiej piłce nożnej.
– Milik gra agresywnie, co wiąże się z psychiką. On nie patrzy przeciw komu gra, a moim zdaniem to bardzo ważna cecha u napastnika. Ponadto istotna jest zaskakująca – jak na tak młody wiek – stabilność formy. Nie przypominam sobie jakiegoś beznadziejnego meczu Milika – mówi Czado.
– Z racji ligowego debiutu w bardzo młodym wieku zaczął być porównywany do Lubańskiego, a to jest już często nie do udźwignięcia, bo „nowych Lubańskich” były już dziesiątki i nic z tego nie wyszło – dodał znany polski dziennikarz sportowy, którego zdaniem Milik ma ogromne predyspozycje do gry na centrze i świetnie sprawdzi się w ustawieniu 4-5-1, które w Polsce w ostatnich latach stosuje się coraz częściej.
Oczywiście, wiadomo jednak, że nikt nie jest idealny, o czym mówił nam też trener Górnika Zabrze. Informacje na temat wad młodego gracza postanowił jednak nie przekazywać i zostawić dla siebie.
Dzień przed meczem z Jagiellonią, rozmawiając z nami, wychowanek Rozwoju przyznał, że ma nadzieję poprawić bilans bramkowy z poprzedniego sezonu.
– Na pewno bardzo bym tego chciał. Ja już mam swój cel postawiony, jeśli chodzi o bramki, jednak najistotniejszy jest wynik zespołu. Trenuję na 100%, mamy dużo ćwiczeń dla napastników, trenujemy rozmaite strzały i sytuacje, jakie zdarzają się w trakcie meczów, dlatego myślę, że będzie bardzo pozytywnie – podkreśla Milik, który dzień po rozmowie z nami popisał się piękną bramką w Białymstoku i do realizacji swojego planu w pewnym stopniu się zbliżył. Pomimo mądrze zarządzanej kariery młody zawodnik także ma swoje problemy. W tak młodym wieku trudno bowiem pogodzić grę w pierwszym zespole ze szkolnymi obowiązkami.
– Są takie momenty, że chce się to wszystko rzucić i zostawić, ale spróbuję jakoś chodzić wieczorowo czy co dwa tygodnie na lekcje. Mam teraz indywidualny tok nauczania w mojej szkole i będę starał się to pogodzić. Bo w normalnej szkole z tradycyjnym tokiem nauki nie ma o tym mowy. Treningi mamy zwykle codziennie, czasami nawet dwa razy w ciągu dnia. Będę się starał uczyć języka, bo wiem, że to może mi się w przyszłości przydać – mówił nam o swojej edukacji Milik, który podkreślał, że na chwilę obecną nie myśli o wyższym wykształceniu.
– Nigdy w nauce mocny nie byłem, zawsze stawiałem na sport i dalej tak będę robił – powiedział nam napastnik zabrzan, któremu, patrząc chociażby na tegoroczne występy, trudno nie przyznać racji. Kariera Arkadiusza Milika to na razie przykład samych mądrych posunięć, połączonych z wytrwałą, systematyczną pracą i świadomością istniejących szans.
– Wiadomo, że obecnie jego kariera nabierze dużego przyspieszenia i oby mu nie zakręciło się w głowie – stwierdził trener Górnika.
Jak na razie młody piłkarz zespołu z Zabrza jest na dobrej drodze do spełnienia swoich marzeń, a także już jest doskonałym wzorem i przykładem dla wielu innych młodych graczy, którzy chcieliby zaistnieć na najwyższym szczeblu rozgrywek w naszym kraju.
Artykuł ukazał się w najnowszym wydaniu magazynu „Futbolmag”
Strzelił 2 gole i już się podniecają. Jak po 30
kolejce ekstraklasy będzie miał 10 goli lub więcej
to będzie można powiedzieć, że to wschodząca
gwiazda. Na Razie jest tylko zwykłym piłkarzem.